- Dziękuję Alice! - krzyknęła z radością Ise i przytuliła mnie.
Przed chwilą magik postanowił dołączyć dziewczynę do swojej ekipy. Pokazała na co ją stać i to wystarczyło aby dołączyć do drużyny cyrkowca.
- Hej, ale to nie ja rekrutowałam - zaśmiałam się.
- Ale dzięki Tobie dostałam szansę! - rzuciła szybko.
- I tak ostateczny głos należał do Ydrisa.
- Gdyby nie Ty nikt by mnie sam nie odkrył... Mam u Ciebie wielki dług wdzięczności!- No dobra, uznajmy że to dzięki mnie - uśmiechnęłam się do szczęśliwej dziewczyny. - Dług? Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam. Czyli... zaczynam od jutra? - zwróciła się do magika stojącego nieopodal.
- Tak, jak najbardziej.
- To ja wracam do siebie. Jeszcze raz dziękuję Wam!
- Nie dziękuj. Zasłużyłaś na to - magik kiwnął głową potwierdzająco na moje słowa.
- No to do zobaczenia jutro - pomachała nam na pożegnanie i wyszła z cyrku.
Podeszłam do chłopaka i mruknęłam z zadowoleniem gdy mnie czule objął.
- Nie sądziłam, że jest tak dobra - stwierdziłam.
- No widzisz. Znalazłaś mi nieoszlifowany diament, dziękuję Ci za to.
- Do usług - przymknęłam powieki. - Jakbyś jeszcze kogoś szukał do załogi to mi powiedz, znajdę idealnego kandydata.
- Oczywiście - powiedział.
Jednak za długo świętego spokoju dla siebie nie mieliśmy. Do cyrku wpadła jak burza dziewczyna.
- Przepraszam, że jeszcze przeszkadzam... - zawołała do nas Ise. - ...ale jakiś tarantowaty koń biega przed cyrkiem i chyba powinniście o tym wiedzieć.
- Tarantowaty koń? - zdziwił się magik.
- Przecież Ty chyba nie masz takiego konia - stwierdziłam.
Oderwaliśmy się od siebie i skierowaliśmy się do wyjścia. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz zobaczyliśmy galopującego wokoło tarantowatego wierzchowca.
- Nie znam tego konia, ale wygląda niezwykle.
- Także nie wiem co to za rumak...
- Digg! - krzyknęła dziewczyna gdy małpka uciekła z jej ramienia i podbiegła do konia.
Ku naszemu zdziwieniu koń zatrzymał się i pozwolił Diggoremu wskoczyć na grzbiet, a po chwili parsknął przyjaźnie wyraźnie uspokojony.
- Niesamowite - wyszeptał magik.
- Nie sądziłam, że Digguś to zaklinacz koni - zaśmiała się Ise.
- Chyba znalazł nowego kolegę - stwierdziłam. - Ale nadal nie wiemy co to za koń.
- Może uciekł z jakiejś stajni? - zaproponowała dziewczyna.
- Ja go biorę w ciemno do cyrku - uniosłam brwi na słowa magika.
- Po co ci taki kropkowy koń? - zapytałam.
- On jest cudowny...
Proszę państwa, właśnie się dowiedziałam, że mój chłopak uwielbia kropkowe konie. Szok.
- Myślę, że Digguś też będzie zadowolony jeśli ten koń zostanie.
- Najpierw trzeba sprawdzić czy komuś nie uciekł - magik popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. - Nie patrz się tak na mnie. Nie chcę mieć na sumieniu tego konia jeśli się okaże, że ma własciciela.
- Przecież on sam uciekł, pewnie nie chciał u niego być.
Zrobiłam mindfucka.
- Ydris, załamujesz mnie - przewróciłam oczami. - Może być milion powodów dlaczego tutaj jest.
- Chyba pierwszy raz się załamałaś a nie zachwyciłaś - zauważył.
- Co za niesamowity przełom - zaironizowałam. - Jeśli Wam się nie spieszy szukać prawdziwego domu tego konia to ja mogę się tym zająć.
- Skoro musisz...
- Dobra, róbcie co chcecie, ja już stąd idę. Digg, idziemy do domu!
Małpka z radością wróciła do swojej pani i razem ruszyli w drogę a wierzchowiec parsknął radośnie i niepewnie zbliżył się do nas. Podszedł do magika i trącił go przyjaźnie pyskiem.
- Widzisz, on też mnie lubi - uśmiechnął się i pogłaskał go po łbie. - Będziesz gwiazdą mojego cyrku.
- Nadal nie wiem co Ty w nim widzisz, ale okej - powiedziałam.
- Wyjaśnię Ci to kiedy indziej. Oby z nami został...
- Muszę zadzwonić do Justina. On na pewno będzie wiedział w jaki sposób szukać ewentualnego właściciela.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- W Mistfall też nie znają takiego konia... Wszystko obdzwoniłam - powiedziałam gdy skończyłam kolejną rozmowę telefoniczną.
- Czyli co, zostaje z nami? - zapytał Ydris.
- W ogólnych stajniach nikt go nie kojarzy, ale ewentualny właściciel musiałby go mieć prywatnie, a takich jest multum. Jednak skoro go nikt nie kojarzy to jest większa szansa że jest niczyji. Póki co musi u nas jednak zostać...
- Super - uśmiechnął się.
Siedziałam na rogu łóżka, ale po chwili wstałam, odłożyłam telefon na szafkę i położyłam się obok chłopaka.
- Ale wiesz co? Przecież mógłbyś mu zajrzeć do środka i sprawdzić jaką historię przeżył. Może byś się czegoś dowiedział.
- Próbowałem, ale prawie nic z jego przeszłości nie mogłem wyciągnąć - wyjaśnił z smutkiem i mnie przytulił.
- A to niespodzianka...
- Niestety nie działa to u każdego. Nawet w sumie nie wiem od czego to zależy - powiedział. - Ale coś innego mogłem odkryć.
- Co?
- Jego imię... ma na imię Esben.
- Choć tyle wiemy.
- Mam nadzieję, że jego dom się nie znajdzie i będzie mógł u nas zostać.
- Trzymam kciuki - zamknęłam oczy. - Zmęczona jestem, chyba pójdę spać jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie przejmuj się mną, odpoczywaj.
- Dziękuję.
Po kilku sekundach zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?