Rozdział 30

754 40 3
                                    

Proszę, macie kolejny :)
Nie wiem kiedy będzie następny. Może dzisiaj, może za kilka dni, bo nie zapisałam pewnych rzeczy i musze na nowo to ogarnąć. Wszystko zależy od tego, kiedy będę mieć chwilę spokoju.
:*

Lucas

Wypijam kolejnego drinka. Nie wiem, który to już z kolei, ale działa i to najważniejsze.

- Synu - zaczyna ojciec, ale uciszam go gestem ręki.

- Wiem, co chcesz powiedzieć. Jestem skończonym idiotom. - Wstaje, ale zataczam się już po pierwszym kroku i ląduje na podłodze.

- Jesteś durniem, bo wmawiasz sobie wine! - Tata pomaga mi położyć się na kanapie. - Nie mogłeś wiedzieć!

- Powinienem! - krzyczę, a raczej próbuje, bo więcej w tym pijackiego bełkotu. - Widziałeś ją! Po raz kolejny zawiodłem. Nie obroniłem!

Próbuje się podnieść, ale marnie mi idzie. Salon wiruje, a ojca widzę potrójnie.

- Przestań już pierdolić! - Sam Bruno Porto klnie, to się nie zdaża często. Nawet za czasów, gdy tworzył wszystko, zabijając bez mrugnięcia okiem, nie klnął. - Ona Cię potrzebuję!

- Śpi? - Pytam spokojnie, masując skronie. Będzie kac, jak kanion Colorado.

- Tak, lek przestał działać jakieś dwie godziny temu - informuje już ze spokojem. - Pielęgniarka ma jej nie opuszczać na krok, a lekarz zbadał nie dawno. Wyniki mają być najdalej za godzinę, ale powiedział, że to co dostała, nie zagraża w żadnym stopniu.

Wzdycham z bezsilności. Dzisiaj już nic nie zrobię. Musze się przespać, a jutro wyciągne z tego śmiecia wszystko.

Hanna Górska; kobieta, która zacisnęła pętlę na mojej szyji. Nie jestem wstanie myśleć o nikim innym. Wiem, że to błąd. Jest moim słabym punktem. Wiedzą o niej już wszyscy. A ja muszę zrobić tak, żeby nikt nie miał do niej dostępu.

***

Hania

Minęły dwa dni od feralnego dnia w szpitalu. Czuje się lepiej niż powinnam.

Fizycznie może nie do końca. Nadal boli mnie głowa i pewnie jeszcze długo bedzie. Za kilka dni, zdejmą mi szwy. Mam ich tylko cztery, ale zanim włosy odrosną, będę miała gniazdo na głowie.

Jednak psychicznie jestem pełna sprzeczności. Dziwnie się czuję. Nie rozumiem zachowania Lucasa. Mimo wszystkiego, co mnie spotkało, on nadal nie daje mi odczuć, żebym była gorsza. Nadal chce, mieć mnie blisko. Może to litość, a ja wmawiam sobie miłość do końca życia.

Powinnam płakać, chociaż trochę pokazać, że to mnie przerasta, ale tak nie jest. Życie dało mi już po dupie, a ja nie chcę się użalać nad sobą. Nie chce codziennie wspominać.

- Byłam bita, gwałcona, poniżana i zastraszana. Powinnam, jakąś traumę mieć, czy coś. Nie mam... Czy to oznacza, że jestem nienormalna?

- To znaczy, że pasujesz do naszego świata, kochanie. - Mimo, że Bruno nie jest moi ojcem, tak właśnie się  przy nim czuje. Podchodzi do mnie i łapie za dłoń. - Mój syn... - wdycha i kcikiem masuje wierzch, gdzie miałam wbity wenflon. - Zrobiłaś coś, czego nie udało się nikomu przed Tobą. - Patrzę na niego w oczekiwaniu, ma takie ciepłe oczy, kiedy mówi o Lucasie. - Poruszyłaś jego serce. Kruszysz lód, który zmroził go dawno temu.

- Panie Porto, ale ja nie jestem pewna, czy to ma prawo mieć swój szczęśliwy koniec.

Opuszczam głowę i czuje wzbierające łzy pod powiekami.

- Chyba wiem, o czym mówisz - delikatnie łapie mój drżący podbródek i podnosi. Czułość jaką widzę, aż łapie mnie za serce. Czy tak samo patrzył na moją matkę, która wbiła mu nóż w plecy? - Opowiadał mi o Tobie wiele. Nie myśl, że jesteś gorsza. Jesteś cudowną kobietą z przeszłością, która musi żyć dalej. Masz wiele dobrych cech, jesteś silna i poradzisz sobie ze wszystkim i mów do mnie Bruno.

Czule całuje moje czoło i przytula. W objęciach tego mężczyzny, który mógł być moim tatą, wierzę w każde słowo.

Będę silna! Muszę, jutro mam spotkać się z Laurą. Nie wiem, czy mogę powiedzieć o niej - moja córka. Urodziłam..., ale od razu oddałam. Wiem, że miała wspaniałe dzieciństwo, którego ja nie mogłam jej dać.

***

Lucas

Moi ludzie mają ręce pełne roboty. Muszą sprawdzić wszystkie kontakty, jakie miał Mateo. Myślałem, że jest twardszy, ale kiedy pozbył się wszyskich paznokci, które z dziką satysfakcją wyrywałem, zaczął sypać.

- Byłeś mi jak brat! - syczę, łamiąc mu prawą nogę.

Drze się na całe gardło i zaczyna płakać. Nie mam ani odrobiny chęci przestawać. Jego jęki są melodią dla mojej zbolałej duszy. Zapłaci za każdy raz, kiedy dotknął mojej kobiety.

Biorę do ręki wiertarkę. Oczy Mateo robią się większe od pięciozłotówek. Wie co go czeka, nie raz przewiercał kolana innym, kiedy nie chcieli powiedzieć tej najważniejszej rzeczy. Nie wiem co ukrywa, ale jestem pewny, że nie powiedział jeszcze wszystkiego.

Wczoraj, kiedy poszedłem do Hani, opowiedziała mi co zaszło między nią, a Mateo. Nie wiem od kogo, ma informacje o spadku, ale zaraz się pewnie dowiem.

Widziałem nagrania, ale nie było głosu. Dziewczyna nigdy się nie dowie, że widziałem, co z nią robili. Wszystko zniszczyłem, po tym, jak zabiłem każdego, kto śmiał jej dotknąć. Ostatni siedzi związany i czeka na mój ruch, chyba nie wierząc, że to zrobię.

Podchodzę wolnym krokiem, daje mu czas...Szansę na zmianę decyzji...

Kiedy odpalam i prawie dotykam gołej skóry dostaję to czegoś chciałem.

- Anita! - sapie przerażony i zrezygnowany. - Żyje, to ona wszystko ukartowała...

Kropelka nadziei ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz