𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟸𝟽

66 6 15
                                    

    Kiedy Bulahi podzielił się z matką swoim planem, kobieta od razu zaczęła mu tłumaczyć, że nie powinien jechać do Goryeo, a zwłaszcza z Cesarzową, która spodziewa się dziecka. Takie zachowanie było według niej skrajnie nieodpowiedzialne.

   - Zastanów się- nalegała Wdowa, ale Cesarz wydawał się być w tej sprawie nieugięty.- Możecie być w niebezpieczeństwie. Jeśli coś wam się stanie, to kto będzie rządził?

   Jego Cesarska Mość zastanowił się przez chwilę, ale nic nie powiedział. Postanowił to przemilczeć jak narazie.

   - Nie bój się, matko- odparł przekonywująco, po czym wypił zawartość czarki.

🧧🧧🧧

Siedziba Błękitnego Tygrysa

   - Nadchodzi szef- wszyscy zebrani popatrzyli na drzwi, w których za chwilę miał pojawić się najważniejszy osobnik w całej organizacji.

   Postać była w masce, jaką zakłada się podczas dnia egzorcyzmów i w czarnej pelerynie. Obok niej szły podobnie ubrane postacie.
Kiedy podeszli do biurka, najważniejsza głowa Siedziby Błękitnego Tygrysa usiadła na fotelu.

   Nikt nie wie jak wygląda szef organizacji i nikt nigdy nie widział jego twarzy, ponieważ nigdy nie rozstaje się z maską. Są różne spekulacje na temat jego wyglądu. Niektórzy uważają, że szefem jest kobieta, a inni zaś, iż to mężczyzna. Pojawiły się również spekulacje na temat, że szef to obcokrajowiec.
Nawet najwyżej postawieni w organizacji, nigdy go nie poznali.

    -Szefie, ufamy, że jesteś w dobrym zdrowiu- powiedział Kubilaj, który postanowił dzisiaj uczestniczyć w zgromadzeniu.

   Głowa Błękitnego Tygrysa nic się nie odezwała. Zamaskowana postać tylko skinęła głową, po czym chwyciła za pędzel zamoczony w tuszu i zaczęła kreślić słowa na papierze.

   Asystent założyciela Błękitnego Tygrysa podniósł zapisaną kartkę i odwrócił ją w stronę zebranych.
Treść nie była długa, ale większość osób popatrzyła po sobie zaskoczona.

  "Książę Tolui ma zostać stracony. Musimy mu pomóc"
  
   Po sami przeszedł szmer niezadowolenia, a zarazem zdziwienia. Raczej nikt się nie spodziewał takich wytycznych, ponieważ szef jak nigdy dotąd nie interesował się sprawami Pałacu. Zawsze działali tylko na swoją korzyść.

    Każdego korciło by zapytać o powód, ale nikt nie miał wystarczającej odwagi, aby to zrobić. 

   - Co rozkarzesz, Panie- powiedzieli wszyscy razem.- Zaraz się tym zajmiemy.

🧧🧧🧧

Jakiś czas później, Pałac w Yuanie

  
    Książę Tolui czekał na moment swojej egzekucji. Cesarzowa, co prawda się za nim wstawiła, ale to nic nie dało. Cesarz nie odpuścił. Musiał zobaczyć jak brat traci życie i nigdy nie wraca.

  Kiedy myślał, że już po niego przyszli, by zaprowadzić go na plac egzekucyjny, okazało się, iż to zamaskowana postać. Pomimo panującej przeraźliwej ciemności, Jego Wysokość zauważył, że osobnik na lewym ramieniu czarnej szaty ma wyszytego błękitnego tygrysa z płomieniami w oczach.

    Nie widział twarzy postaci, ponieważ od nosa aż po brodę miał przykryte chustą, która również była czarna.

    Bliżej nieznajomy Toluiemu, skakał z jednej kolumny lochu na drugą bez żadnego wysiłku. W pewnym momencie wslizzgnął się do celi i podszedł do Księcia.

   - Kim jesteś i co tutaj robisz?- spytał dwudziestoośmiolatek.- Kto cię przysłał?

   Z początku osobnik udawał, że nie słyszy, ale chwilę później odwrócił się przodem do więźnia i ściągnął materiał zasłaniajacy mu dolną część twarzy.

  - To niemożliwe...

🧧🧧🧧

   - Uciekł?- Cesarz wstał z tronu.- Jak to, uciekł?!

    Odbywało się właśnie posiedzenie gubernatorów, Wielkiego Premiera, cesarskiej pary i Cesarzowej Wdowy. Omawiano właśnie sprawę egzekucji Księcia Toluiego.

   - Gdzie w tym czasie były straże?- gubernatorzy popatrzyli po sobie, nie mając pojęcia, co powiedzieć. - Jak mógł uciec, gdy pilnowało go sześciu mężczyzn jednocześnie?!

    Wiedzieli, że jeśli ktoś się odezwie, może być nieciekawie. Oni także nie mieli pojęcia, jak to się stało. To przecież było niemożliwe by ktoś uciekł niezauważenie z lochu i to jeszcze przy takiej straży.

   - W Pałacu musi być zdrajca- oznajmił w końcu Jego Cesarska Mość.- Inaczej to wszystko nie ma najmniejszego sensu.

  - W takim razie co?- spytał Wielki Premier.

   - Musimy złapać zdrajcę i się go pozbyć. To będzie przestroga dla tych, którzy kiedykolwiek pomyśleli o tym, by zdradzić.

   - Mamy pewne podejrzenia, kim może być zdrajca - zabrał głos gubernator prowincji Yunnanu.- Jeśli Wasza Wysokość pozwoli, to przedstawię nasze wspólne stanowisko.

  - W takim razie mów.

    W Głównej Sali zapadła grobowa cisza. Każdy czekał na to, co zabierajacy głos gubernator miał do przekazania.

   - Możesz być w szoku, Mój Panie- oznajmił.

   Zachęcony przez Cesarza, mężczyzna zaczął mówić. Z początku mówił wszystko w zarysie, aż w końcu przeszedł do konkretów. To na to czekała większość osób.

   - Najbardziej podejrzaną osobą wydaje nam się Jej Wysokość Cesarzowa.

   Słysząc to Bulahi ze świstem wciągnął  powietrze. Cesarzowej Wdowie po prostu zabrakło w tym momencie słów. Jedynie Ne-hwa wydawała się być nieprzejęta słowami urzędnika. Po prostu siedziała na swoim miejscu i patrzyła na innych przenikliwym spojrzeniem.

   Kiedy jej spojrzenie i wzrok Hong-dan się spotkały, osiemnastolatka skinęła niezauważalnie głową, po czym wstała z miejscam, ukłoniła się Bulahiemu i matce Cesarza.

   - Wybacz, Wasza Cesarska Mość, ale nie czuję się na siłach by uczestniczyć dalej w tym spotkaniu- po tym wyszła z Wielkiej Sali i pokierowała się do swoich komnat na spoczynek...

Miałam inny pomysł na zakończenie tego rozdziału, ale jak zwykle wyszło inaczej, ale to nie oznacza, że źle. Jak myślicie, kto jest tym zdrajcą i kto uratował Księcia? Jestem ciekawa waszych domysłów ^^


𝚃𝚑𝚎 𝙶𝚛𝚎𝚊𝚝 𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz