Rozdział 18

839 49 2
                                    

Do dobrego łatwo można się przyzwyczaić. Niestety Anita nie miała więcej urlopu. Za dwa dni musiała stawić się w pracy. I tak miała go więcej niż powinna. To za sprawą Lucasa i lewych zwolnień, żeby mogła być przy mnie cały ten czas.

Ja musiałam jeszcze tu zostać. Do póki, mój ojczym jest gdzieś na wolności, jestem skazana na dwie niańki, które są cholernie seksowne.
Ciekawe czy będę miała po co wracać.

Starałam się wczoraj ogarnąć kilka projektów i wysłać do Marty ale nic jej nie pasowało.

Zrobiłam dwie kawy z zamiarem pójścia do Anity, ale rzuciłam wszystko, kiedy jedna z pokojówek weszła zdenerwowana, że Anita się dusi.

Wbiegłam na piętro i skierowałam się prosto do pokoju Anity. Drzwi były zamknięte co mnie zdziwiło, bo jeśli coś jej było, to po co pokojówka je zamykała. Po co tracić cenny czas...

Nie myśląc, że coś może mi grozić, weszłam do pokoju.
Anita klęczała na przeciwko drzwi, tak, że idealnie widziałam jej przerażone, ogromne oczy. Za nią stał jakiś mężczyzna. Dopiero po chwili go poznałam. To był Tomek, zdrajca, który pomógł uciec Tadeuszowi.
- Proszę zostaw ją - nie wiedziałam jak się zachować, bałam się o nas obie. - Zaraz Lucas nas znajdzie i będziesz miał kłopoty - byłam pewna, że ktoś musiał widzieć jak Tomek wchodził do domu.
Mężczyzna zaniósł się śmiechem i kazał mi spojrzeć przez okno.
- Bedzie miał ciężko, nie uważasz? - zadrwił.
Poczułam ukłucie w szyję. Zobaczyłam tylko uśmiechniętą pokojówkę i zapadła ciemność.
                           ***
Otworzyłam oczy i widziałam lub nie widziałam...Dookoła była tylko ciemność. Ani grama światła. Odór moczu, wymiocin i stęchlizny unosił się w powietrzu. Nie mogłam się ruszyć. Coś blokowało moje ręce z tyłu a nogi w kostkach chyba były skute w kajdanki.

Boże gdzie ja jestem – pomyślałam. Ostatnie co pamiętam to...

- Lucas ! Lucas ! – krzyczałam w mrok ale nikt nie odpowiadał. Nie możliwe żeby zginął. Musiało mi się wydawać. – Lucas ! Jest tu ktoś ?!

Zaczęłam popadać w panikę. Rozglądałam się wszędzie ale nic nie mogłam dojrzeć. Zaczęła boleć mnie głowa. A co z Anitą ? Tysiące myśli próbowało się przebić.

Do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Wstrzymałam oddech jakby to miało mnie uratować. Słyszałam galop, jaki wykonywało moje serce. Jeszcze kilka chwil i wyskoczy.

Rozbłysło ostre, oślepiające światło. Zacisnęłam powieki i skuliłam się w sobie, próbując uciec od tej jasności.

- Witaj moja droga – nie wierze. Chyba się przesłyszałam. - Wybacz warunki ale lepszych nie mogę ci zapewnić. Te i tak są wystarczająco luksusowe jak na kazirodcze ścierwo.

Szczęka opadła mi na podłogę. Podniosłam wzrok i walcząc ze światłem, który wywoływał niesamowity ból, chciałam odszukać źródło głosu. Musiałam być pewna, że wyobraźnia nie płata mi figla. W dodatku znał prawdę...

Stał przede mną we własnej osobie. Szczerząc się jak obłąkany uciekinier zakładu psychiatrycznego.

- Ty gnoju. - ledwo umiałam wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. Szok i niesamowite wkurwienie to marny stan w jakim się znalazłam.

Tadeusz przeszedł koło mnie i stanął za mną. Nachylił się nad moją głową i prosto do ucha wyszeptał słowa, których miała nadzieję nie usłyszeć.

- Twój Lucas nie powinien ufać swoim ludziom, w kwestiach tak ważnych, jak pozbywanie się niepotrzebnych osób i ochrony. Żyję kochana i czuję się wyśmienicie. Cały czas miałem na was oko. Za to on..

Zaczął się śmiać. To nie był szczery śmiech tylko szatański odgłos. Bałam się bardziej niż kiedykolwiek indziej. Nigdy nie widziałam ojczyma w takiej okazałości. Zawsze poważny, ułożony człowiek a teraz szatan w ludzkiej skórze.

- Co mu zrobiłeś ? – ledwo przełknęłam gulę rosnącą mi w gardle żeby nie zacząć teraz płakać. Nie wierzyłam, że mogło już go nie być...

- Posłałem go tam, gdzie jego miejsce. – wyjął coś z kieszeni i pokazał mi poskładane zdjęcia. Czułam, że dłużej nie wytrzymam. Bólu jaki czułam z niczym nie szło porównać.

Jedno zdjęcie przedstawiało martwego Lucasa. Dryfował w basenie glową w dół. Ten sam widok miałam z okna. Na innym był Mateo. Jego twarz była tak obita, jakby ktoś użył jej do gry w piłkę nożną. Nie miałam pewności czy żył wtedy jeszcze.

Najgorsze było trzecie zdjęcie. Rozpłakałam się w głos. Zaczęłam szarpać za więzy. Gdybym mogła, rozszarpałabym ojczym gołymi rękami. Anita leżała na łóżku zupełnie naga z kulką w głowie.

- Mimo tego, że bzykała się z każdym, to cipkę miała niesamowicie ciasną – nawet nie umiałam pomyśleć, że ten skurwiel ją zgwałcił.

Ogarnął mnie straszliwy smutek i poczucie bezsilności. Byłam sama. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i co zamierza zrobić ze mną Tadeusz.

- Wiedziałem, że Lucas przywlecze cię do Bułgarii. Ptaszki śpiewają na prawo i lewo. Wystarczy odpowiednio nimi pokierować. Przy okazji mogłem się zabawić.

- Czego chcesz ode mnie ty psycholu ?! – moje emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i wydarłam się na całe gardło. – Jesteś chorym pojebem. Nie wiem co matka w tobie widziała.

Ból przeszył mój policzek. Po chwili doszedł cios w brzuch, potem kolejny i jeszcze jeden.

- Dosyć Tomasz – rozkazał mojemu oprawcy. Nie zauważyłam kiedy wszedł.

- Twoja matka też odpokutuje za swoje winy. Ukrywała wiele rzeczy przede mną jak i przed tobą. Jak będziesz grzeczna to może ci powiem, co się z nią stało.

Pociągnął mnie za włosy aż syknęłam. Zbliżył swoja ohydną twarz do mojej i złożył na moich ustach pocałunek. Trzymał mnie w stalowym uścisku, w dodatku byłam związana i nie mogłam się ruszyć. Napierał na moje usta. Walczyłam ile mogłam ale kiedy szloch wyszedł na powierzchnię, on skorzystał z okazji i wdarł się językiem w moje usta. Śmierdział alkoholem, potem i papierosami. Ostatkiem sił zacisnęłam zęby na jego języku.

- Ty mała kurwo – wymierzył mi cios z zaciśniętej pięści w twarz. – Ja cię nauczę szacunku. Nikt Cię już nie uratuje. Jeszcze będziesz błagała, żebym cię zabił.

Drzwi do pomieszczenia zatrzasnęły się i znów zapadł mrok. Na początku płakałam tak głośno, że zaczęło boleć mnie gardło. Później chlipałam pod nosem z bezsilności. Bolały mnie żebra, twarz i serce. Straciłam przyjaciółkę, którą kochałam jak siostrę. Straciłam Lucasa i Mateo. Nawet matki zrobiło mi się szkoda mimo tych krzywd, które niosła po drodze. Straciłam nadzieje na ocalenie.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz