XXXVII

1.2K 88 165
                                    

Nie wiem czy mam się bać, bo nie jest to do niego podobne, ale najważniejsze, że tym razem jestem przy nim i
mogę mu pomóc.

*pov Suga*
Jest taki ciepły...jak zawsze.Czuję jak jego silne ramiona mnie otulają.To takie przyjemne...
Wkońcu tu jest...koło mnie... właśnie wtedy kiedy go potrzebuję.Jak dobrze jest wiedzieć, że ma się w pobliżu kogoś takiego.

-Koushi, wszystko w porządku?

-Mhm...teraz w jak najlepszym...

*pov Mama Sugi (gościnnie:3)*
Słowa tego chłopaka...dały mi trochę do myślenia.Zwłaszcza ostatnie słowa.Chwilę później poszłam na górę.Sawamura tylko zapukał do drzwi, a z pokoju wybiegł mój syn "rzucając" się na niego.Z jednej strony bardzo mnie to rozczuliło, ale z drugiej...to zawsze do mnie przychodził w takich sprawach. Może to dziwne, ale trochę mnie to boli, no, ale co mam zrobić? Mój syn dorasta, ma drugą połówkę.Już niedługo skończy szkołę i pójdzie na studia (z tego co od niego wiem), wyprowadzi się, a ja zostanę tutaj sama.Takie jest życie.Nic nie poradzę.Teraz myślę, że zbyt mocno zareagowałam.Doprowadziłam go do płaczu, a nie tak powinna postępować matka.Muszę go przeprosić...ale co mam zrobić z tym jego cięciem się? Jak mam uwierzyć w przypadek w takich okolicznościach? Ale z drugiej strony...Koushi jeszcze nigdy mnie nie okłamał.Co jeżeli to jednak była prawda, a ja się myliłam? W takim razie zawiodłam jako jego matka...

-Chłopcy...chciałabym z wami pogadać.Zapraszam do salonu.-powiedziałam i zeszłam na dół.

*pov Daichi*
Po zejściu kobiety na dół, szarowłosy się ode mnie odsunął.

-Chodź...-mruknął i zaczął iść w kierunku schodów.W ostatnim momencie złapałem go za rękę.Chłopak odwrócił do mnie.-hm?

-Uśmiechnij się.-zarządałem.

-Co?

-To co słyszysz.Uśmiechnij się.Dla mnie.

-...pamiętaj, że robie to TYLKO i wyłącznie ze względu na Ciebie i... dlaczego, że Cię kocham...-wydukał z lekkim rumieńcem na policzkach.Po chwili szarowłosy pokazał najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek u niego widziałem.

-No.I z takim uśmiechem zejdziemy do Twojej mamy.

-Co to, to nie.Nie mam takiego zamiaru.-odpowiedział oschle, chowając swój uśmiech za "kamienną" twarzą.Jedynie westchnąłem i zeszliśmy do salonu, gdzie czekała już na nas mama Koushi'ego.

*pov Suga*
Niechętnie usiadłem z Daichi'm na kanapie.Przed nami siedziała moja mama.

-Koushi...chciałabym Cię przeprosić.-zdziwiłem się.-Zareagowałam zbyt...pochopnie.

-Ja...też przepraszam...za to,że porównałem Cię do NIEGO... przepraszam...za wszystko...

-W porządku Koushi.-delikatnie się uśmiechnęła.-Jak mówiłam chciałam z Wami pogadać.Pan Ukai powiedział mi o Twoich rękach, ale wspomniał także...o jakiś problemach w Waszym związku.I...o ile to oczywiście prawda z tym cięciem...to...czy to właśnie przez te problemy?-W tym momencie Daichi zrobił się strasznie poważny.-N-Nie zrozumcie mnie źle! Ja nie chce się wtrącać, ale jeżeli to jest z tym w jakiś sposób powiązane i z Twoim wcześniejszym dwutygodniowym siedzeniem w pokoju to...muszę zareagować.-dokończyła.Sawamura lekko się wyprostował.

-Nie będę pani okłamywać.-zaczął brunet.-Owszem, przez to Suga nie chciał wyjść z pokoju, jednak tak jak mówi, te rany na nadgarstku zrobił przez przypadek.Niestety, to moja wina, że sprowokowałem go do takich rzeczy.Suga też trochę źle odebrał sytuację.Nie mogliśmy jakoś ze sobą porozmawiać, co wydłużało cierpienie Koushi'ego. Nie cierpię patrzeć jak płacze,a zwłaszcza jeżeli jest to z mojej winy.Faktem jest, że nie jestem idealny, ale naprawdę kocham pani syna i nie mam zamiaru z niego zrezygnować.Kocham go całym sercem i przysięgam, że już nigdy go nie skrzywdzę.Nie pozwolę, żeby płakał.Obiecuję, że nie popełnie tego samego błędu. Nigdy.-Spuściłem głowę, tak, że widziałem teraz swoje ręce delikatnie zawinięte w pięści.To było takie...piękne... Próbowałem hamować łzy co nie zbyt mi się  udało.-S-Suga!? Nie płacz! Przed chwilą jeszcze obiecałem, że już nie doprowadzę Cię do płaczu...-zawołał, przytulając mnie.

°~Szczęśliwe Trudy~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz