Rozdział 47

90 4 11
                                    

Za nami już połowa crossu. Przeskoczyliśmy przez kombinację i pędziliśmy galopem na kolejną przeszkodę. Spojrzałam w przód i zobaczyłam pod lasem jak ktoś stał, ale skupiłam się na najeździe.
Podjechaliśmy do przeszkody i... niestety za szybko Moon się odbił. Zahaczył tylnymi nogami o stałą przeszkodę i zamiast bezpiecznie wylądować wywaliliśmy się tuż za nią.
Krzyknęłam z bólu.
Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Podniosłam minimalnie wzrok gdy usłyszałam kogoś prześmiewczy śmiech. Darko... Nikogo innego w najbliższej okolicy nie było i zobaczyłam jak powoli zbliżał się do nas z szyderczym uśmiechem.

Otworzyłam gwałtownie oczy gdy tylko się obudziłam. Zorientowałam się, że chłopak przytulał mnie i ze spokojem gładził moją skórę.

- Spokojnie, to był tylko koszmar - szepnął.

- Czekaj, co...

- Krzyczałaś i mnie to obudziło, więc stwierdziłem, że poczekam, bo będziesz potrzebowała wsparcia.

- Dziękuję... Znowu on mi się śnił.

- Nie przejmuj się.

Przez dłuższy czas milczeliśmy. Zdołałam się uspokoić na tyle, że serce nie waliło mi już jak opętane.

- Ydris? Mogę Cię o coś zapytać?

- Wiesz, że tak.

- Ta Twoja metoda... działa na sny i koszmary?

Wiem, że ten temat miał nie być już poruszany, ale chciałam się tego dowiedzieć z czystej ciekawości...

- Możliwe, ale zależy o co pytasz.

- Jeśli pozbyłabym się wspomnień z Darko... to nie miałabym koszmarów związanych z nim?

Magik nie odpowiedział mi na to pytanie przez dłuższy czas.

- Ydris...?

- Przepraszam, ale nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie.

- Rozumiem.

- Nie zrozum mnie źle - powiedział. - Po prostu nie zwróciłem na to szczególnej uwagi i tego nie wiem.

- Okej.

Nie zabrzmiał zbyt przekonująco.

Sprawdziłam godzinę na telefonie. Było przed 6. Odłożyłam go z powrotem na miejsce i przytuliłam się do chłopaka. Objął mnie czule i pocałował w policzek.

- Nie zasnę już. Możemy po prostu poleżeć? - zapytałam.

- A możemy zająć się sobą? - mruknął cicho w moje włosy.

Gdy mu nie odpowiedziałam spojrzał na mnie.

- Alice?

Przewróciłam oczami na co uśmiechnął się lekko.

- Chyba wolę nie wiedzieć o czym pomyślałaś gdy to usłyszałaś - powiedział z rozbawieniem.

- To lepiej dla Ciebie.

Uśmiechnął się jeszcze szerzej, ale już nic nie powiedział. Zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie delikatnie. Nie wiem jak, ale zawsze to robi idealnie. Przerwał na moment, żeby przejść niżej i pocałować mnie czule w szyję. Po chwili podniósł wzrok i wrócił do ust. Z niechęcią odsunęłam się od niego po jakimś czasie.

- Przepraszam, ale muszę iść do toalety - rzuciłam szybko, wstałam i pobiegłam do łazienki.

Wiedziałam, że dobrze poczułam. Miesiączka.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz