Rozdział 3

1.1K 51 0
                                    

Praca w domu Lucasa Porto zajęła nam trzy godziny z hakiem. Miałyśmy z Martą odmienne zdania w wielu kwestiach ale na szczęście klient wiedział mniej więcej czego chcę. Było mi bardzo miło, kiedy oznajmił, że moje pomysły bardziej przemówiły w jego gust.

- Myślę, że wiemy już wystarczająco dużo – Marta zapisała ostatnie wytyczne w notesie i skierowała się do wyjścia. – Wszelkie sugestie proszę kierować do Hanny – uścisnęła dłoń mężczyzny i nic więcej nie mówiąc odjechała. Zostałam sama z Porto.

- Dziękuje za poświęcony czas – posłał mi swój wspaniały uśmiech, który znowu wywołał motylki w brzuchu. – Mam nadzieję, że będzie nam się razem dobrze pracowało – uhh chętnie bym sprawdziła to w innych aspektach.

Zagryzłam dolną wargę i podałam dłoń Panu Lucasowi. Wyobraziłam sobie jak łapie mnie ta silną ręką w pasie a drugą mocno zaciska na włosach a jego pełne usta muskają moją szyję.

- Nie ma za co, to moja praca – starałam się aby mój głos nie drżał. – Wstępny projekt wyślę pod koniec tygodnia.

- Będę czekał.

Otwarł przede mną drzwi do małego, czarnego audi tt. Kupiłam ten samochodzik jakoś z trzy lata temu. Jest malutki ale nie umiem się z nim rozstać. Kocham go jak dziecko.

- Do widzenia.

- Do widzenia.

Odjeżdżając zerknęłam w tylne lusterko. Stał cały czas wpatrzony w tył mojego auta.

Kiedy już udało mi się pokonać drogę przez las, zaczęło padać. Wycieraczki nie dawały rady z naporem wody i musiałam stanąć na poboczu. Przejrzałam wiadomości w telefonie, których dostałam chyba z tuzin. Wszystkie były od mamy i jeden od Anity. Postanowiłam zadzwonić do niej po powrocie do domu.

Anitę poznałam na studiach, ona wybrała kierunek geodezji a ja architektury i dekorowania wnętrz. Połączyła nas miłość do książek. A dokładniej do romansów. Dzięki nim, miałyśmy okazję do spotkań. Zawsze wtedy opowiadałyśmy sobie historię, które przeczytałyśmy i wyobrażałyśmy sobie co by było, gdyby to jedna z nas była ich bohaterką.

Mama jak to ona w dwóch sms napisała, że przeprasza a w kolejnych już leciała po bandzie, że jednak mogłabym się bardziej starać itp.

Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk i huk. Na drzewie kilka metrów ode mnie zatrzymało się białe bmw. Natychmiast wyszłam z auta. Rozejrzałam się dookoła i pobiegłam sprawdzić co z pasażerami. W biegu już wybrałam numer na pogotowie. Auto było zawinięte bokiem na drzewie od strony pasażera. Deszcz lał wciąż tak mocno, że ciężko było nawet się przemieścić.

- Halo! – odezwałam się do słuchawki. – Chciałam zgłosić wypadek.

Podałam wszystkie dane przy czym sprawdziłam kto jest ranny. W samochodzie znajdował się tylko kierowca. Młody chłopak był nieprzytomny. Nie widziałam dokładnie co mu się stało, bo twarz miał we krwi a drzwi nie sposób było otworzyć.

***

Karetka odjechała na sygnałach. Miałam nadzieję, że chłopak przeżyje ale szanse są marne. Obie nogi miał zmiażdżone, prawą rękę złamaną w kilku miejscach, co dało się zauważyć po jej nienaturalnym wygięciu. Co z jego głową nie widziałam, wolałam nie patrzeć. Po rozmowie z policjantami mogłam wracać w końcu do domu.

W między czasie zadzwoniłam do Marty, że do pracy już nie dotrę i wszystko ogarnę w domu. Dojechałam do niego przemoczona, głodna i zmarznięta.

Wszystkie ciuchy wylądowały w pralce a ja pod prysznicem. Trzęsłam się jak osika. Dopiero po piętnastu minutach mogłam wyjść z pod ciepłego strumienia wody.

Ogarnęłam się szybko i usiadłam z ciepłą herbatą do komputera. Na obiad miałam mrożoną pizzę, którą wciągnęłam w kilku dużych gryzach. Wiem, że to nie jest najzdrowsze jedzenie ale jak nie ma co się lubi to....

Zrobiłam zaległe projekty i wysłałam wszystko na skrzynkę mailową Marty. Zrobiło się już późno ale postanowiłam jeszcze wyruszyć na zakupy. Moja lodówka pukała z bezsilności. Była pusta, nie licząc kartonu mleka i jogurtu naturalnego.

Ubrana w ciemne dżinsy, białe conwersy i białą bluzę z różową głową myszki Mickey byłam gotowa na podbój supermarketu. Jeszcze tylko włosy spięłam w kitkę i schowałam pod czarną czapeczką z daszkiem bo nadal lekko kropiło.

Moją uwagę ponownie zwróciło to samo volvo na niemieckich blachach co ostatnio. Tym razem zauważyłam za kierownicą mężczyznę w ciemnych okularach. Wpatrywał się we mnie w taki sposób, że dostałam gęsiej skórki.

***

Tydzień minął mi bardzo szybko i pracochłonnie. Najwięcej czasu pochłonął projekt pokoju dla bliźniaczek. Moja szefowa chyba miała złe dni i ciągle kazała coś poprawiać. Siedziałam dłużej w pracy, którą i tak musiałam kończyć w domu. Czasami nawet do późnej nocy.

Pod koniec dnia w piątek wysłałam mailem gotowy projekt dwóch sypialni i łazienek do pana Lucasa Porto i modliłam się, żeby wszystko było ok. Naprawdę nie miałam ochoty ślęczeć w weekend nad pracą, zwłaszcza że w odwiedziny przyjedzie Anita.

Już miałam wychodzić z biura, kiedy zadzwonił telefon. Wygrzebałam go z czeluści torebki. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer.

- Tak słucham – odezwałam się, kierując w stronę windy.

- Witam Pani Górska – zamarłam na dźwięk tego przeszywającego, seksownego głosu. – Mam nadzieje, że nie przeszkadzam, z tej strony Lucas Porto.

- Nie, nie przeszkadza Pan – odparłam lekko zamroczona. – Właśnie wychodzę z biura, czy coś nie tak z projektem? – zaniepokoiłam się trochę, bo szefostwo dało mi do zrozumienia jasno i wyraźnie, że ten klient jest ważny.

- Wszystko w idealnym porządku – zapewnił. – Myślałem, że może udało by się Pani znaleźć czas na wspólną kawę? Mam tylko jedną uwagę ale miło mi będzie spotkać się osobiście.

O kurczaczki wielkanocne. Taaaak!

- Chyba dam radę znaleźć jakąś godzinkę – chciałam brzmieć normalnie, a nie jak nastolatka śliniąca się na wieść, że jej idol będzie przejazdem w mieście i trzeba robić transparent ze staników do podpisania

- Świetnie – chyba usłyszałam ulgę w jego głosie ale zaraz zbeształam się za te myśli. Powiedział przecież, że ma uwagę do planu jaki wysłałam – Jestem niedaleko szpitala. Może spotkamy się w restauracji „ Viola" ? – dosyć droga ale podają tam pyszne jedzenie.

- Za dwadzieścia minut ? Myślę, że uda mi się dostać w tym czasie – odparłam i biegiem ruszyłam z windy do samochodu.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz