Rozdział 39

878 41 20
                                    

Przyjęcie urodzinowe zbliżało się wielkimi krokami. Od tamtego momentu czułam się już troszeczkę lepiej, chociaż nadal byłam osłabiona i potrzebowałam nabrać sił. Mimo to, nie chciałam zawieść mężczyzny ani jego znajomego, którego ledwo znałam. Pragnęłam, aby dobrze się bawili i nie byli mną rozczarowani.

Każdego dnia starałam się odzyskać energię, biorąc krótkie spacery i dbając o siebie najlepiej, jak potrafiłam. Wiedziałam, jak ważne było dla niego to przyjęcie, i nie chciałam, aby cokolwiek zakłóciło jego radość.

Dla niego ważne było, żeby być na tych urodzinach. Dla mnie natomiast najważniejsze było, aby on się tam pojawił i bawił doskonale. Wiedziałam, że rzadko się widują, ale łączy ich bardzo bliska więź, więc tym bardziej chciałam, żeby wszystko się udało.

Ostatnio zupełnie przestałam zwracać uwagę na jakiekolwiek imprezy czy przyjęcia, więc cieszyłam się z perspektywy, że pójdę i będę mogła odetchnąć, choć na chwilę się zabawić. Przez ostatni czas nie czułam się najlepiej i nawet nie miałam czasu, by wyjść na jakąkolwiek imprezę. Może to było spowodowane tym, że Aleksander zawrócił mi w głowie, choć bardzo tego nie chciałam. Jednak nie mogłam zaprzeczyć, że czułam to bardzo intensywnie. Pragnęłam też w końcu odświeżyć się i wyglądać dobrze, a nie jak menel.

Przez ostatnie pięć dni wyglądałam jak menel – luźny kok zrobiony w pięć sekund, najluźniejsze dresy w szafie i jakiś zwykły t-shirt lub top, który akurat rzucił mi się pod rękę.

To zupełnie nowe doświadczenie dla mnie, bo zazwyczaj przykładam dużą wagę do tego, jak prezentuję się na co dzień. Kiedyś nawet najmniejsza niedoskonałość potrafiła wpływać na mój nastrój. To było jakby uzależnienie od pozytywnego odbioru mojego wyglądu – gdy czułam się dobrze, mój humor był na najwyższym poziomie, ale gdy miałam wrażenie, że nie wyglądam wystarczająco dobrze, mogłam szybko popaść w depresje.

Może teraz sytuacja zmieniła się dlatego, że przez ostatni czas czuję się naprawdę komfortowo i bezpiecznie przy tym mężczyźnie. Może to właśnie on sprawia, że przestałam tak bardzo przejmować się swoim wyglądem.

Schodząc ostrożnie po schodach, nie mogłam zauważyć, Alexandra jeszcze nie wrócił  do mieszkania. Wczoraj wspominał coś o pilnych sprawach papierkowych w klinice, ale postanowiłam nie zagłębiać się w szczegóły, zdając sobie sprawę, że i tak nie mam zielonego pojęcia na ten temat. Ostatnio często proponuje mi, abym zostawała u niego, zachęcając do wspólnego spędzania czasu i rozmów do późna wieczorem przy lampce wina.

Weszłam do kuchni bez zbędnego hałasu, natychmiast napełniając szklankę wodą. Z lodówki wyciągnęłam wiadro lodów waniliowych, moich ulubionych.

— I to jest twoje zdrowe jedzenie? — odwróciłam głowę na uszczypliwy ton.

Alex uważnie mnie obserwował w swoich szarych dresach i białej koszulce, co sugerowało, że musiałam go obudzić, kiedy wrócił do domu. Czyli spał gdzieś indziej?

— Kto nie lubi lodów waniliowych?— odpowiedziałam, podnosząc jedną brew. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Boże, jak ja uwielbiam jego uśmiech.

Podszedł do lodówki, a ja obserwowałam każdy jego ruch. Otworzył ją i zaczął wyjmować miski z jedzeniem: grecka sałatka, kurczak z warzywami, naleśniki z tuńczykiem i kolejna z ciecierzycą. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, moja ręka z łyżką zamarła w połowie drogi do ust.

— Sofia nie wiedziała, co ci przynieść, więc zrobiła wszystko po trochu. Bała się, że nie przyjdziesz na lunch i kolację. — powiedział z wyrzutem.

SILENT  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz