Minęły dwa dni. Matka nadal przebywała w hotelu. Czekała...
Nie umiałam jej wybaczyć, zapomnieć i żyć dalej też nie. Bolało mnie, że wolała pieniądze i swoje dobro od mojego. Byłam bezbronnym dzieckiem a ona skreśliła mnie prawie na starcie. Tego pierwszego roku, kiedy jeszcze była prawdziwą mamą nie miałam możliwości pamiętać.
Z drugiej strony byłam jej wdzięczna. Nie usunęła ciąży i nie oddała mnie. Mimo, że traktowała jak powietrze, była blisko. Szkoda tylko, że jak już byłam pełnoletnia, nie zaczęłam traktować mnie lepiej. Pchała mnie w ramiona Roberta. Nie musiałam go kochać, ważne, że miał pieniądze i mogli z Tadeuszem zyskać dodatkowe profity z tego.
- Hej... - Lucas wyszedł do ogrodu i usiadł koło mnie, na jednym z foteli przy basenie.
- Cześć - opuściłam okulary przeciwsłoneczne żeby przyjrzeć się dokładniej jego twarzy.
- Jesteście gorsi od dzieci - prychnęłam.
Lucas i jego przyjaciel odbyli męską rozmowę na mój temat. Oczywiście zapomnieli uwzględnić moją obecność jak i moje zdanie ale to już szczegół.
Teraz mój niedoszły brat miał wielką śliwę pod prawym okiem, zeszyty łuk brwiowy i ogólnie był poobijany. Mateo wyglądał lekko lepiej ale to tylko dlatego, że Anita próbowała ich rozdzielić i zarobiła cios, przeznaczony dla niego właśnie. Panowie oprzytomnieli, kiedy z ust mojej przyjaciółki polała się krew.
- Hania nie zrezygnuje! - z determinacją wygłodniałego wilka, lustrował moje ciało, ubrane w skąpe bikini. Jeszcze chwila i się na mnie rzuci pomyślałam.
- Zabawny jesteś - poirytowana wstałam, wzięłam książkę i ruszyłam do domu.
Nie udało mi się zrobić dwóch kroków, kiedy złapał mnie za nogę, przez co prawie upadłam a książka wylądowała w basenie. Szybkim ruchem dociągnął mnie na swoje kolana. Chciałam się wyrwać ale nie byłam wstanie. Siedziałam na nim okrakiem. Zmiękłam pod naporem tych cudnych, niebieskich oczu. Tonęłam w nich za każdym razem. Jedną dłonią trzymał mnie władczo i pewnie za kark, a drugą gładził moje nagie plecy. Włoski stawały mi dęba i oblałam się rumieńcem. Bez ostrzeżenia wdarł się w moje lekko rozchylone usta. Smakował obłędnie. Miękkie wargi dawały rozkosz i ukojenie.
- Czas na kawę – odparł, odsuwając się ode mnie.
Z trudem wyszłam z transu ale jego triumfujący uśmiech trochę mnie otrzeźwił.
Znowu się poddałam.
Szybko zerwałam się z miejsca, cisnęłam kilka przekleństw pod nosem i pobiegłam do domu. Słyszałam jak się zanosi śmiechem. Zasrany skurwiel – pomyślałam.
- Będziesz moja! - nie byłam pewna czy to groźba wymierzona we mnie, czy obietnica tego, co może się wydarzyć niebawem.
Oczywiście jak by mogło być inaczej - wchodząc do domu uderzyłam w ścianę, lub jak kto woli w Mateo.
Z posiniaczoną twarzą przypomniał mi tych gości co leją się za kasę dla publiczności, myśląc, że są bogami. Cholera ale on nim był... chociaż nie, raczej diabłem w ludzkiej skórze. Trochę śmiesznie wyglądał. Wiem, powinnam się ich bać ale odkąd ucierpiała Anita, generalnie to mnie wkurzali.
- Cześć kocurku - od wczoraj przy każdej okazji uwadzałam w nich jak tylko mogłam - schowaj pazurki, bo sobie je połamiesz... miaaau - zamruczałam jak kot i chciałam go wyminąć.
Złapał mnie w tali i pewnym ruchem przyciągnął do siebie. Odwrócona do niego tyłem, nie mogłam się poruszyć. Oplótł moje dłonie swoimi i docisnął do siebie.
- Stąpasz po cieniutkim lodzie myszko - jego mocny, wibrujący głos, rozszedł się po całym ciele żeby uderzyć w punkt między moimi nogami.
Nie wiem jak to robił ale wystarczyło, że mówił a ja miałam kisiel.
- Pamiętaj, że mogę być twoim kotem, ale kotki... - powędrował dłonią w górę, niby to przypadkiem zahaczając o mój, już twardy sutek, dumnie naprężony pod cienkim materiałem stroju kąpielowego i złapał mnie mocno pod brodą, podnosząc głowę w górę. Oparta plecami o jego tors, wygięłam mimowolnie plecy lekko w łuk, dociskając pupę do jego nabrzmiałego krocza. - lubią bawić się myszkami zanim je zjedzą. Czasami zabawa jest długa i bolesna.
Wpatrywał się w moje przestraszone i podniecone oczy z góry niczym szatan, który zaskoczył ofiarę.
Był ode mnie wyższy jakieś czterdzieści centymetrów więc musiał się pochylić żebym dokładniej mogła widzieć co dzieje się w jego czarnych oczach. Wiedziałam, że igram z samym Lucyferem a ostatnie kropelki nadziei, na uratowanie mojej duszy wyparowały...
Puścił mnie nagle i bez ostrzeżenia. Poleciałabym na tyłek, gdybym nie zdążyła złapać go za rękę. Jeszcze raz spojrzałam w jego ciemne oczy i na chwiejnych nogach poszłam do kuchni.
Biłam się z myślami. Dwa dni temu dowiedziałam się prawdy o swoim pochodzeniu. Nic miłego jeśli można tak to ująć. Powinnam płakać i zadręczać się zamknięta w pokoju. Krzyczeć jak mi źle i ... no właśnie i co? I nic.
Bo nie czułam już nic szczególnego. Życie toczyło się dalej. Uświadomiłam sobie tylko, że będzie mi okropnie trudno zbudować jakąś miłą relacje z matką. Dlatego siedziała w tym hotelu z resztkami nadziei. Sprawa z Tadeuszem, miałam nadzieję, że szybko się rozwiąże i w końcu go znajdą. Przecież nie zapadł się pod ziemię...
Tak więc, z jednego szamba wpadłam w drugie. Mianowicie, kiedy wybuchła bomba pod tytułem - nie jesteś moim bratem, panowie Lucas i Mateo wciągnęli mnie w swoją chorą grę. Jeden i drugi nie zważając na to co chcę ja, postanowili zaciągnąć mnie do łóżka. Po obiciu sobie nawzajem, przystojnych twarzy, ustalili, że żadna baba – czytaj Ja - nie stanie między nimi. Dostaną mnie oboje. Phii...
Ja, kobieta, dla której nie istniał seks bez miłości, jest skłonna poświęcić swoje przekonania... dla dwóch chwil przyjemności. Czy przepadnę ? Ja już przepadałam, pytanie tylko, który jako pierwszy pociągnie mnie na dno piekieł.
CZYTASZ
Kropelka nadziei ZAKOŃCZONA
RomanceMówi się...Ostatnia kropla nadziei. Czy dla Hani jest jeszcze chociaż jedna taka kropelka... Czy odkryje wszystkie tajemnice jakie pochowane zostały w szufladach przeszłości... Jaką role w jej życiu odegra Lucas i Mateo ? Treści 18 + Wszystkie treś...