𝙲𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟺𝟾

42 6 39
                                    

     Hong-dan odczekała chwilę, zanim Cesarzowa opuściła namiot, po czym podeszła bliżej rannego. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po prostu patrzyła na Księcia pustym wzrokiem. W pewnym momencie złapała go za dłoń i lekko ją ścisnęła. Dopiero wtedy Tolui dostrzegł łzy zbierające się w oczach dwudziestoczterolatki.

   - Obiecałam... obiecałam, że nie będę płakać- powiedziała, po czym wybuchła płaczem. Widząc jego pytający wzrok, dodała: - Obiecałam sobie.

   - Hong-dan- wypowiedział jej imię z takim uczuciem, że dwórkę aż przeszedł dreszcz.- Cieszę się, że mogę cię zobaczyć. Naprawdę.

   - Wiem- pokiwała głową.- A ja się cieszę, że mogę zobaczyć ciebie..

   - Nic mi nie będzie- zapewnił ją. Chwycił obiema rękami jej dłoń i przycisnął ją do swoich ust.- Kocham cię.

    Te słowa były obietnicą. Zapewnieniem dla niej, że się mu polepszy i wszystko wróci do normy. Dama dworu mu wierzyła. Nic innego jej nie zostało, tylko wierzyć na słowo.
  
   - Podozmawiam z Cesarzową- oznajmił, a Hong-dan tylko skinęła.- Może zwolni cię ze służby.

   - Nie- odparła zbyt wyrywnie. Tolui popatrzył na nią zaskoczony. W odpowiedzi się uśmiechnęła i dodała:- Ja zrobię to sama. Zostaw to mnie.

    Nie protestował. Postanowił zrobić tak, jak chciała. Mimo dalszych protestów dwórki, usiadł na łóżku, a plecami oparł się o ułożony stos poduszek.

   - Muszę iść- na pożegnanie złożyła na jego policzku niezbyt śmiały pocałunek i zanim zdążył cokolwiek zrobić, wyszła z namiotu.

🧧🧧🧧

    Ne-hwa postanowiła jednak dołączyć do rozmowy Cesarza i tej kobiety, która coraz bardziej wydawała jej się dziwna. Nie miała pojęcia, czy jej wierzyć. To mogło być tylko kłamstwo, by zamydlić wszystkim oczy. Może kobieta doskonale wiedziała, kim jest chłopiec. Porwała go, a później udawała, że go uratowała.

   Pokręciła głową. Musiała odtrącić na bok złe myśli. Zamartwianie się i gdybanie niczego nie objaśni. Musiała porozmawiać z kobietą osobiście i sama ocenić jej prawdziwe zamiary.

  - Zdecydowałaś się jednak do nas dołączyć- powiedział Bulahi, patrząc na żonę. Kobieta widząc, kto pojawił się w namiocie, skinęła głową.

   - Jestem Hek-su - odparła kobieta bardzo, aż za bardzo przyjaznym i niewinnym tonem. Cesarzowa postanowiła nie tracić czujności.

   Dziewiętnastolatka bezceremonialnie opadła na krzesło i zaczęła wodzić wzrokiem po Hek-su. Kobieta zdawała się tym zbytnio nie przejmować. Nadal patrzyła na Ne-hwę z przyklejonym uśmiechem na twarzy. Jej Wysokość miała ochotę zetrzeć kobiecie ten według niej sztuczny uśmieszek.

    - Postanowiłem uczynić Hek-su moją Konkubiną- na te słowa Ne-hwa od razu  zerwała się na równe nogi i bez jakichkolwiek wyjaśnień wyszła na zewnątrz.- Cesarzowo!

    Nie słuchała go. Nie zatrzymała się nawet na chwilę. Nawet się za siebie nie obejrzała. Po prostu szła dalej i dalej, aż w końcu wpadła na kogoś. Jakal.

   Kiedy żołnierz zobaczył wyraz jej twarzy, zrozumiał. Nie musiała nic mówić. Po prostu obiął ją ramieniem, odwrócił ich i ruszyli w stronę placu treningowego. Ne-hwa była wdzięczna za to, że nie pytał. Że zaproponował trening. Potrzebowała tego, jak niczego innego w tym momencie.

𝚃𝚑𝚎 𝙶𝚛𝚎𝚊𝚝 𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz