Rozdział 16

855 47 2
                                    

Ocknęłam się w łóżku. Ktoś świecił mi po oczach latarką. Skrzywiłam się i uciekłam wzrokiem.

W pokoju był Lucas, Anita i ktoś jeszcze.

- Dzień dobry Pani Haniu – starszy mężczyzna, na oko koło sześćdziesiątki, pisał coś na małej karteczce. – Jestem lekarzem – spojrzał na mnie bo widocznie wyglądałam na kogoś, kto potrzebuje wyjaśnień.

- Musi odpocząć i wszystko będzie dobrze. Jak najmniej stresu a w razie potrzeby zapisałem ziołowe leki uspokajające. – podał receptę Lucasowi i wyszedł z pokoju.

- Haniu jak się czujesz ? – zapytała Anita i usiadła obok mnie. Pomogła mi się podnieść.

- Boli mnie głowa – odparłam – Gdzie Kamila? – ciężko było mi ją nazwać mamą w tej chwili.

- Mateo odwiózł ją do hotelu. – Lucas podał mi szklankę z wodą. – Uznaliśmy, że tak będzie lepiej.

- Dobrze, nie mam ochoty więcej z nią rozmawiać. – zrobiłam łyk i oddałam szklankę.

Oboje czekali aż coś powiem a ja nie wiedziałam od czego zacząć. Na czas rozmowy cała trójka była na dworze. Chciałam chwilę prywatności.

- Nie wiem co powiedzieć... - skupiłam wzrok na zaplecionych dłoniach.

- Po kolei i tylko to co chcesz – przekonywała Anita. – Nie będziemy naciskać.

- Nie jesteśmy rodzeństwem – rozwiałam od razu wątpliwości jakie mieliśmy z Lucasem co do mojego pochodzenia. Mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.

- Więc kto jest twoim ojcem ? – zapytał.

- To już nie jest optymistyczne – czułam żal do mamy, że całe życie wyżywała się na mnie. – Została zgwałcona przez własnego brata kilka razy w ciągu pół roku.

Anita aż otwarła usta z niedowierzania.

- Nic nie powiedziała Brunowi, bo się bała. Brat zastraszał ją i postanowiła odejść zanim było widać brzuch. Była pewna, że dziecko nie jest jej narzeczonego.

- Ale.. – nawet Lucas nie wiedział co powiedzieć.

- Tadeusz pracował przez jakiś czas z twoim ojcem – poprosiłam o kolejny łyk wody. - W między czasie zakochał się w Kamili i kiedy ta odwzajemniła uczucie, a dokładniej udawała je, to wiele nie myśląc, odszedł z interesu i wrócił z nią do Polski.

- Wiedział o ciąży ? – Zapytał Mateo, który jak zwykle wyrósł jak z pod ziemi. On musi być diabłem jak nic.

Stanął oparty o ścianę z rękoma splecionymi na piersi. Wzrok utkwił w podłodze. Widziałam jak żyłka pulsuje na jego skroni. Musiał być zły.

- Nie wiedział – wszyscy spojrzeli na mnie jak na komendę. – Praktycznie od razu matka się z nim przespała a później wmówiła, że urodziłam się jako wcześniak.

Lucas wstał i nerwowo zaczął przechodzić się po pokoju.

- No ale przecież kiedy do mnie przyszedł, mówił coś o twoim ojcu biologicznym. Chciał go ukarać ale wtedy nie miałem pojęcia, że może chodzić o mojego ojca... dlatego przyjąłem to zlecenie - spojrzał smutno jakby szukał zrozumienia w moich oczach.

- Tak, bo sprawa się wydała kiedy zachorowałam i potrzebna była krew. Mama miała anemię a Tadeusza krew nie odpowiadała. Jednak jemu też skłamała...

Nie wiem jak ta kobieta mogła żyć sama ze sobą. Z własnym sumieniem. Anita przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Czuła, że coraz gorzej idzie mi mówienie. Dłonie mi drżały.

- Jak nie chcesz mówić więcej to odpocznij. Chcesz tabletkę? – zaproponowała.

- Pojadę do apteki – wtrącił Mateo i chciał wyjść.

- Nie! – zatrzymałam go. – Nie potrzebuje. Daj mi jeszcze pić. –wyciągnęłam rękę po szklankę.

- Dobra, przepraszam, że przerywam ale nigdy nie mówiłaś nic, że masz jakiegoś wuja, w sumie ojca... - przyjaciółka speszyła się po tych słowach.

- Nie wiedziałam. Matka twierdziła, że jest jedynaczką a moi dziadkowie nie żyją.

To drugie akurat okazało się prawdą, co do reszty nie powiedziała, albo ja już nie słuchałam? Nie wiem.

- Kiedy wyszło na jaw, że nie jestem dzieckiem Tadeusza, okłamała go. Powiedziała, że ojcem jest Bruno ale nie chciał mieć dzieci i zerwał zaręczyny – popatrzyłam na wszystkich aby zobaczyć jak reagują i mówiłam dalej. - Była przekonana, że z Brunem nie będzie walczył, bo jest za mały na to. Mimo krzywdy jaką wyrządził jej własny brat, nie chciała żeby stało mu się coś złego. Tłumaczyła sobie wszystko, że wpadł w złe towarzystwo i tak to jakoś się potoczyło.

Wstałam z łóżka bo już miałam dosyć siedzenia w nim. Lekko się zachwiałam i wpadłam na Mateo. Czułam się dziwnie w jego ciepłych i silnych ramionach ale przyjemnie.

- Uważaj mała i nie próbuj sama chodzić po schodach prze tydzień. Chyba, że będę w pobliżu, żeby cię złapać – puścił do mnie oczko i lekko się uśmiechnął.

- Ochroniarza już masz – Anita zaśmiała się i poszła siku.

Kątem oka widziałam jak Lucas wpatryje się w nas. Czułam jego palące spojrzenie na plecach. Nie byłam jednak wstanie dojrzeć w jakim był humorze...

Anita wróciła i usiadłyśmy na brzegu łóżka. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym szambie.

- Tadeusz uwierzył i wymusił na niej prawdę o ich związku. Przyznała, że nie kochała go nigdy i był łatwym celem, bo sam się zakochał.

- Twoja mama zawsze umiała manipulować ludźmi – przyznała sarkastycznie przyjaciółka i ścisnęła moją dłoń.

- Niestety później użył siły i kazał matce mnie oddać. Nie chciał wychowywać więcej dziecka Bruna ale ona się nie zgodziła. Pobił ją okropnie. Miała złamaną szczękę i kilka żeber – po powrocie ze szpitala, nakazała kucharce zajmowanie się mną. Nie chciała uczestniczyć w moim życiu na tyle ile powinna. Wybrała męża i jego majątek ale miała na tyle siły żeby zawalczyć o mój pobyt w ich domu.

Nie czułam kiedy zaczęłam płakać ale krople leciały jedna po drugiej na moje ręce. Oczy czerwone od łez, zaczęły piec. Lucas podał mi chusteczkę i ukucnął naprzeciwko mnie.

- Musisz podnieść głowę wysoko do góry i nie dać sobie więcej wmówić, ze jesteś nikim ! Jesteś wszystkim Hania...– podniosłam wzrok i ujrzałam błysk w jego oceanicznych oczach. Był taki spokojny, jakby naprawdę wierzył w to co powiedział.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz