XXV

1.1K 97 53
                                    

Tco tam zobaczyłem...jest rzeczą, której najbardziej się obawiałem...

*pov Suga*
Dzisiaj mamy sobotę.Od 5 dni nie wychodzę ze swojego pokoju.Nie jem.Nie śpię.Nie mam z nikim kontaktu.Faktycznie ktoś tam był i pukał tutaj, ale mu nie otworzyłem.Nawet z własną  matką nie mam kontaktu, a mieszkamy w tym samym domu.Jedyne co robię to leżę na łóżku opatulony kocem i od czasu do czasu zaczynam płakać. Tak.Tak wyglądało te kilka ostatnich dni.Cały czas miałem w głowie, że ta szmata... z moim chłopakiem, ale...z ich rozmowy wynika, że tego chciał...chciałbym wtedy wyjść i powiedzieć tej blondynie co o niej myślę i zerwać z Daichi'm, ale...nie potrafię! Tak bardzo go kocham... Tak długo się o niego starałem pomimo, że niezbyt pokazywałem jakiekolwiek zainteresowanie nim.To drużyna sobie wymyśliła "rodziców".Co ja mam teraz zrobić?

*pov Nishinoya*
Od 5 dni nikt nie gadał ani nie widział Sugawary.Wszyscy wysłaliśmy mu chyba z milon SMS-ów, ale na żadne nie odpowiedział.Niektórzy byli u niego w domu, ale ponoć nie otwiera drzwi.Ani nam ani swojej mamie.Osobiście jeszcze u niego nie byłem, ale właśnie tam zmierzam.Nikt nie wie co się stało, ale wiem, że musiało to być w poniedziałek przed naszym spotkaniem.Stałem właśnie przed domem szarowłosego. Zapukałem do drzwi, po chwili otworzyła mi jego mama.

-Dzień Dobry.Ja do Koushi'ego.

-Dzień Dobry.Widocznie nie wiesz, ale od poniedziałku wbiegł do domu i zamknął się u Siebie w pokoju.Od tamtej pory z niego nie wyszedł.Na dodatek nie otwiera drzwi ani mi ani nikomu innemu.Ale jak chcesz możesz spróbować.Być może Ci otworzy...

-Dziękuję.-odpowiedziałem, po czym kobieta zaprowadziła mnie pod drzwi do jego pokoju.Chwilę później odeszła, zostawiając mnje samego.

-Suga.Otwórz drzwi.Chce tylko pogadać...odezwij się, proszę.Cge wiedzieć czy nic Ci nie jest.

-Nic mi nie jest.Możesz już sobie iść...-odparł słabo, przez co ledwo co go usłyszałem. Przynajmniej wiadomo, że żyje.

-Nie pójdę dopóki mi nie otworzysz.-odpowiedziała mi jedynie głucha cisza.Cholera! Muszę się tam dostać.Spojrzałem do dziurki od klucza (daleko jakoś nie miał XD).Owy przedmiot był w dziurce. (bez skojarzeń, proszę) Odeszłem kawałek od drzwi i nagle wbiegłem w nie.Może to trochę desperackie.W zasadzie mogłem rozwalić drzwi, ale walić to.Na chwilę było słychać dźwięk upadającego metalu. Schyliłem się do szparki na dole drzwi.Delikatnie włożyłem w nią palce i jakimś cudem przeciągnąłem do siebie niewielkich rozmiarów klucz.Otworzyłem drzwi bez problemu.No i zajebiście! Mam predyspozycje, żeby zostać detektywem czy pracownikiem FBI.Widok w środku nie był przyjemny.Szarowłosy leżał na łóżku okryty kocem po samą głowę.Spoglądał na mnie z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy.Przecież nie codziennie ktoś "włamuje" Ci się do pokoju.Podeszłem bliżej łóżka, na którym leżał i usiadłem na jego końcu.Dopiero teraz mogłem zobaczyć jaki jest blady i całe opuchnięte, czerwone oczy,które najprawdopodobniej były skutkiem płaczu.Czuję jakbym kiedyś był już w podobnej sytuacji.

-Co chcesz?-zapytał oschle.Wow.Nie wiedziałem, że tak umie.

-Jak to co chce? Nie ma z Tobą kontaktu od 5 dni, nie dajesz oznak życia ( to i tak cud, że mi odpowiedziałeś), jak zgaduje od tych 5 dni nic nie jadłeś, a patrząc na twoje wory pod oczami to pewnie też nie spałeś, ale wiesz przyszedłem, żeby się z Tobą podroczyć.To chyba jasne, że chce się dowiedzieć co Ci jest i w jakiś sposób Ci pomóc!

-...

-No! Mów o co chodzi.

-I tak mi nie uwierzysz...

-Mów albo sam to z Ciebie wyciągnę.

-Wtedy, w poniedziałek kiedy byłem już na rogu od wejścia i...zobaczyłem blond szmaaa...Natsuko i Daichi'ego. Rozmawiali o czymś typu " a jak inaczej chcesz się przekonać?". Nagle ta... ta... ZDZIRA pocałowała MOJEGO CHŁOPAKA! Ja...nie mogłem na to patrzeć... wróciłem do domu i od tamtej pory...-po pierwsze naprawdę wow.Nie wiedziałem, że potrafi się posługiwać takimi słowami. Po drugie widzę, że Daichi chyba się niczego nie nauczył.Po trzecie naprawdę musi być mu teraz ciężko.

-Suga...może to da się jakoś wytłumaczyć?

-Jak!? Powiesz mi?! Z ich rozmowy wynikałoby, że Daichi chciał spróbować pocałować dziewczynę, ale to przecież nielogiczne!

-Hm...faktycznie, masz rację.No, ale jakiś powód musi być. Przecież się Tobą nie znudził.

-A co jeżeli tak!?

-Weź wogóle przestań! Udam, że nie było tego pytania.-nastała między nami cisza.-Wiesz...przypomniała mi się ta sytuację w łazience.

-To inna sytuacja...

-Ale i tak jest podobna.

-Może i masz rację.

-Może? Chyba chciałeś powiedzieć napewno.Tak swoją drogą czemu nie odpisujesz? Chyba telefonu używałeś.

-A, um...od poniedziałku leży tam w kącie.

-Co?

-Tak troszeczkę nim rzuciłem.

Podszedłem do przedmiotu, który był teraz tematem naszej rozmowy.

-Ta...tak troszeczkę, że masz pajęczynkę na pół ekranu.-odparłem na co chłopak chyba pierwszy raz od 5 dni się uśmiechnął.

-Jakoś tak wyszło.

-Ale będziesz miał spam jak go naładujesz i włączysz.

-Mówi się trudno.-podniósł ręce w geście bezradności.

***

Cały dzień spędziłem u Sugi. Chciałem, żeby przynajmniej dzisiaj, przynajmniej na chwilę zapomniał o sytuacji przed parkiem.Przyznam, że całkiem sprawnie mi to wychodziło. Dopilnowałem go też, żeby cokolwiek zjadł.Kurdeeee...na opiekunkę też się nadaję.Cóż poradzić? Najlepsi są najlepszymi we wszystkim.
Ja nie wiem jak Suga i Daichi wogóle zostali parą.Niby byłem przy tym ( tak w sumie to od ich pocałunku, ale walić), ale patrząc ile Koushi cierpi przez Sawamurę, a ile razy on krzywdzi Sugę...lepiej już by było się rozstać.Wiem.To straszne co mówię, ale po co obydwoje mają się męczyć w takim związku?
____________________________________
Witam.
Przepraszam, że nie było go wieczorem, ale usunęłam z telefonem. ( nie zmieniłam wczorajszych wiadm.)
Chciałam jeszcze jutro wstawić jakiś rozdział,ale nie mam czasu bo jadę do neurologa i boję się bo nie wiem jakie zrobi mi badania.Ja wiem, że to gościu od głowy,ale boję się, że będzie mi kazał pobierać krew,a tego nie zniose.(chyba gdzieś wspominałam, że panicznie boję się krwi,igieł i strzykawek:))

Ogólnie stwierdzam, że jestem wszem i wobec łowcą.Z tego jak oglądałam to łowca powinien mieć dobre kontakty ze zwierzętami.Powiem wam, że ja z tymi leśnymi mam wprost zajebiste.Tak.Dzisiaj ZNOWU przede mną wybiegł lis.No kuźwa! Już powijam ostatnią sytuację z labradorem gdzie mogłam zostać pogryziona. Wiem, to się nazywa wrodzone szczęście :))

Tak swoją drogą myślę sobie i jak mam was nazywać? Dawajcie jakieś propozycje 😄

Miłego dnia\wieczorku💞

°~Szczęśliwe Trudy~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz