XXXVI

1.2K 90 252
                                    

Teraz muszę iść do sztani...

*pov Suga*
Stałem już przed drzwiami do naszej szatni.Bałem się wejść, nie dlatego, że nie chciałem nic mówić, ale dlatego, że już od sali słyszałem jak się drą.W końcu otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

-Jak ty to zrobiłeś!?-zawołał Tanaka.

-No tłumaczę Ci, że normalnie, ręką!-odkrzyknął Daichi.

-Ale dlaczego akurat moja!?

-Bo była pod ręką!-Byli tak przejęci darciem ryja, że nawet nie zauważyli mojej obecności.

-Zamknijcie się wreszcie!-wrzasnąłem, przez co wszyscy spojrzeli w moją stronę.-O co wy się ZNOWU drzecie?

-Daichi rozwalił mi szafkę!

-Skąd miałem WTEDY wiedzieć, że to AKURAT Twoja!?

-Cicho! Możesz mi powiedzieć jak ty to zrobiłeś?-zapytałem.

-No mówię, że ręką.I to jeszcze nie dzisiaj tylko wczoraj po tym jak wybiegłeś...

-Masz ją naprawić!-krzyknął łysy.

-A co ja jestem!?-zapytał Sawamura.

-DO CHOLERY, MOŻECIE SIĘ WRESZCIE ZAMKNĄĆ!!!?-wszyscy ucichli.-Dziękuję. Tanaka, wiem, że Daichi nie zrobił tego specjalnie.Jest dosyć wybuchowy i nerwowy.I napewno z wielką chęcią naprawi ją własnoręcznie.

-Mógłbyś być świetną matką.-powiedział Noya.-Wiesz, Suga... Jeszcze nie jest za późno, żeby sobie coś uciąć...

-NOOOOYAAAA!!!

-Nie krzycz na własne dziecko!-upomniał się libero.

-Jak ja Ci zaraz dam...-przerwałem bo coś mnie objęło.

-I to my się drzemy?-zapytał brunet.

-To kiedy nam powiecie!?-Nagle zawołał podekscytowany Hinata. No i się zaczyna.

-Ty czy ja...?-spytałem.

-Ty.-odpowiedział Daichi na co westchnąłem.

-Wszystko zaczęło się od tego głupiego pomysłu Noyi i Tanaki...
[...] I tak dowiedzieli się Asahi z Noyą [...] Wtedy przyszedł trener [...] Nagle pod mój dom przyszedł Tanaka [...] Wtedy też zobaczyłem Daichi'ego [...] No i tak doszliśmy do dzisiejszego dnia, gdy jakiś tępak uderzył mnie rano drzwiami.

-Skąd Tsukishima wiedział?-zapytał rudy.

-To było tak oczywiste, że tylko skończony idiota nie skojarzyłby faktów.-odpowiedział Kei.

-Tsukki!-skarcił go Yamaguchi. Hmm...czyżby Tsukiyama była prawdziwa? Mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie.

-Co Cię tak bawi?-wyszeptał mi do ucha, nadal, obejmujący mnie Daichi.

-Nic.-odpowiedziałem, wgapując się w (jak dla mnie) piękny widok, całej drużyny krzyczącej z pretensjami na Tsukishimę i tego jednego, małego Yamaguchi'ego, który próbuje załagodzić sytuację. Nagle poczułem wibracje telefonu w tylniej kieszeni moich spodni.

-Cisza!-Wszyscy zrobili to co kazałem.Wyciągnąłem telefon i odebrałem połączenie od mamy.

-Ha...

-SUGAWARA KOUSHI!-odsunąłem urządzenie od ucha, aby zaraz znowu je do niego przyłożyć.-CHYBA MAMY ZE SOBĄ DO POGADANIA.-O co jej chodzi!? Ups...zapomniałem wytrzeć krew z przedpokoju...

-Przepraszam za tą krew w przedpokoju,ale...

-JAKA KREW!?

-Em...

°~Szczęśliwe Trudy~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz