𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟸𝟼

64 5 12
                                    

    Książę Tolui już od dwudziestu czterech godzin przebywał w celi w lochu. W ogóle nie spał, ani nic nie mógł przełknąć. Wiedział, że Cesarz nie darzy go sympatią, ale nie spodziewał się, że brat skaże go na śmierć.

   W lochach było gorąco od palących się pochodni. To jeszcze bardziej męczyło Toluiego. Walczył ze sobą żeby nie zasnąć. Wiedział, że jeśli to zrobi, to już nigdy może się nie obudzić. Cesarz nie przegapi okazji, by się go pozbyć.

🧧🧧🧧

    Cesarzowa po odzyskaniu sił, opuściła swoje komnaty i wyszła do ogrodu. Widząc Wdowę, zatrzymała się i ukłoniła. Kobieta podeszła bliżej, po czym delikatnie się uśmiechnęła.

   - Witaj, Cesarzowo Wdowo- przywitała ją Ne-hwa.

   - Wybacz, że nie odwiedziłam cię w cesarskim szpitalu, ale byłam zajęta.

   Osiemnastolatka okazała jej zrozumienie, a potem wyminęła kobietę i ruszyła w stronę lochów.

    - Jej Cesarska Wysokość- zapowiedział jej przybycie jeden ze strażników, a wszyscy się odsunęli, tym samym dając jej przejść.

   Podeszła do celi, gdzie przebywał Książę i dotknęła zamkniętej kłódki. Odwróciła się i spojrzała na strażników. Nie musiała nic mówić. Od razu się domyślili o chodzi. Mężczyźni poklonili się jej, a potem wyszli z lochów.

   Zostali sami. Tolui nawet nie patrzył na Jej Wysokość. Nie mógł się na to zdobyć. Czuł się winny temu, że osiemnastolatka była nieprzytomna. Mógł ją powstrzymać, gdy się o wszystkim dowiedział.

   - Porozmawiam z Cesarzem- oznajmiła ze skruchą w głosie.- Jeśli powiesz mu to, czego oczekuje, myślę, że wycofa swój rozkaz.

   - Narazisz się- odparł zmartwiony.  Ne-hwa pokręciła głową nieprzekonana.- Cesarzowo...

  - Nie musisz się o mnie martwić- powiedziała z mocą.- Wiesz... gdy coś sobie postanowię, to ciężko jest mnie przekonać do zmiany decyzji.

   - Lepiej dla by było dla ciebie, Moja Pani, gdybyś od teraz nie zjawiała się na oficjalnych uroczystościach. Im więcej masz sprzymierzeńców, tym więcej zyskujesz wrogów.

   - Władza czyni nas kłamcami- stwierdziła.- Ale... pozwól mi ostatni raz użyć autorytetu Cesarzowej na poważnie i zniszczyć, nie tylko Wielkiego Premiera, ale także jego plemię.

   - Więc, co zamierzasz?- dopiero teraz odważył się na nią spojrzeć. Mimo, że minął dopiero jeden dzień, Tolui się zmienił. Już nie przypominał tego silnego i wesołego Księcia. Teraz był przygaszony i wydawał się jakby chory.

   - Poczekaj jeszcze trochę, Wasza Wysokość, a się przekonasz...

🧧🧧🧧

    Ne-hwa spędzała całe dnie na opiece nad swoim bratankiem Jungiem. Chłopiec był uroczy i tak bardzo przypominał jej brata, że czasem, gdy na niego patrzyła, ściskało jej się serce.

    Jung właśnie spał, kiedy Cesarz złożył osiemnastolatce niespodziewaną wizytę. Widząc ten obrazek , w postaci Cesarzowej trzymającej dziecko na kolanach, lekko się uśmiechnął i podszedł bliżej.

    Ne-hwa zauważyła, że Jego Cesarska Mość coś trzyma w dłoni za plecami. Bardzo była tego ciekawa, ale udawała, że jej to w ogóle nie interesuje.
Nachyliła się i przytknęła policzek do policzka chłopca, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który potrafił roztopić serce.

   - Witaj, Wasza Cesarska Mość- przywitała go. Chciała odłożyć na chwilę dziecko i oddać Cesarzowi należny szacunek, ale dwudziestodeulatek ją powstrzymał.

   - Mam dla ciebie pewne wieści- powiedział, ale po jego wyrazie twarzy można było się domyślić, że nie był nimi zbytnio zadowolony.- Wiem, że Young żyje.

    Cesarzowa jakby na moment się ożywiła, ale jeszcze nie do końca. Bała się tego, co Bulahi ma dalej jej do powiedzenia. Miała nadzieję, że jednak te wieści nie okażą się być tak złe, jak można wywnioskować z zachowania władcy.

   - Jednak ciężko będzie się do niego dostać i się z nim skontaktować, ponieważ aktualnie przebywa w Siedzibie Błękitnego Tygrysa jako więzień.

   -A co z Jae-hyunem?- martwiła się również o swojego drugiego brata. Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby coś także i jemu by się stało.

  - Po nim słuch zaginął- powiedział zbolałym głosem.- Nasi ludzie w Goryeo szukają wszystkiego na jego temat. Niedługo udam się tam osobiście i przeprowadzę z nimi negocjacje.

  Złapał ją delikatnie za dłoń. Ona podniosła na jego twarz swój wzrok i się uśmiechnęła. Kochała Cesarza, ale ostatni czas był dla niej okropny. Miała nadzieję, że Bulahi to rozumie i nie będzie z naciskał.

   - Chciałabyś może pojechać ze mną do Goryeo?- Cesarzowa słysząc jego słowa, wyswobodziła dłonie z jego uścisku i rzuciła mu się na szyję.

   - Zanim jednak wyruszymy, to chciałabym się czymś z tobą podzielić, Wasza Cesarska Mość- mówiąc to, odsunęła się o krok, chwyciła jego rękę i przyłożyła ją sobie do brzucha, który nadal był płaski, a na jej twarzy wykwitł rumieniec.- Gratulacje, Cesarzu. Zostaniesz ojcem...

Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział wydaje mi się badziewny, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Mogłoby tu być czegoś więcej.

Brakuje mi w tym opowiadaniu krwawej jatki, egzekucji i tym podobne. Coś trzeba wymyślić, żeby nie było zbyt nudno, pamiętając przy tym, że chcę tu zrobyć bardzo dużo rozdziałów.

𝚃𝚑𝚎 𝙶𝚛𝚎𝚊𝚝 𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz