Przez dwa tygodnie prawie się ze sobą nie kontaktowaliśmy. Ja tonęłam w egzaminach, każdy dzień był wypełniony nauką i stresem, a on miał prawdziwy zalew pracy w klinice. Mimo wszystko, codziennie rano i wieczorem dostawałam od niego SMS-a – krótka wiadomość na dzień dobry i dobranoc, jakby przypomnienie, że mimo tego oddalenia, on jest gdzieś tam, myśli o mnie. To było miłe, ale zarazem dziwnie usypiające. Nie potrafiłam zrozumieć, co to znaczy. Czy to oznaka, że się troszczy, czy może zwykła uprzejmość?
A potem mama podsunęła mi pomysł – zrobię mu niespodziankę. Myślałam o tym przez całe dwa tygodnie, jakby jej słowa były jak klucz do rozwiązania zagadki, która nie dawała mi spokoju. Jak to zrobić, żeby było zaskakujące, ale jednocześnie pokazać mu, że zależy mi na tej relacji? Czułam, że ta decyzja może być jak mały krok, który pozwoli mi spojrzeć na nasz związek z innej perspektywy.
W piątkowe popołudnie w końcu miałam wolną chwilę. Aleksander powinien skończyć pracę o 17:00, więc miałam dwie godziny, by się przygotować. Na dworze padał deszcz, co stanowiło dodatkową trudność, ale zdecydowałam się na skórzane spodnie – czarne, szerokie, do których zakładałam białe body z okrągłym dekoltem i czarną kurtkę oversize. Jeśli te ubrania nie były wodoodporne, to czekała mnie prawdziwa katastrofa, ale to przecież była tylko chwila, prawda? Włosy związałam w szybki koński ogon, poprawiłam eyeliner, chwyciłam parasolkę i ruszyłam w stronę samochodu, czując, jak moje serce bije szybciej na myśl o tym, co zamierzam zrobić.
Dotarłam do jego kliniki. Kiedy weszłam do środka, panowała cisza. Nie było Jessiki, która zwykle siedziała za swoim biurkiem, nie było nikogo. Podeszłam do drzwi gabinetu, usłyszałam głosy w środku. Aleksander musiał przyjmować pacjenta, więc usiadłam, czekając. Po kilku minutach, czując jak czas zaczyna się dłużyć, zaczęłam się niecierpliwić. To nie było w moim stylu – czekać tak długo bez żadnego sensu. Zawsze byłam osobą, która woli działać, ale teraz musiałam być cierpliwa.
Rozejrzałam się po korytarzu, na stoliku leżały różne magazyny. Zaczęłam kartkować jeden z nich, przeglądając artykuły. Na jednej stronie pisano o skutecznych sposobach na schudnięcie, na kolejnej o przepisach na ciasta. Zabawne, jak świat potrafi być pełen sprzeczności. Śmiałam się w duchu, ale i tak czułam, jak moja ekscytacja rośnie. Co on powie, kiedy mnie zobaczy? Co powinnam powiedzieć? „Niespodzianka!"? „Hej, jak się masz?"? A może po prostu powiem, że pogoda jest paskudna, bo to chyba najbardziej oczywiste, prawda?
Minęło już 15 minut. I choć starałam się zachować spokój, nie mogłam dłużej wytrzymać. Wstałam, gotowa opuścić klinikę. Jednak w tej samej chwili, tuż przed drzwiami gabinetu, usłyszałam krzyki. Zmarszczyłam brwi i podeszłam bliżej, starając się uchwycić cokolwiek, co mogłoby wyjaśnić tę sytuację. Byłam tak zdezorientowana, że prawie podeszłam do drzwi, by zapytać, co się dzieje, ale zanim zdążyłam, wszystko ucichło. Nastała dziwna cisza.
Zaniepokojona, zapukałam delikatnie i, nie czekając na odpowiedź, uchyliłam drzwi. Chciałam zapytać, czy wszystko w porządku, ale nie zdążyłam dokończyć zdania.
Zamarłam.
Przede mną, w gabinecie, stał Aleksander. I Jessica. Całowali się. Na moich oczach.
Krew zastygła mi w żyłach, serce zaczęło bić nieregularnie, a w gardle poczułam dziwny, ciężki ucisk. Zrobiłam krok w tył, potykając się nieco, i potrząsnęłam głową, nie wierząc w to, co właśnie widzę. To musiał być jakiś koszmar. Coś, czego nie mogłam pojąć. Nie mogłam tego zrozumieć. Dlaczego? Jak? Kiedy? Wszystko stało się zamglone.
Starałam się zrozumieć, co się właśnie wydarzyło, ale mój umysł nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Aleksander, który coraz częściej stawał się częścią mojego życia, którego obecność zaczynałam doceniać, teraz całował się z Jessicą. Z nią.

CZYTASZ
SILENT
Romance#1 PIERWSZA CZEŚĆ DYLOGI ,,SILENT DESIRE" Żadna kobieta nie potrafi mu się oprzeć, ale on potrafi się oprzeć każdej kobiecie. Ona to dziewczyna, którą każdy chce mieć w swoim życiu. Na pierwszy rzut oka wydaje się niedostępna, ale to tylko maska...