Rozdział 26

210 9 6
                                    

- Dziękuję Alice! - krzyknęła z radością Ise i przytuliła mnie.

Przed chwilą magik postanowił dołączyć dziewczynę do swojej ekipy. Pokazała na co ją stać i to wystarczyło aby dołączyć do drużyny cyrkowca.

- Hej, ale to nie ja rekrutowałam - zaśmiałam się.

- Ale dzięki Tobie dostałam szansę! - rzuciła szybko.

- I tak ostateczny głos należał do Ydrisa.

- Gdyby nie Ty nikt by mnie sam nie odkrył... Mam u Ciebie wielki dług wdzięczności!

- No dobra, uznajmy że to dzięki mnie - uśmiechnęłam się do szczęśliwej dziewczyny. - Dług? Nie przesadzaj.

- Nie przesadzam. Czyli... zaczynam od jutra? - zwróciła się do magika stojącego nieopodal.

- Tak, jak najbardziej.

- To ja wracam do siebie. Jeszcze raz dziękuję Wam!

- Nie dziękuj. Zasłużyłaś na to - magik kiwnął głową potwierdzająco na moje słowa.

- No to do zobaczenia jutro - pomachała nam na pożegnanie i wyszła z cyrku.

Podeszłam do chłopaka i mruknęłam z zadowoleniem gdy mnie czule objął.

- Nie sądziłam, że jest tak dobra - stwierdziłam.

- No widzisz. Znalazłaś mi nieoszlifowany diament, dziękuję Ci za to.

- Do usług - przymknęłam powieki. - Jakbyś jeszcze kogoś szukał do załogi to mi powiedz, znajdę idealnego kandydata.

- Oczywiście - powiedział.

Jednak za długo świętego spokoju dla siebie nie mieliśmy. Do cyrku wpadła jak burza dziewczyna.

- Przepraszam, że jeszcze przeszkadzam... - zawołała do nas Ise. - ...ale jakiś tarantowaty koń biega przed cyrkiem i chyba powinniście o tym wiedzieć.

- Tarantowaty koń? - zdziwił się magik.

- Przecież Ty chyba nie masz takiego konia - stwierdziłam.

Oderwaliśmy się od siebie i skierowaliśmy się do wyjścia. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz zobaczyliśmy galopującego wokoło tarantowatego wierzchowca.

- Nie znam tego konia, ale wygląda niezwykle.

- Także nie wiem co to za rumak...

- Digg! - krzyknęła dziewczyna gdy małpka uciekła z jej ramienia i podbiegła do konia.

Ku naszemu zdziwieniu koń zatrzymał się i pozwolił Diggoremu wskoczyć na grzbiet, a po chwili parsknął przyjaźnie wyraźnie uspokojony.

- Niesamowite - wyszeptał magik.

- Nie sądziłam, że Digguś to zaklinacz koni - zaśmiała się Ise.

- Chyba znalazł nowego kolegę - stwierdziłam. - Ale nadal nie wiemy co to za koń.

- Może uciekł z jakiejś stajni? - zaproponowała dziewczyna.

- Ja go biorę w ciemno do cyrku - uniosłam brwi na słowa magika.

- Po co ci taki kropkowy koń? - zapytałam.

- On jest cudowny...

Proszę państwa, właśnie się dowiedziałam, że mój chłopak uwielbia kropkowe konie. Szok.

- Myślę, że Digguś też będzie zadowolony jeśli ten koń zostanie.

- Najpierw trzeba sprawdzić czy komuś nie uciekł - magik popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. - Nie patrz się tak na mnie. Nie chcę mieć na sumieniu tego konia jeśli się okaże, że ma własciciela.

- Przecież on sam uciekł, pewnie nie chciał u niego być.

Zrobiłam mindfucka.

- Ydris, załamujesz mnie - przewróciłam oczami. - Może być milion powodów dlaczego tutaj jest.

- Chyba pierwszy raz się załamałaś a nie zachwyciłaś - zauważył.

- Co za niesamowity przełom - zaironizowałam. - Jeśli Wam się nie spieszy szukać prawdziwego domu tego konia to ja mogę się tym zająć.

- Skoro musisz...

- Dobra, róbcie co chcecie, ja już stąd idę. Digg, idziemy do domu!

Małpka z radością wróciła do swojej pani i razem ruszyli w drogę a wierzchowiec parsknął radośnie i niepewnie zbliżył się do nas. Podszedł do magika i trącił go przyjaźnie pyskiem.

- Widzisz, on też mnie lubi - uśmiechnął się i pogłaskał go po łbie. - Będziesz gwiazdą mojego cyrku.

- Nadal nie wiem co Ty w nim widzisz, ale okej - powiedziałam.

- Wyjaśnię Ci to kiedy indziej. Oby z nami został...

- Muszę zadzwonić do Justina. On na pewno będzie wiedział w jaki sposób szukać ewentualnego właściciela.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- W Mistfall też nie znają takiego konia... Wszystko obdzwoniłam - powiedziałam gdy skończyłam kolejną rozmowę telefoniczną.

- Czyli co, zostaje z nami? - zapytał Ydris.

- W ogólnych stajniach nikt go nie kojarzy, ale ewentualny właściciel musiałby go mieć prywatnie, a takich jest multum. Jednak skoro go nikt nie kojarzy to jest większa szansa że jest niczyji. Póki co musi u nas jednak zostać...

- Super - uśmiechnął się.

Siedziałam na rogu łóżka, ale po chwili wstałam, odłożyłam telefon na szafkę i położyłam się obok chłopaka.

- Ale wiesz co? Przecież mógłbyś mu zajrzeć do środka i sprawdzić jaką historię przeżył. Może byś się czegoś dowiedział.

- Próbowałem, ale prawie nic z jego przeszłości nie mogłem wyciągnąć - wyjaśnił z smutkiem i mnie przytulił.

- A to niespodzianka...

- Niestety nie działa to u każdego. Nawet w sumie nie wiem od czego to zależy - powiedział. - Ale coś innego mogłem odkryć.

- Co?

- Jego imię... ma na imię Esben.

- Choć tyle wiemy.

- Mam nadzieję, że jego dom się nie znajdzie i będzie mógł u nas zostać.

- Trzymam kciuki - zamknęłam oczy. - Zmęczona jestem, chyba pójdę spać jeśli nie masz nic przeciwko.

- Nie przejmuj się mną, odpoczywaj.

- Dziękuję.

Po kilku sekundach zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz