XXXIV

1.2K 77 87
                                    

*pov Nishinoya*

-Asahi ja... Nie ważne...to nic takiego...

-Nishinoya.-spojrzałem na niego. Schylił się "do mojego poziomu" tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.-O co chodzi...?-On...jest tak blisko... ZA blisko.

-Cholera...-Odwróciłem głowę na bok i zasłoniłem usta ręką.-Znowu stchórzyłem...

-Z czym?

-P-powiedziałem to na głos?

-Em...tak?

-Ugh...

-To...o co chodzi?-zapytał, prostując się.Ja..muszę to zrobić. Dam radę.Nie stchórze. Powiem. Powiem.Zrobię to.Zrobię.Za trzy! Dwa! Jeden! I...nie potrafię. Trudno.Najwyżej popadnę w żałobę.

-Asahi ja...! Uh...kuźwaaa!! Od kiedy tutaj zacząłem chodzić znalazłem nowych przyjaciół. Naprawdę fantastyczne osoby, ale wtedy poznałem też Ciebie. Od samego początku zauważyłem, że jest w Tobie coś co przyciąga mnie do Ciebie jak magnes.Zawsze mi pomagałeś, wspierałeś.Przy Tobie czuję się bezpiecznie.Moje ciało zalewa dziwna fala gorąca. Nie potrafię przy Tobie myśleć racjonalnie.Ja patrzę na Ciebie inaczej niż...UHH...Nie umiem tego powiedzieć, ale...mogę to zademonstrować.-Lekko podkoczyłem, żeby złapać się rękami za jego szyją, przez co długowłosy musiał się nachylić. Kiedy dotknąłem palcami stóp, ziemię, przystąpiłem do działania.W jednej chwili złączyłem nasze usta.Azumane ewidentnie nie był na to przygotowany.W sumie to ja też nie.Poprostu...tak jakoś wyszło.
Odsunąłem swoje usta.-Wiesz o co mi chodzi, prawda?

Chłopak nie odpowiedział. Jedynie wgapiał się we mnie dużymi oczami.

-Oh...rozumiem.Zapomnij o tym. Teraz najważniejsze jest dobro Sugi.-Wypowiadając te słowa, moje serce znowu pękało na kawałki...-SUUUGAAAA!!!

-N-Noya...-Odwróciłem się.

-Słuchaj, ja rozumiem.Nie potrzebuję, żebyś się litował. Wszystko w porządku.-Dlaczego mam łzy w oczach!? Nie płacz! Nawet mi się nie waż! Nie pokazuj swojej słabości!

-Noya.-powiedział pewniej.

-Asahi, ja nie jestem głupi.Wiem, że będzie inaczej i trochę niezręcznie, ale ja się potrafię odkochać.Może nie natychmiastowo i trochę mi to zajmie, ale gwarantuje Ci, że...

-Noya!-krzyknął.-Możesz dać mi dojść do słowa?-podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje dłonie.-Też nie umiem tego powiedzieć, ale myślę, że TO da Ci odpowiedź.-Nachylił się i tym razem to on złączył nasze usta ze sobą.Po chwili oszołomienia, powoli i delikatnie oddałem pocałunek.Odsunęliśmy się od siebie.Wpatrywaliśmy się sobie w oczy.Chyba ani do niego, ani do mnie nie dotarło, co się właśnie stało.Ja...i..Asahi... My...się...całowaliśmy!? Kiedy to do mnie dotarło, oblałem się potężnym rumieńcem. Długowłosy po chwili również wyglądał jak dorodny pomidor.

-Emm...Jaa...-próbowałem coś powiedzieć, no, ale średnio mi to wychodziło.Nagle zadzwonił mój telefon.-Tch...Daichi.-Jeszcze ma czelność do mnie dzwonić!Odebrałem połączenie.-Wiesz co do cholery!? Naprawdę masz czelność, żeby do mnie po tym wszystkim dzwonić!-wydarłem się.

-Noya to ja, Suga.-usłyszałem dobrze znany mi głos.

-Sugaa!!! Japierdziele, stary zabiję Cię! Każdy Cię szuka!

°~Szczęśliwe Trudy~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz