Rozdział 12

7.6K 211 33
                                        

— Dobry wieczór, panie Torricelli, madam — powiedziała recepcjonistka, jej głos pełen uprzejmości, gdy weszliśmy do Canlis. Byłam oczarowana już od samego wejścia. Restauracja miała ten luksusowy, lecz przytulny klimat, który od razu sprawiał, że czułam się, jakbym weszła do innego świata.

Nigdy nie słyszałam o tym miejscu, ale wyglądało absolutnie niesamowicie — eleganckie wnętrza, z subtelnym oświetleniem i miękkimi, skórzanymi fotelami, które zapraszały do wygodnego wypoczynku. W powietrzu unosił się zapach świeżych kwiatów zmieszany z aromatem wykwintnych potraw.

— Dobry wieczór, Devin — powiedział Alexander, jego głos pełen naturalnej pewności siebie. Uśmiechnął się do recepcjonisty, a ten odpowiedział tym samym, bezbłędnym uśmiechem. Zawsze był taki uprzejmy, wręcz nienaganny w swoich manierach.

Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, by nie wyglądać na totalnie zaskoczoną. Zamiast tego jedynie odwzajemniłam jego grzeczny uśmiech, czując, jak cała sytuacja zaczyna mnie nieco onieśmielać. Nie byłam przyzwyczajona do takich miejsc, ani do towarzystwa kogoś takiego jak Alexander. Był w tym wszystkim tak pewny siebie, jakby Canlis było jego drugim domem.

Devin spojrzał na mnie tylko przez chwilę, jakby sprawdzając, czy nie będę zbyt dużym kłopotem, po czym zwrócił się ponownie do Alexander.

— Masz rezerwację? — zapytał, patrząc w dół na jakiś mały tablet, który trzymał w dłoni.

— Tak, jak zwykle — odpowiedział Alexander, a jego głos miał w sobie tę samą pewność, którą przejawiał w każdej sytuacji.

Zatrzymałam wzrok na nim, zastanawiając się, jak to możliwe, że nie musiał niczego mówić, a wciąż wszystko szło po jego myśli. Miał ten sposób bycia, który sprawiał, że wszystko stawało się proste. A ja... czułam się trochę zagubiona w tym luksusowym świecie.

Oczywiście, oto poprawiona wersja:

Alexander przesunął moje krzesło, pozwalając mi usiąść, a jego ruchy były tak naturalne, jakby robił to milion razy. Kiedy usiadł obok mnie, zbliżył się wystarczająco, bym poczuła ciepło jego ciała. Niezbyt blisko, ale wystarczająco, bym mogła poczuć ten magnetyzm, który zawsze był między nami. Jego obecność sprawiała, że serce zaczynało bić mi nieco szybciej, ale starałam się to ignorować. Przecież to tylko układ. Nic więcej.

Uśmiechnęłam się lekko, starając się zignorować to dziwne uczucie, które pojawiło się gdzieś w środku. Zdecydowałam się zadać pytanie, które miało być lekkie, a jednocześnie pokazać, że wciąż mam kontrolę nad tą sytuacją.

— Powinnam się bać? — zapytałam, rzucając na niego spojrzenie pełne wyzwania. Chciałam, by wszystko wciąż było jasne — to tylko zabawa.

Alexander spojrzał na mnie z tym samym pewnym uśmiechem, który miał zawsze, jakby nic na świecie nie mogło zaburzyć tej równowagi. Ale było coś w tym spojrzeniu, co sprawiło, że poczułam się niespokojnie.

— Dlaczego myślisz, że powinnaś? — zapytał, jego głos był spokojny, ale w tej chwili pełen tajemniczości.

Znowu poczułam, jak moje serce bije szybciej, choć starałam się zachować spokój. To miało być tylko oparte na fizycznym przyciąganiu, nic więcej. Tylko... coś w tej chwili, w tej rozmowie sprawiało, że zaczynałam się zastanawiać, czy rzeczywiście wszystko jest tak proste, jak się wydaje.

— No wiesz, jesteśmy w rogu restauracji, mogłeś usiąść po drugiej stronie stołu, a jednak wybrałeś miejsce obok mnie — wyjaśniłam, patrząc na niego z lekkim uśmiechem.

SILENT  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz