Rozdział 9

931 57 2
                                    

Lucas

Gdybym nie widział zdjęć mojej siostry z tą dziewczyną i nie rozmawiał z tym idiotą, to nawet mógłbym pomyśleć, że mała nie ma wiele wspólnego z tym szambem. Niestety pod fasadą miłej, delikatnej królewny, chowa się taka sama suka jak każda inna.

- Delikatny żołądek ? – zakpiłem i pociągnąłem Hankę do środka. Na szczęście nie narzygała na siebie. Musiałaby teraz stać goła, bo wszystko zniosę ale smrodu wymiocin nie jestem wstanie. Mój człowiek już ogarnął ten syf na podłodze.

- Co to ma być do cholery ! – wrzasnęła na mnie i spiorunowała wzrokiem ojczyma. Nie zdążyłem zareagować bo Tomek już chwycił dziewczynę za włosy i wymierzył cios w policzek. Nie potrzebnie ale był narwany. Czasami jego słabość bardzo się przydawała.

- Grzeczniej kurwo! – wysyczał w zapłakaną twarz owieczki i brutalnie pchnął na beton pod moje nogi.

W innej sytuacji podniecił bym się na ten widok. Ona klęcząca przede mną to marzenie od momentu, gdy dostałem jej zdjęcie. Przyjemności musiały jednak zaczekać. Najpierw interesy.

Podniosła się na drżących rękach. Prawa dłoń od razu powędrowała do obolałego policzka i rozciętej wargi. Tomek ma cios, nie da się ukryć.

- Posadź ją – rozkazałem, wskazując na krzesło w rogu pomieszczenia.

Spojrzałem wymownie na Tadeusza, żeby nawet nie pisnął słowem. Najpierw dowiem się dlaczego zabiła moją siostrę. Idiota jeszcze nie wie, że nie zamierzam dotrzymać umowy. Sytuacja uległa zmianie z dniem śmierci Any.

- Dlaczego mi to robicie? – skomlała jak dziecko. – Tadeusz, przecież jesteś mężem mojej mamy, ona się dowie...

- Nie dowie – wtrąciłem – Ciebie za chwilę nie będzie tutaj laleczko, a twoja mamusia dowie się, że zginęłaś w wypadku. Taki był plan. Miałem wywieść ją do burdelu w Meksyku. Tam miała dostać najgorszych klientów. Nie wiem dlaczego Tadeusz tak bardzo chciał żeby cierpiała. Ja miałem ku temu powody.

Szok jaki miała wymalowany na twarzy nawet mnie rozbawił. Chciała coś powiedzieć ale chyba nie wiedziała co. Zwiesiła głowę w dół, a twarz schowała w dłoniach. Płakała.

Usiadłem naprzeciwko niej i czekałem aż skończy. Nic nie mówiłem. Kątem oka widziałem zadowoloną twarz jej ojczyma.

Zdążyłem zauważyć, że Tadeusz to kawał bydlaka. Nie wiem jakim cudem umiał ukrywać te wszystkie obrzydlistwa przed żoną. Kamila rozumem nie grzeszyła ale żeby do tego stopnia. Staruch zabawiał się z małolatami w ich własnym domu.

- Proszę...wypuść mnie. Ja nie zrobiłam nic złego. – podniosła smutne oczy i uchwyciła mój wzrok. Bała się. Była przerażona chyba do granic możliwości ale kłamała. Perfidnie kłamała. – Lucas...

Mateo podał mi plik zdjęć. Nie chciałem na nie patrzeć. Wywoływały tylko ból, którego chciałem sobie darować.

- A to ? – przyjrzała się rozczłonowanej kobiecie na fotografiach. Było ich mnóstwo. Każda część na oddzielnym zdjęciu.

Znów puściła pawia. W ostatniej chwili odskoczyłem.

- Kurwa pojebało Cię! – nie wytrzymałem i chwyciłem dziewczynę mocno za szyję. Podniosłem ją i z impetem uderzyłem jej drobnym ciałem o twardą, zimną ścianę. Dłońmi oplotła moją rękę, próbując się wyswobodzić. – Zabiłaś moją siostrę, pocięłaś jej ciało jak kawałki pizzy na kawałeczki i śmiesz twierdzić, że nic nie zrobiłaś?! – wykrzyczałem na jednym tchu. Czułem jak zaczyna wiotczeć. Poluzowałem uścisk, żeby mogła złapać oddech.

Krztusiła się i łapała łapczywie powietrze. Patrzyła na mnie wzrokiem zbitego psa.

- Ja..ja..nnie.. – jąkała się, a we mnie wzbierała coraz większa furia. – To nie ja, Lucas ja nic jej nie zrobiłam – wychrypiała.

Z całej siły uderzyłem pięścią w mur koło jej głowy. Zamknęła oczy z przerażenia i spięła całe ciało jeszcze bardziej. Gdybym uderzył w nią, już by pewnie nie miała takiej ładnej buźki.

Nic nie złamałem ale krew się polała. Nie czułem bólu, jutro poczuję jak będzie po wszystkim.

- Mateo podaj mi obcęgi – zamarła i próbowała się wyrywać. Chwyciłem mocniej za szyję. Znów się dusiła. Oczy zaczęły zachodzić mgłą. Odpuściłem i szybkim ruchem odszedłem od niej kilka kroków. Padła na ziemię.

- Błagam Cię.. – ledwo słyszalnie szeptała – Ja nie wiem kto to zrobił. Uwierz mi proszę - brzmiała nawet przekonująco.

- Przespała się z twoim narzeczonym – tego akurat nie pochwalam. – W ramach rekompensaty postanowiłaś pozbyć się rywalki.

W dłoniach obracałem obcęgi. Czekałem na jakiś jej ruch.

- Nie! Nic jej nie zrobiłam. Po tamtym... zerwałam zaręczyny i widziałam ją tylko raz. – podniosła się i chwiejąc na wszystkie strony, próbowała złapać krzesła. Tadeusz widząc co chce zrobić, kopnął w nie. Dziewczyna poleciała twarzą na metalowy stolik, na którym leżały różne narzędzia do tortur. Gdyby nie refleks Mateo i Tomka już byśmy nie mieli o czym rozmawiać. W ostatnim momencie doskoczyli do Hani, której głowa leciała wprost na wygięty hak.

- Czy ja nie wyraziłem się jasno, że masz się nie wtrącać ? – wkurwiony spojrzałem w stronę zadowolonego z siebie idioty, który naprawdę myśli, że jestem tak głupi jak on.

- Już by był spokój – odrzekł a w mojej głowie zaczęły działać kolejne trybiki. Coś było nie tak. Tadeusz był spocony jak świnia. Ocierał pot z czoła a tu było zimno.

- Godzinę temu chciałeś posłać ją do burdelu a teraz chcesz zabić od tak – Mateo spojrzał na mnie porozumiewawczo. Wziął Hanie na ręce i wyniósł z pomieszczenia.

- Zamknij ją w piwnicy. Chłopakom każ przyprowadzić Roberta.

Chyba ktoś próbuje mnie zrobić w chuja a na to nie pozwolę.

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz