ALEKSANDER
Kurwa.
To słowo biło w mojej głowie jak dzwon alarmowy.
Oczy Oliwii zamknęły się z cichym westchnieniem, a ich miejsce zajęły długie, atramentowo czarne rzęsy, które delikatnie spoczęły na jej policzkach. Zawsze wyglądała zjawiskowo, ale teraz... teraz była jak posągowa bogini. Cicha. Nieruchoma. Zbyt spokojna.
Dotknąłem delikatnie jej policzka, klepnąłem lekko — żadnej reakcji.
— Oliwia... — wyszeptałem, z trudem powstrzymując narastającą panikę.Telefon rozdzwonił się po raz kolejny, ale nie miałem zamiaru odbierać. Dante musiał poczekać. Wybrałem numer Sadie. Ona była jedyną osobą, której ufałem w takich sytuacjach.
— Sadie, natychmiast. To pilne. Podam ci adres. — Mój głos był napięty jak struna.
— Już jadę — odpowiedziała krótko, bez pytań. Wiedziała, że to nie czas na rozmowy.Oliwia wciąż była w moich ramionach. Zaskakująco lekka, zbyt lekka. Jej ciało było ciepłe, ale to nie był komfortowy żar – raczej gorączkowe, niepokojące ciepło. Otuliłem ją mocniej i uniosłem, jakbym niósł coś, co mogło się rozsypać, jeśli tylko będę za mało ostrożny.
I wtedy...
Cichy pomruk. Ledwie słyszalny, ale był.Zatrzymałem się.
— Oliwia? — zapytałem, z nadzieją, której nie potrafiłem ukryć.Ona drgnęła, lekko poruszyła rękami, a potem jej dłonie objęły mnie za szyję. Mocno. Jakby nie chciała mnie puścić. Jakby tylko moje ramiona były dla niej bezpiecznym miejscem.
— Aleksander... — szepnęła, ledwie dosłyszalnie.
Poczułem, jak coś pęka we mnie. Wszedłem z nią po schodach, trzymając ją pewnie, mocno, jakby od tego zależało jej życie.
— Jestem tutaj. Słyszysz? Nie zostawię cię. — Mówiłem to nie tylko dla niej. Potrzebowałem tych słów równie mocno jak ona.
W sypialni położyłem ją ostrożnie na łóżku, delikatnie jak porcelanową figurkę. Pochyliłem się i pocałowałem ją w czoło. To nie był impuls. To była obietnica.
Spojrzałem na jej dłoń — wciąż zaciśnięta na mojej koszuli. Próbowałem delikatnie ją odsunąć, ale palce zacisnęły się jeszcze mocniej. Była uparta nawet nieprzytomna. Typowe.
Zimna.
Jej skóra była nienaturalnie chłodna. A jednak — wyglądała, jakby chciała mnie zatrzymać przy sobie za wszelką cenę.Zacisnąłem szczękę.
Boże, ta kobieta potrafi działać mi na nerwy.Ale... cholera.
Nie chciałem, by kiedykolwiek przestała.Zatrzymałem się na moment przed szafą, jakby miałem jeszcze chwilę do namysłu. Palce powoli rozpięły guziki marynarki, którą zaraz potem zawiesiłem starannie na wieszaku. Ruchy mechaniczne, instynktowne. Wszystko inne — mój oddech, bicie serca, myśli — krążyło tylko wokół niej.
Sięgnąłem po swoją ulubioną bluzę z kapturem. Ciepłą, miękką, pachnącą mną. Bez słowa, niemal z czułością, założyłem ją na jej wychudzone ciało, które wydawało się kruche jak porcelana. Jej skóra była rozpalona, a policzki zarumienione — nie od wstydu, lecz gorączki.
Nie zdążyłem nawet sięgnąć po spodnie, kiedy ktoś zapukał. Trzy szybkie uderzenia, jak wystrzały, które wyrwały mnie z tego intymnego transu. Ruszyłem w stronę drzwi niemal biegiem, z niepokojem ściskającym gardło.
Sadie.
Nie musiałem jej nic tłumaczyć. Wystarczyło, że spojrzała mi w oczy. Wiedziała, że coś jest nie tak. Niosła swoją medyczną walizkę i tę samą nieustępliwość, z jaką od dzieciństwa stawiała czoła światu.

CZYTASZ
SILENT
Romance#1 PIERWSZA CZEŚĆ DYLOGI ,,SILENT DESIRE" Żadna kobieta nie potrafi mu się oprzeć, ale on potrafi się oprzeć każdej kobiecie. Ona to dziewczyna, którą każdy chce mieć w swoim życiu. Na pierwszy rzut oka wydaje się niedostępna, ale to tylko maska...