Rozdział 13

933 56 10
                                    

Do wieczora nie miałam czasu myśleć o Lucasie i naszym pocałunku. Anita nie dawała mi wytchnienia. Cały czas nadawała o Mateo.

- Kobieto zacznij myśleć mózgiem a nie waginą – pokazała mi język i rzuciła we mnie poduszką.

Moja przyjaciółka wyobrażała sosie siebie i Mateo chyba już w każdej możliwej pozycji.

- Wiem, że nie powinnam – powiedziała lekko skruszona. – Ale co mam poradzić? On jest taki inny – wydęła usta jak obrażona dziewczynka czym mnie rozbawiła.

- Anita sama jestem zagubiona – odparłam zgodnie z prawdą. – Z Lucasem mam podobnie. Bardzo mi się podoba, uwielbiam kiedy mnie całuje ale co jeśli...

Usiadłam załamana na środku łóżka i wpatrywałam się w widoki za oknem, które sięgając od podłogi do sufitu, dawało mi możliwość oglądania chłopaków w basenie. Było lato, długo jasno i ciepło więc korzystali. Też miałyśmy iść ale chciałyśmy przemyśleć kilka rzeczy. To działo się za szybko.

Zaczęłam żałować, że nie poprosiłam o inny pokój i odwróciłam się plecami do okna.

- Musimy jak najszybciej dowiedzieć się czy coś was łączy. A co z... no wiesz, powiesz mu ? – wiedziałam o co jej chodzi. Miałam tajemnice, o której do nie dawna nikt nie miał pojęcia. Po wszystkim co się stało, postanowiłam podzielić się z przyjaciółką moimi koszmarami. Nie chcę żeby kiedyś spotkało ją coś podobnego. Wyrzuty sumienia odzywały się codziennie.

Anita wstała z podłogi, na której wcześniej siedziała i z rozmarzonym wzrokiem podeszła pod okno. Była do mnie tyłem ale mogłam wyczuć jak ślini się na ich widok.

- Najpierw sprawa ojca. Jeśli okaże się, że jesteśmy rodzeństwem, to nie musi nic wiedzieć.

- A jeśli nie jesteście ? – nie wiem, czy próbowała mnie zirytować czy podnieść na duchu.

- Nie wiem noo! – wybuchłam. – Dosyć mam tego gówna! Całe życie tajemnice! Matka ma mnie w dupie, ojciec mnie nie chciał, a ja go szukam i po co ?!

Załamałam się całkowicie. Emocje wzięły nade mną górę. Nie umiałam przestać płakać. Anita weszła na łóżko i przytuliła mnie mocno. Głaskała moje włosy, jakbym była dzieckiem.

- Będzie dobrze zobaczysz – mimo, że brzmiała całkiem przekonująco, jakoś nie dopuszczałam tej myśli do siebie.

- Chodźcie na kolacje – Mateo wyrósł w drzwiach jak duch. – Hej co jest mała ?

Podszedł do łóżka na pół goły. Czułam jak Anita spina całe ciało żeby nie rzucić się na niego w tej chwili. Był jeszcze mokry po wyjściu z wody.

- Nic... Wszystko ok – uśmiechnęłam się do niego, chociaż oczy nadal miałam zalane łzami.

- Ehe, jasne – zakpił i pociągnął mnie za rękę żebym wstała. – Nie będzie udawania i odgrywania twardej dziewczynki.

- Gdzie mnie ciągniesz?! – chciałam się wyrwać, jakoś go zatrzymać. – Mateo!

- Uspokój się i chodź – ewidentnie bawiła go moja reakcja. – Ana ty też chodź, idziemy coś zjeść.

Zeszliśmy w trójkę do kuchni. Przestronna, nowoczesna i cała w bieli i czerni. Moim oczom ukazał się Lucas w fartuszku i momentalnie wybuchłam śmiechem. Nie umiałam się powstrzymać. Koszmary odleciały na chwile.

- Co cię tak bawi? – odwzajemnił mój obecny nastrój i uśmiechnął się szczerze ukazują swoje dołeczki.

Kurczę, my nie jesteśmy w ogóle podobni. Nie możemy być rodzeństwem. Jeśli mój ojciec miał by być Bułgarem, to powinnam chociaż trochę być do nich podobna. Tak mi się wydaje przynajmniej.

- Gotujesz?

- Od kiedy skończyłem piętnaście lat uwielbiałem pomagać mamie w kuchni.

Zaimponował mi tym i zasmucił jednocześnie.

- Co jest ? – czytał ze mnie jak z otwartej książki. – Posmutniałaś.

- Moja mama nigdy nie przejawiła oznak rodzicielstwa.

Zostawiliśmy ten temat i usiedliśmy wszyscy przy stole. Panowie obsłużyli nas idealnie. Lucas podał sałatkę z pieczonymi bakłażanami, kurczakiem i pomidorkami, do tego opiekany chlebek z masłem pietruszkowym. Mate w tym czasie rozlał dla wszystkich czerwone słodkie wino. Nie znam się na trunkach. Ten był pyszny i podejrzewałam, że mega drogi.

Wieczór upłynął w miłej atmosferze. Nikt nie poruszał tematów związanych z ich bezpośrednim zajęciem. Nie chciałam znać szczegółów. Im mniej wiedziałam, tym lepiej się czułam. Chciałam mieć w głowie Lucasa, jako mężczyznę, który przyszedł do firmy, w której pracuje i chciał mieć zrobioną sypialnie i łazienkę. Nic więcej. Sprawy rodzeństwa tez odrzuciłam na bok.

***

Lucas odebrał telefon. Rozmowa trwała dosyć długo i prowadzona była po bułgarsku. Będę musiał nauczyć się ich języka – pomyślałam.

Kiedy skończył rozmowę, wzrok zatrzymał na mnie. Dziwnie patrzył, jakby nie wiedział co może a czego nie powinien mówić.

- Odezwiesz się ? – ponagliłam bo zaczynał mnie denerwować.

- To była twoja matka.

Omal nie spadłam z fotela, na którym właśnie siedziałam.

- Co!? – zaczynało robić się coraz gorzej. – Ona zna twój język ? Czego chciała i w ogóle skąd ma twój numer? – zwariuje za chwilę. A było już tak miło.

Podszedł do mnie i ukucnął, przeszywając swoimi niebieskimi oczami.

Anita niespokojnie zerkała to na mnie, to na niego.

- Wydusisz to z siebie do cholery ?! – naskoczyła na mężczyznę.

- Wzięła go ode mnie jak byłem wtedy u nich, pamiętasz? – czułam, że to nie koniec niespodzianek. – Hania ja już nie wiem co jest prawdą a co nie ale powiedziała, że nie możemy być rodzeństwem.

- No ale Robert wtedy powiedział...

- Robert kablował od zawsze Tadeuszowi, mówił co chciał i pewnie chciał namieszać – wszedł mi w słowo. – Mateo zajął się trochę twoją sprawą bliżej i dzięki temu wiemy, kto nas zdradzał.

- Ale twój tata uwierzył, że mogę być jego córką tak? Musieli się znać, musiało ich coś łączyć w takim razie.– ja już nie rozumiałam nic. Schowałam twarz w dłonie. Czułam się jak zagubione dziecko. Anita usiadła na oparciu i przytuliła mnie.

- Uwierzył, bo twoja mama i mój ojciec byli zaręczeni.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz