Rozdział 29

725 41 4
                                    

Lucas

Siedzę przy jej łóżku od wczoraj i czekam, aż się obudzi. Jest taka spokojna, kiedy śpi.

Mateo zapadł się pod ziemię. Dzwoniłem ze sto razy, zostawiłem kilka wiadomości. W końcu odpisał, że jutro wróci i zajrzy do Hani.

Kurwa! Naprawdę zaczynam wariować, ale czuje w kościach, że coś się szykuje i ma to związek właśnie z moim przyjacielem.

Do sali wszedł ojciec z obiadem dla mnie. Zapomniałem o jedzeniu. Jakoś nie specjalnie odczuwam głód nawet, kiedy dochodzi do mnie zapach roladek, czerwonej kapusty i podsmażonych ziemniaków. Mój ulubiony obiad.

- Synu, zjedz - nalega i siada nad swoją porcją. - Głupio będzie jak ona się obudzi, a ty zemdlejesz z głodu.

Niechętnie, ale wstaje i puszczam drobną dłoń, dziewczyny, która skradła moje serce.

Postanowiłem odejść z części interesów. Nie chcę więcej popełnić błędu. Pluje sobie w twarz, że wywiozłem w różne części świata ludzi, którzy być może, tak jak Hania w ogóle na to nie zasługiwali.

Kiedyś nie zastanawiałem się nad tym. Było zlecenie, były pieniądze i koniec. Morze wylanych łez, które nie obeszły mnie ani razu.

- Mam nadzieję, że wspomnienia wróciły do niej - wyrywa mnie z rozmyślań ojciec.

- Ja też, ale boje się, czy operacja nie zaszkodziła.

Okazało się, że na tomografii nie zauważyli tętniaka. Malutki, ale o mało nie zabił Hani, kiedy pękł pod wpływem emocji. Ledwie udało się ją odratować. Oczywiście osoba odpowiedzialna za tą pomyłkę już wącha kwiatki od spodu.

- To silna dziewczyna. Tylko nie naciskaj na nią w żadnym razie.

- Spokojnie, nie zrobię nic głupiego.

- A jeśli nie będzie chciała Cię widzieć? Jeśli każe Ci odejść i wybierze Mateo? - Ojciec jest mistrzem w wbijaniu szpilek. Jak nikt inny odbiera resztki apetytu.

- Nie wiem... - Odpowiadam i patrzę na jej drobne ciało.

Nie mam pojęcia, co zrobię. Na siłę jej nie zatrzymam.

- Może wrócę do Bułgarii - szepcze pod nosem.

***

- Kurwa!
- Uspokój się.
- Jak mam być spokojny, skoro wszystko poszło się jebać?
- Może da się jeszcze odkręcić pewne rzeczy?
- Ty kurwa jesteś normalna?! Ja już nie żyje, a jak się dowiedzą, że twoja śmierć to fikcja, podzielisz mój los.

***

Hania

Obudziłam się nad ranem. Nikogo nie było w pokoju, ale miejsce obok było ciepłe, ktoś tu był jeszcze chwilę temu.

Strasznie boli mnie głowa. Wspomnienia wróciły i to boli bardziej. Chociaż gorsza jest zdrada. Nie wierzę, że to zrobili. On przychodził tu codziennie, mamił mnie, a przecież zdawał sobie sprawę, że pamięć mi wróci. Sam mi pomagał ją odzyskać. Wiedział, że wszystko co powiedział, co zrobił....
Widocznie naprawdę myślał, że... Nie to jest śmieszne i niedorzeczne.
Jeszcze ten pocałunek. Na samą myśl jest mi niedobrze.

- Witam z powrotem drogą Panią. - Do pokoju wchodzi lekarz i wyrywa mnie z ponurego stanu, ale nie ten, co był tu każdego dnia. - Sprawdzę wszystkie reakcję, później zrobimy prześwietlenie.

Zbadał mnie dokładnie i zlecił jeszcze kilka badań.

- Zaraz przyjdzie Pani Magda - oświadcza z uśmiechem. - Pomoże.

Tak, ona jest mi potrzebna. Czuję, że sama nie poradzę sobie z tym wszystkim. Boże, jak do tego doszło. A było tak pięknie.

Nie mija chwila, a do pokoju wchodzi psycholog. Patrzy na mnie ze współczuciem i siada obok.

- Chcesz porozmawiać?

- Tak - odpowiadam. - Tylko nie wiem, od czego zacząć...

Opowiedziałam jej wszystko, bez drobnych szczegółów, które nie mogą opuścić moich usta, dla bezpieczeństwa kilku osób, jak i mnie samej.

Pani Magda już dawno chciała, żebym zaczęła rozmawiać z psychiatrą, ale uparłam się, że wole sesje z nią. Ufałam jej. Dzisiaj stwierdziła, że jestem bardzo twardą kobietą. Wszystko, o czym opowiedziałam jej do tej pory, kogoś innego zwaliłoby z nóg. Nie wie jak to możliwe, że się jeszcze nie załamałam. Może to kwestia czasu. Może na razie jestem w jakimś szoku...

Lucas był tutaj. To on siedział przy moim łóżku, jak się dowiedziałam. Nie odstępował mnie na krok. Teraz jednak wyszedł, bo dostał jakiś bardzo ważny telefon.

Boje się spotkania z nim. Nie wiem jak się zachować. Nie wiem jak on zareaguje. Z jednej strony chcę mu wszystko powiedzieć, ale z drugiej boje się popełnić głupstwo. Za dużo ludzi już ucierpiało z mojego powodu.  Jednak musze coś zrobić. Nie mogę pozwolić, żeby ten sukinsyn chodził po ziemi bezkarnie.

***

Lucas

To chyba jakieś jaja są kurwa! Moi ludzie to banda skończonych kretynów. Kogo ja zatrudniam do cholery?!

W biurze panuje taki bałagan, że nie wiem, kto to wysprząta. Ktoś odłączył kamery. Nikt nic nie widział. Nie zginęło nic ważnego, bo te potrzebne dokumenty z nielegalnych interesów trzymam gdzie indziej. Jednak sam fakt, że tych idiotów idzie tak łatwo podejść, wystarczy.

- Kurwa mać! – Klnę w stronę grupki mężczyzn, których zaraz rozpierdolę.

- Szefie, ale ktoś wpuścił gaz usypiający... - pierwszy już wylądował z kulką w głowie. Tłumaczą się kobiety i dzieci. Ja chcę konkretów!

- Jeszcze któryś ma coś ciekawego do dodania, czy dowiem się w końcu czegoś przydatnego?! – Pytam z furią i mierzę do kolejnego. – Jeden, dwa... - Strzał i kolejny poleciał na glebę.

- Macie jeszcze cztery szansę – syczę i znów odliczam do trzech a raczej do dwóch i strzelam. – Ostatnie trzy! Radzę szybciej bo musze wracać do szpitala.

***

Hania

Zamieram, kiedy staje w drzwiach i uśmiecha się szyderczo. Stoję sparaliżowana przy łóżku i błagam w duchu, żeby ktoś tu wszedł. Niestety jest tylko on i ja. Zamyka drzwi i powoli podchodzi do mnie. Jego demoniczny wyraz twarzy, nie wróży nic dobrego. Zaczynam się trząść. Tak samo, kiedy wyjawił mi te wszystkie okropności. Cała moja bojowość, uleciała. Mój plan, w którym miałam wykrzyczeć w twarz, że się nie boje, że mnie nie zastraszy, właśnie szlak trafił. Głowa znów zaczyna boleć.

- Nareszcie laleczko – stanął tak, blisko, że musiałam zadrzeć głowę wysoko, żeby spojrzeć w oczy. Bałam się jak cholera. – Najchętniej wziąłbym Cię teraz tu na łóżku, ale nie podnieca mnie bandaż na twojej głowie, ani fakt, że mogłabyś tego nie przeżyć.

Nachyla się nade mną, łapię za ramiona żebym nie mogła się ruszyć i liże moją szyję. Gdyby zrobił to kiedyś, przed tym wszystkim i nie okazał się takim chujem, to bym się podnieciła. Teraz jest tylko strach i ból.

- Pamiętasz co mówiłem?
Kiwam głową, bo głos ugrzazł mi w gardle.
- Zapomnij o tym, zmieniany plan - uśmiecha się władczo i wyciąga coś z kieszeni.

Patrzę przerażona na strzykawkę i chcę się wyrwać
- Proszę, Mateo nie.
- Spokojnie, to delikatny środek. Nie zrobi Ci krzywdy. Potrzebuję Cię żywej.

Czuję lekkie ukłucie, po chwili jestem bardzo otempiała. Wiem co się dzieje, ale kompletnie nie umiem zareagować. Leżę bezwładnie i przyglądam się jak wpadają do pokoju .

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz