Rozdział 2

10.1K 270 75
                                    

— Powiedz mi wszystko, chcę wiedzieć! — krzyknęła do mnie Lara na korytarzu, zaciągając mnie do pierwszej pustej klasy.

— Był miły. — powiedziałam.

— Miły? Och, daj spokój! Mów! — krzyknęła. Uśmiechnęłam się.

— Cóż, jest zdecydowanie w moim typie. — powiedziałam, a ona pisnęła.

— Więc jest wysoki, przystojny? Jak gorący tatuś? Powiedz mi, chcę torebkę Chanel! — mówiła szczenięcim głosem, a ja spojrzałam na nią z szeroko otwartymi ustami.

— Jezu, L., uspokój się! Widziałam go tylko raz. Założę się, że nie gustuje w młodszych kobietach. Wygląda na dwadzieścia dziewięć lat. — powiedziałam kiwając głową, myśląc o tym, jak świetnie wygląda pod lekarskim płaszczem.

Jego brzuch, ramiona i plecy były idealnie wyrzeźbione.

— I założę się, że teraz właśnie o nim myślisz. — powiedziała, wyrwała mnie z moich myśli.

Ten facet po prostu robi we mnie ogromne wrażenie. Żaden inny mężczyzna nie potrafił jeszcze wywołać u mnie takiego podniecenia, nawet mimo, że widziałam go tylko raz.

— Myślę o teście z chemii, który piszemy za dziesięć minut. Więc idziemy teraz. — wzięłam ją za rękę i poprowadziłam do następnej klasy.

Po zakończeniu wszystkich zajęć, Lara, Kat i ja razem skierowałyśmy się w kierunku mojego samochodu. Dzisiejszy dzień nie był taki zły, jak się obawiałam. Miałam pewne wątpliwości, czy zdam dzisiejszy test z chemii, ale okazało się, że wiedziałam wszystko.

— Nie chcę jeszcze wracać do domu.
— powiedziała Kat, gdy siadałyśmy w samochodzie.

— Ja też, ale muszę się uczyć do jutrzejszego testu. — oznajmiłam, a obie spojrzały na mnie pełne współczucia oczami.

— Proszę!

— W porządku! To gdzie idziemy? — zapytałam, unosząc lekko brwi.

— Starbucks.

— Dunkin Donuts. — Obie odpowiedziały równocześnie. Przewróciłam oczami i włączyłam silnik.

— To gdzie zmierzamy? — zapytała mnie Kat, marszcząc brwi.

— Do Dunkin Donuts. — oświadczyłam, a Kat wyraźnie się zasmuciła.

— Dlaczego zawsze musimy iść do Dunkin Donuts? — stwierdziła z lekkim smutkiem w głosie.

— Ponieważ w Dunkin mają najlepsze pączki. Starbucks jest przereklamowany, a ich pączki nie dorównują tym w Dunkin Donuts. — odpowiedziałam z przekonaniem.

Kat siedziała na tylnym siedzeniu, marszcząc brwi, nie udzielając się w rozmowę przez resztę jazdy.

Zatrzymałam się przed Dunkin's, gdzie zapach aromatycznej kawy mieszał się z kuszącym wonią świeżo wypiekanych pączków. W tej chwili, całkowicie oddane chwili.

— Więc co planujesz robić dziś wieczorem? — zapytała Lara, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, mój telefon zaczęłt dzwonić. Odebrałam połączenie, a głos naszego ojca niespodziewanie rozniósł się po całym samochodzie.

SILENT  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz