Rozdział 4

1.1K 56 0
                                    

Zajęliśmy stolik pod oknem dla dwóch osób.

Restauracja była przytulna. Jasne ściany zdobiły zdjęcia widoków z różnych części świata. Podłoga wyłożona beżowymi, dużymi płytkami, a w wąskich, lecz szerokich oknach, wisiały zebrane po bokach, ozdobną klamrą, białe firanki. Stoliki ustawiono w taki sposób, aby każdemu z gości dać maksimum prywatności oraz swobodę poruszania się.

- Bardzo tu ładnie – rozejrzał się dookoła. – Jestem tu pierwszy raz.

- Ja przychodzę tu raz, czasami dwa razy w miesiącu – odparłam. – Kiedy przyjeżdża moja przyjaciółka z Krakowa, to tu jemy obiad.

Popatrzył na mnie przenikliwie. Niebieskie oczy jakby oceniały. Poczułam się trochę nieswojo. Na policzki zaczął wychodzić rumienieć, więc szybko sięgnęłam po kartę dań, aby chodź trochę się zasłonić. Zrobił to samo lecz nie uszło mojej uwadze, że kącik jego ust uniósł się w górę.

- Na co ma Pani ochotę? - moja wyobraźnia przestała współpracować ze zdrowym rozsądkiem i już miałam wykrzyczeć CIEBIE ! – Ja wypiję czarną herbatę i zjem spaghetti carbonara – spojrzał z nad menu wyczekująco z jakimś dziwnym błyskiem w oczach.

- Poproszę to samo, tylko herbatę z cytryną - oznajmiłam i poprawiłam niesforny kosmyk, który wydostał się z kitki.

Moje włosy, to jedno wielkie nieporozumienie. Ne potrafię ich układać. Długie do połowy pleców, ciemne i proste jak struny, które szybko się tłuszczą. Wiele razy chciałam je obciąć ale bałam się efektu i czy dam rade je ogarnąć.

Chwilę później podszedł kelner i przyjął nasze zamówienie.

- Co Panu nie przypasowało w wysłanym projekcie ? – zaczęłam szukać w torbie teczki z planami.

- Może byśmy przeszli na Ty? – zaproponował. – Nie uważasz, że to całe pan, pani jest męczące?

- Dobrze – przyznałam lekko zdenerwowana. Sposób w jaki wpatrywał się we mnie wywoływał gęsią skórkę. – W takim razie jestem Hania.

Z uśmiechem wyciągnęłam dłoń w jego stronę nad stolikiem. Podniósł się i schował ją w swojej, dużej i ciepłej ręce po czym złożył mokry pocałunek na jej wierzchu. – Lucas.

Usta miał miękkie. Przeszedł między nami prąd. Rozlał się po moim ciele i uderzył w mały punkcik schowany między moimi udami. Szybkim ruchem schowałam rękę pod stołem. Moja reakcja wywołała lekki uśmiech na jego pięknej twarzy. Zauważył jak działa na mnie. Jednak czego się dziwić. Rzadko mam do czynienia z takimi facetami. Półroczny celibat dodatkowo wzmaga doznania. Druga sprawa kiedy ostatnio ktoś pocałował mnie w rękę.

- Co do planów jakie dostałem – zamyślił się. – Nie podoba mi się tylko jedno.

- Słucham ? - zaintrygował mnie i pozwolił pomyśleć o czymś innym niż jego dłoniach wkradających się pod moją bieliznę.

- Dlaczego na końcu był podany numer do twojej szefowej? – żartuje sobie ze mnie ?! – wiesz ile czasu musiałem się natrudzić żeby zdobyć twój numer. – puścił do mnie oczko a ja siedziałam z rozdziawioną buzią. Gdyby mama zobaczyła mnie w takiej sytuacji to od razu by mnie przeklęła.

- Nie rozumiem – trochę zbił mnie z tropu. – Przecież mogłeś zadzwonić do niej lub do działu kadr i poprosić o mój prywatny telefon.

Kelner zaserwował nam nasze dania. Pachniało obłędnie. Porcje były duże i podane elegancko na kwadratowych, białych talerzach.

- Marta nie jest głupia. Od razu by się zorientowała, że coś się dzieje a wszystkie maile, które wychodzą z kont w waszej firmie są monitorowane – Odchylił się lekko na krześle i przeszył mnie wzrokiem.

- Jak to monitorowane ? – zdenerwowałam się, że ktoś czyta moje prywatne wiadomości. Z drugiej strony to konto służbowe.

- Kadry widzą wszystko co piszesz i do kogo wysyłasz ale tylko jeśli zagraża to dobru firmy, interweniują. – uff ulżyło mi trochę ale skarciłam się za głupotę.

- Dobrze wiedzieć – odparłam. – Już więcej nie wypuszczę prywatnej wiadomości z tego konta – roześmiałam się na myśl, co też sobie mogą pomyśleć, czytając moje i Anity historię.

Lucas spojrzał w moje oczy, w jakiś dziwaczny sposób. Jakby pierwszy raz widział śmiejącą się kobietę. Walczyłam sama ze sobą, aby nie ulec i nie odwrócić wzroku. Chociaż pewnie moje policzki przypominały kolor róży.

- Co Cię tak rozbawiło ? – widać, że zainteresowała go moja zmiana zachowania.

- Wiesz, ta koleżanka, która mieszka w Krakowie. Z nią wymieniam się pikantnymi ciekawostkami z książek, które przeczytałyśmy – uśmiech nie schodził mi z ust. – Wyobraź sobie, co osoba, która to czyta musiała sobie o nas myśleć.

Chyba zrobiłam z siebie idiotkę właśnie. No cóż, raz się żyje.

Uratował mnie dzwonek jego komórki. Niechętnie sięgnął po nią. Jednak musiało być to cos ważnego bo przymrużył wściekle oczy a usta zacisnął w cienką linię.

- Przepraszam Cię na moment.

Wstał i wyszedł szybkim krokiem na zewnątrz. Naszło mnie złe przeczucie. Co jeśli on ma faktycznie kogoś. Kiedy zaprosił mnie tutaj, to odgoniłam ten głos z tyłu głowy ale teraz. Cóż... nie chcę mieszać się w czyjś związek. Jednak jego słowa dały mi do myślenia. Dlaczego Marta miałaby stwierdzić, że coś jest między nami. W dodatku tak się skupiłam na mailach, że zapomniałam o tej równie ważnej kwestii. – Kretynko o czym ty marzysz. To zwykła kawa i obiad a nie randka w ciemno – zganiłam się za ten tok rozumowania ale z drugiej strony...ehh to wszystko przez brak faceta.

Wrócił po dłuższej chwili zdenerwowany.

- Wybacz mi ale musze coś załatwić – wyciągnął kartę z portfela i przywołał kelnera. – Mam nadzieję, że zapisałaś mój numer ? – zapytał nie oczekując odpowiedzi. Jakby był pewny swego.

- Tak zapisałam twój numer. Dziękuje za herbatkę i pyszny obiad – uśmiechnęłam się do niego szczerze i wyszliśmy.

- Do zobaczenia – miałam się już odwrócić ale zdążył chwycić mnie w pasie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Cicho westchnęłam. Wykorzystał to zręcznie i wdarł językiem do środka. Był zachłanny ale czuły jednocześnie. Jego miękki język czuł się w moich ustach jak u siebie.

- Do zobaczenia - puścił mnie tak szybko jak zdążył złapać i uśmiechnął szeroko. Stałam jak idiotka na środku chodnika i patrzyłam na mężczyznę, zmierzającego do stojącego niedaleko, szarego audi r8.

Idealne pośladki opinały czarne, dżinsowe spodnie. Biała koszula napięła się na jego muskularnych plecach. Chciałabym zerwać ją z Lucasa i wgryźć się w jego umięśniony bark a językiem posmakować szyi, na którą wychodził tatuaż. Nie widziałam go kiedy byłam z Martą w jego domu. Musiał być świeży. Widziałam tylko dwa pazury, ciekawiło mnie co przedstawia całość.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz