Rozdział 12

6.6K 193 33
                                    

— Dobry wieczór, panie Torricelli, madam. — powiedziała do nas recepcjonistka, gdy weszliśmy do Canlis.

Nigdy nie słyszałem o tej restauracji, ale wygląda niesamowicie. 

— Dobry wieczór, Devin. — powiedział Alexander i uśmiechnął się do niego. On zawsze jest taki uprzejmy. Po prostu niezręcznie się do niego uśmiechnąłem. 

— Masz rezerwację? — zapytał i spojrzał w dół na jakiś mały tablet. 

— Tak, jak zwykle. — odparł Alexander. Spojrzałam na niego. 

Alexander delikatnie pociągnął mnie za dłoń, aż zdałam sobie sprawę, że trzymamy się za ręce. Spojrzałam na nasze splecione palce, to gest, który oznaczałby, że jesteśmy parą. Gdy dotarliśmy do stolika, Davin powiedział, że to nasze miejsce i zniknął.

To było w zacisznym zakątku restauracji.

— Powinnam się bać? — zapytałam, uśmiechając się lekko.

Alexander przesunął moje krzesło, pozwalając mi zająć miejsce. Usiadł obok mnie.

— Dlaczego myślisz, że powinnaś? — zapytał, obracając się w moją stronę z uśmiechem.

— No wiesz, jesteśmy w rogu restauracji, mogłeśbyś usiąść po drugiej stronie stołu, a jednak wybrałeś miejsce obok mnie — wyjaśniłam, patrząc na niego.

— Mogę usiąść tam, jeśli wolisz. — zaproponował.

— Nie, nie musisz. — odpowiedziałam, potrząsając głową.

— W porządku, ale nadal nie powiedziałaś mi, dlaczego czujesz się nieswojo. — zauważył, unosząc brwi z uśmiechem.

— Nie boję się, ale co jeśli okazałbyś się seryjnym mordercą, który uwodzi swoje ofiary swoim wyglądem? — rzuciłam z lekkim skrzywieniem ust. Jego reakcją było wybuchnięcie śmiechem.

— Więc przyznajesz, że wyglądam dobrze? — powiedział, ledwo powstrzymując śmiech.
— Tylko jeśli przyznasz, że również dobrze wyglądasz. Wtedy mogę się zastanowić. — odparł, starając się powstrzymać śmiech.

Nagle oboje rozpętaliśmy burzę śmiechu, przyciągając spojrzenia wszystkich wokół. Powiedziałam:

— Cicho. — zarówno on, jak i ja, natychmiast ucichliśmy.

— Co podać? — zapytała nas kelnerka.

— Nie sprawdzaliśmy... — zaczęłam, ale Alexander mnie przerwał.

— Oboje sałatkę Canlis, proszę. — powiedział.

Spojrzałam na niego, poczuwając się do lekkiego zakłopotania.

— Oczywiście, proszę pana. A co podać do picia? —
zapytała kelnerka.

— Shafer One Point Five Cabernet Sauvignon 2016. — powiedziałam, zanim Alexander zdążył się odezwać.

Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem i lekko potrząsnął głową.

Odwróciłam się w jego stronę.

SILENT  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz