XXVII

1.3K 98 296
                                    

-Teraz to wogóle nie wiem czy można go tak nazwać...

*pov Suga*

Nie chciałem tak wybuchnąć.Ale chociaż powiedziałem to co mi leży na sercu.Po za tym to co mówił Daichi...nie miało żadnego sensu.Mimo wszystko nadal płacze.Mimo wszystko nadal chce z nim być.Mimo wszystko pragnę budzić się koło niego dniem i nocą.W najlepszych chwilach i tych najgorszych.Chce być przy nim i chce by był przy mnie.Ja go po prostu...kocham.Kocham jak nikogo innego.Tam bardzo go kocham.Pomimo, że mnie krzywdzi, że czasami mam dość i mam ochotę rzucić wszystko w cholerę to nie robię tego.Zostaje przy tym tylko dla niego.Wokół niego krąży mój cały świat.Jeżeli go stracę...to tak jakby zabrano mi mój największy skarb.Skarb, dla którego wstaję, aby rozpocząć kolejny dzień.Aby móc się do niego przytulać.Zatopić się w jego uczuciach.Poczuć się kochanym i poczuć obowiązek kochania kogoś.Co to tak właściwie znaczy? Wziąć odpowiedzialność za coś co się kocha? Nie jest to łatwe.Trzeba dorosnąć do niektórych decyzji. Łatwiejszych czy też tych trudniejszych.Ale zawsze trzeba pamiętać o jednej rzeczy.Zawsze jest jakieś wyjście.Skoro tak to czemu sam w to nie wierzę? Czemu nie potrafię normalnie rozwiązać swoich problemów jak każdy człowiek?!Co jest ze mną nie tak?! Czuję się z jednej strony zagubiony.Czy to co robię jest dobre dla mnie i dla mojej niedalekiej przyszłości? Czy jeżeli z nim zerwę...czy wogóle jest taka opcja? Czy ja to potrafię? Czy jestem w stanie zerwać to co łączy mnie z najważniejszą dla mnie osobą? Zaś z drugiej strony postąpiłem słusznie.Tak jak powinno to wyglądać.Bez żadnych ceregieli.Prosto z mostu.Tu i teraz.Czemu nie mogłem powiedziec mu wprost, że to koniec? Co mnie hamuje?Moje tchórzostwo? Albo dobrze mi znana bezsilność? Wszystko to kręci się wokół jednej niepojętej, niezrozumiałej do końca życia dla człowieka rzeczy.Miłości. Tak.To jest to co trzyma mnie przy nim.Miłość do niego.Nie umiem się jej pozbyć z dnia na dzień.W zasadzie nie wiem czy w ogóle potrafię to zrobić.Nigdy tego nie zrozumiem.Chodź bym chciał.Nie potrafię.Nie potrafię się odkochać.I muszę przejrzeć na oczy.Nie ważne co ja zrobię. Nie ważne co on zrobi.Po prostu...Kocham Daichi'ego Sawamurę.Ponad wszystko.

-SUGAAAA!!!-krzyknęła brunetka, która od pewngo czasu macha mi ręką przed twarzą.Też bym tak pewnie zrobił.Przecież nagle stanąłem na środku ścieżki.-Spokojnie.Nie wiem jeszcze o co chodzi, ale myślę, że wszystko będzie dobrze.

-Jak niby ma być dobrze!?

-Zdaję mi się, że mówiliście o dwóch różnych rzeczach.Nie zauważyłeś, że dziwnie zareagował? Każdy raczej starał by się wyprzeć.Nawet skoro wszystko widziałeś.A on?

-Przestań już Haru...nie mam teraz do tego głowy.Po za tym...ja już i tak nie daję rady.Czuję, że to wszystko mnie przerasta...

-No chodź tu.-powiedziała, rozszerzając ręce tak, abym się przytulił.Wykonałem to.-Słuchaj, myślę, że musicie na spokojnie ze sobą porozmawiać.

-Tak myślisz?

-A czy ja niewyraźnie mówię?!-Jak zwykle.Zawsze opanowana.

-Co to ma znaczyć!? Giń, przepadnij istoto nieczysta! Jak możesz niszczyć "małżeństwo"!!?-wszędzie rozpoznam ten głos.

-Tanaka uspokój się.-odparłem.

-Jak?!

-Nic im nie powiedziałeś?-skierowałem się do Noyi.

-Tak jakoś zapomniałem.

-Ryu, to moja kuzynka Haruko.-powiedziałem, ocierając oczy od łez.

°~Szczęśliwe Trudy~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz