Te kilka ostatnich dni nie zapowiadały się tak dziwnie. Nikt by się nie spodziewał, że takie rzeczy mnie spotkają.
Niby zwykły, spontaniczny wyjazd do Moorland i odwiedzenie Lightusia. Zwykły spacer na grzbiecie ukochanego konia, ale niezwykłe spotkanie pewnego szalonego kapelusznika.
Przyznaje, zawrócił mi odrobinę w głowie... swoim zachowaniem i sztuczkami.
Nie wydawał się być jorviczanem jak wszyscy. Czy on w ogóle ma coś z nimi wspólnego? Chyba, a raczej na pewno nie. Więc kim on tak właściwie jest? Chyba się domyślam, ale na razie zatrzymam to dla siebie.
Najbardziej zaintrygował mnie w pierwszym spotkaniu stwierdzeniem, że na pewno wkrótce się zobaczymy. Do tej pory zastanawiam się jak on to zrobił. Może zdradzi mi kiedyś swoje magiczne zdolności? Chociaż, w sumie nie potrzebuję ich - mam swoje. Ale mimo to dobrze byłoby znać jego plany.
Zaskoczył mnie także SMS od matki. Nigdy w życiu nie usłyszałam od niej słowa "niespodzianka". Wszystko było przejrzyste i jasne, a tu nagle informacja o czymś, co mogłabym tylko domyślać się o co jej mogło chodzić. No cóż.
A tak w ogóle, to w sumie nie wiem czemu musiałam zwiewać z Złotych Liści. Może wkrótce się to wyjaśni. Czy moja matka jest bezpieczna?
Gdy zobaczyłam Lightusia w Stajni Złotych Liści... Byłam zdziwiona, ale szczęśliwa. Nawet gdy kazali nam uciekać, mimo wszystko cieszyłam się z towarzystwa ukochanego konia.
Który swoją drogą zawiózł mnie do magika. Kto jak kto, ale mój koń zna się lepiej na ludziach ode mnie i wie, komu można zaufać. A przynajmniej mam taką nadzieję, że się nie pomylił tym razem.
Zaufałam. Czy słusznie? Na razie tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak.
Pomijając fakt, że co najmniej pięć osób się domyśla, że coś jest na rzeczy. I niech tak zostanie na dłużej, proszę.
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?