one

3.1K 112 10
                                    

- Jak się dzisiaj czujesz, Yoongi-ssi?

Patrzyłem się tępo w sufit i nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Była to moja pierwsza wizyta u psychiatry od czasu liceum. Ciężko pracowałem, żeby już więcej nie wracać do punktu wyjścia, jednak ostatnie wydarzenia i wszyscy bliscy zmusili mnie na wizytę. Od jakichś dziesięciu minut leżałem w ciszy i patrzyłem się w jeden punkt. Nie miałem na celu urażenia mężczyzny, który siedział kilka metrów ode mnie i zakładam, że to wiedział; ja po prostu nie wiedziałem jak się czuję. Byłem zmęczony? Smutny? Wystraszony?

- Czuję się.. Martwy. – odpowiedziałem w końcu, nie odwracając wzroku od tego jednego punktu na białym suficie pomieszczenia, w którym teraz byliśmy.

Usłyszałem tylko skrobanie stalówki pióra na papierze. Równie dobrze mogłem stąd uciec. Właśnie w tej chwili, zanim lekarz zacznie pytać o wszystko co się stało. Jednak sam sobie przyznałem w głębi duszy, że potrzebuję pomocy. Nie potrzebowałem żyć dla siebie, ale dla Yoory już tak. Musiałem być jej siłą. Wystarczy, że straciła matkę. Teraz zostałem jej ja i nie mogę się jej pokazać w tym stanie.

- Opowiesz co się wydarzyło dnia 22 października obecnego roku? – zadał następne pytanie schludnie ubrany mężczyzna.

Ponownie nie odzywałem się dobrych kilka minut, zbierając myśli i układając je w odpowiedniej kolejności, chociaż dość słabo mi to szło. Dnia 22 października straciłem miłość swojego życia i moją najbliższą mi przyjaciółkę. Nie potrafiłem powiedzieć tego na głos, ponieważ kiedy tylko otwierałem usta, gardło zaciskało się okrutnie, żebym nie wypowiedział żadnego ze słów, które chciałbym powiedzieć.

- Moja żona miała wypadek. – szepnąłem i wziąłem głęboki oddech.

Chciałem płakać. Czułem taką potrzebę, jednak przez ostatnie tygodnie wylałem wszystkie łzy i nie potrafiłem uronić już ani jednej łzy. Ogromny ból w piersi i ścisk w gardle powodował, że nie umiałem się skupić na niczym. Yoorę zawiozłem do mamy, prosząc by chociaż przez kilka tygodni się nią zajęła, kiedy ja będę miał czas na ogarnięcie siebie i swoich problemów z którymi się zmagam.

- Jak do niego doszło, Yoongi-ssi?

- Została śmiertelnie potrącona przez pijanego kierowcę. Mira.. Moja żona... Wracała z pracy i wtedy.. Pod firmą gdzie pracowała. – jąkałem się, jednak starałem się powiedzieć jak najwięcej. Wyrzucić z siebie wszystko co miałem w głowie.

- Rozumiem. Miała wrócić autobusem?

- Tego dnia wyjątkowo nie mogłem po nią przyjechać, bo miałem spotkania do późna.

- Obwiniasz się o jej śmierć?

Czy się obwiniam? Wiele osób mogłoby pomyśleć, że to głupie pytanie i czemu miałbym się obwiniać o czyjąś śmierć skoro nie było mnie tam fizycznie. Jednak to nawet nie chodzi o fizyczną obecność na miejscu zdarzenia. Jeśli jest się blisko z osobą, której dało się pomóc w krytycznej dla niej sytuacji to oczywiste, że druga strona czuje się źle ze sobą, ponieważ dałaby radę ją uratować, albo chociaż nie dać umierać tej ważnej osobie w samotności.

Wiedziałem, że ten wypadek nie był moją winą, jednak sama myśl o tym, że wszystko mogło skończyć się dobrze sprawia, że czuję się okropnie sam ze sobą. Mogłem ją uratować przed śmiercią, mogłem to zrobić, ale wolałem wziąć jeszcze kilka dodatkowych spotkań tego dnia. Mój umysł o każdej porze dnia i nocy mówił „to twoja wina". Najbardziej bolało to, że widziałem w tym wszystkim swoją winę.

-Tak. – odpowiedziałem krótko i ponownie usłyszałem nieprzyjemne zgrzytnięcie pióra o kartkę notesu.

-Czy ostatnio miałeś jakieś niepokojące myśli lub sny?

Second Chance ⚜ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz