Rozdział 12

973 54 2
                                    

- Tak, wszystko u mnie dobrze ale potrzebuje trochę odpocząć. Choroba mnie wykończyła – kłamałam jak z nut.

- Nie jest mi to na rękę ale jakoś sobie poradzimy – odparła Marta, nie ukrywając nie chęci do mnie.

Lucas wytłumaczył, dlaczego obawiał się mojej szefowej. Ona zwyczajnie się w nim zadurzyła. Poznali się tydzień wcześniej. Poszli na drinka, omówili sprawy związane z jego domem. Tego dnia, kiedy pojechałyśmy do jego domu była wściekła na Lucasa. Chciała się z nim umówić. Jednak mężczyzna był nie ugięty, bo dowiedział się, że ma męża. Dobrze zrobił. Nie myślałam, że byłaby skłonna zdradzić Jerzego.

Wolne mi się należało. Miałam dużo zaległego urlopu jak i nowego. Na to co muszę zrobić, czasu potrzebuje dużo.

- Gotowa ? – Anita weszła w wyśmienitym nastroju z małą torebką przewieszoną przez ramię.

- A gdzie bagaż ?

- W aucie – odparła rozbawiona. – Chłopaki już są.

Musiałam to zrobić. Mam prawe trzydzieści lat i nie wiem nic o swoim pochodzeniu. Chcę poznać tajemnice jakie od lat schowane są w głębokich szufladach. Matka mi nie pomorze a Katarzyna nigdy nie słyszała, żeby ktokolwiek rozmawiał w domu o moim ojcu lub jakieś sprawie związanej właśnie z nim.

Jak na zawołanie do domu wszedł Lucas. W dżinsach, białej koszulce polo i białych adidasach wyglądał obłędnie. Z lekkim zarostem i idealnie ułożonymi włosami aż prosił żeby zaciągnąć go do sypialni. Nie...nie mogę nawet tak myśleć. Co jeśli to naprawdę mój brat... Chyba się zastrzelę.

***

Na lotnisko dojechaliśmy w zupełnej ciszy. Nawet Anita, która wcześniej aż biła po oczach radością, nie odezwała się słowem. Chyba podświadomie bała się podobnie jak ja. Dla niej, miały to być ciekawe wakacje. Możliwość zobaczenia kilku miejsc. Mateo obiecał, że jak tylko będzie możliwość, to pokaże jej to i owo. Tych dwoje przypadło sobie do gustu. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Jakieś to wszystko zagmatwane.

Wylądowaliśmy w Sofii. Stolicy Bułgarii. Na dworze było jakieś trzydzieści kilka stopni. Lato w pełni. Dobrze, że miałam lekką sukienkę i sandałki. Anita gotowała się w długich białych spodniach. Po chłopakach nie widziałam, żeby było im źle. Widocznie są przyzwyczajeni. Ja lubię gdy jest ciepło ale nie upalnie.

Wzięliśmy swoje bagaże i wyszliśmy przed terminal. Czekał już na nas samochód z kierowcą.

- Jedziemy do mojego mieszkania – oświadczył nagle Lucas i otwarł mi drzwi.

- Myślałam, że od razu zobaczymy się z twoim ojcem ? – nie wiem czy chcę znaleźć się w jego domu. Boje się tego, co tam mogę zastać.

- Nie martw się – zaśmiał się i rozsiadł wygodnie w fotelu. – Nie mam żony, narzeczonej ani dziewczyny. Mieszkam sam. – puścił do mnie oczko a ja poczułam ogień na policzkach, który nie umknął uwadze Anity. - Poza tym, nadal nie wiemy gdzie podziewa się Tadeusz. Musimy być ostrożni. Kilku moich ludzi już zapłaciło za ten błąd.

- Błąd?

- Zdradzili – spojrzał na mnie z ukosa. – Dla takich nie ma wybaczenia.

Przeszły mnie ciarki. On tak bardzo nie pasował mi do roli gangstera, że aż ta myśl bolała. Chociaż kiedy byliśmy w tamtej piwnicy, pokazał swoje drugie oblicze.

Jechaliśmy limuzyną a moja koleżanka siedziała naprzeciw mnie. Idealnie widziała co dzieje się z moim ciałem. Jak reaguje na tego mężczyznę. Mateo był zajęty rozmową z kimś przez telefon. Chyba mówił po hiszpańsku ale nie miałam pewności. Chociaż podejrzewałam raczej bułgarski.

Do domu Lucasa nie było daleko. Jechaliśmy może kilkanaście minut. Dom ogrodzony wysokim, betonowym płotem. Tylko brama odkrywała skrawek ogromnej przestrzeni.

Długi podjazd wyłożony szarą kostką, na końcu którego witały gości szerokie stopnie do pięknych, przeszklonych drzwi. Jednak szkło było przyciemnione, więc dopiero pod samym wejściem można było zobaczyć co znajduje się w środku.

Przestronny salon z nowoczesnym kominkiem urządzono w odcieniach beżu, bieli i czerni. Na środku leżał beżowy dywan z długim, miękkim włosiem. Dookoła ustawiono dwie wygodne, skurzane kanapy i dwa fotele. Centralnie na środku dywanu stał szklany stolik. Podłoga wszędzie była wyłożona dużymi płytami. Dalej z prawej strony znajdowała się nowoczesna kuchnia z jadalnią. W domu były cztery sypialnie z łazienkami plus główna, należąca do Lucasa. Wszystkie na piętrze.

Ja dostałam tę najbliżej schodów. Łóżko dwuosobowe, takie jak w moim mieszkaniu ale wygodniejsze z pięćdziesiąt razy. Komoda, telewizor i przesuwna szafa w zabudowie na całej ścianie. Okno wychodziło na ogród z tyłu domu. Lucas miał basen i morze pięknych kwiatów.

Tak samo pięknie jak u mamy. Nutka żalu zakuła mnie w serce. Jak mogła być taka podła.

- Podoba ci się pokój? – nie słyszałam kiedy stanął w drzwiach.

- Tak, bardzo tu ładnie – nie wiem kiedy zdążył się przebrać i wziąć prysznic ale włosy miał jeszcze wilgotne a na sobie włożył szare szorty i czarny podkoszulek.

Czułam jak kolana mi miękną. Był idealnie zbudowany. Tatuaże na całych rękach aż pod szyję pokrywały twarde mięśnie. Chciałam zatopić się w jego cudownych ustach. Jeszcze pamiętałam jak cudownie całował. Wiedziałam, że to co myślę jest złe i nieodpowiednie. Do cholery przecież to może być mój brat...

- Hania... - podszedł bliżej. Ręce wsadził w kieszenie i ze smutkiem w oczach przyglądał się, jakby szukał czegoś w mojej twarzy. Pozwolenia?

- Proszę nic nie mów – czułam, że zaczyna mnie to przerastać. Jeśli zbyt łagodnie przyjęłam wszystko co zdarzyło się w ostatnich dniach, to teraz moja podświadomość chciała dowalić mi ze zdwojoną siłą.

- Przepraszam za wszystko co zrobiłem – podszedł do mnie a ja cofnęłam się o krok. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. – Jestem fiutem, który krzywdzi ludzi. Wiem o tym. Nie jestem szlachetnym księciem ani rycerzem w złotej zbroi.

Zrobił krok a ja kolejny w tył. Wyciągnęłam rękę przed siebie, żeby nie podchodził ale nie posłuchał. Kiedy plecami dotknęłam ściany, Lucas podszedł do mnie i objął ramionami w tali. Chciałam go odepchnąć. Położyłam dłonie na jego twardym torsie i wtedy poczułam, że nie jestem wstanie, że nie chce go odepchnąć. Chciałam go czuć. Nawet jeśli to niewłaściwe.

- Wybacz mi – wyszeptał i wpił się w moje usta. Całował czule, jakbym miała rozpaść się pod naporem jego słodkich ust. Wiedziałam co to może oznaczać. W ten sposób chciał dać mi do zrozumienia, że tak nie możemy, że to pożegnanie, więc chwyciłam go za włosy, mając nadzieje, że utrzymam go na dłużej. Niestety jak zawsze okazał się silniejszy. – To więcej się nie powtórzy, obiecuję...jeśli jesteś moją siostrą, to nigdy więcej cię nie dotknę!

Puścił mnie i wyszedł biegiem z pokoju. Zostałam sama, oparta o zimną ścianę z rozdartym sercem. Czy można pokochać potwora ? Na pewno można. Bajka o pięknej i bestii udowodniła, że tak się da. Jednak bestia nie był bratem Belli...

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz