Rozdział 49

103 3 6
                                    

- Wiecie co, ja mam tylko szkółkowe konie i...

- Nat, bardzo mi zależy na tym siwym. Ma duży potencjał i mógłby sprawdzić się jeszcze lepiej w sporcie niżeli uczyć dzieciaki na wakacjach na lonży — powiedziałam.

Razem z chłopakiem poszliśmy do stajni Nowej Grani pogadać z Nathalie. Jak do niej dzwoniłam, zgodziła się na tę wizytę.

- Wiem, rozumiem to, ale nie jestem przekonana do jego sprzedaży... Chodźcie, zobaczycie.

Zaprowadziła mnie i magika na ujeżdżalnię za stajnią gdzie odbywała się grupowa lekcja jazdy. Chasing Dream kłusował jako ostatni w pięcioosobowym zastępie z małą dziewczynką, która ledwo dosięgała nogami do jego brzucha. 

- Co tam? — zapytała instruktorka ze środka ujeżdżalni.

- Nic, przyglądamy się tylko Siwemu — odpowiedziała Nathalie.

- Nie wygląda na zbyt zadowolonego — zauważyłam.

Wierzchowiec ze znudzoną miną posłusznie podążał za koniem przed nim. Za każdym razem gdy omijał naszą grupkę przy płocie, widziałam, że odwracał łeb w moją stronę. Chyba już mnie rozpoznał.

- Pewnie go nudzi jazda w kółko dzień w dzień, ale jakoś musi zarobić na siebie. Na zawodach nic wiele nie zarabiał... - odpowiedziała z niechęcią.

- Czyli postanowiliście go oddać do nudnej rekreacji, żeby tylko miał za co jeść? — zapytał magik. - Też bym nie miał chęci do ambitnego jeżdżenia w kółko w takim wypadku.

- No właśnie.

- Takie życie prowadzenia szkółki jeździeckiej. Gdzie ja znajdę innego takiego konia, który nie chce zrzucić początkującego na jeździe? Bo jemu się zdarza i choćby dlatego powinnam go sprzedać, ale tego nie zrobię, bo nie ma grzecznych koni na sprzedaż w moim budżecie i tylko on mi zostaje. W tej okolicy osób na większym poziomie niż stęp i kłus można  policzyć na palcach jednej ręki, a tylko oni są w stanie coś więcej na nim porobić bez większych trudności. 

- Jakbyś nam go sprzedała, na pewno miałabyś trochę więcej kasy na o wiele lepiej sprawdzającego się konia albo nawet dwa.

- Wiem, domyślam się. A tak właściwie... Dlaczego akurat jego chcecie? To przez te zawody?

- W dużej mierze. Spodobał mi się, jest trochę inny niż Moonlight, ale podobny. No i jestem pewna, że z mniejszą ilością jeźdźców byłby o wiele bardziej zadowolony.

- Muszę się nad tym zastanowić. A chciałabyś go wypróbować od razu?

- Status może już parkować i schodzić z jazdy! — zawołała instruktorka do dziewczynki, która samotnie stępowała wierzchowca gdy reszta zbierała się już do wyjścia. 

- Czemu nie? Chętnie.

- Ann, zostawcie nam siwego. Weźmiemy go.

- Dobra.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, bo nie byłam pewna czy siwy zaakceptuje moją obecność na grzbiecie. Postanowiłam spróbować bez ubrań jeździeckich, bo i tak nic ze sobą nie wzięłam. Poprosiłam tylko o przyniesienie kasku. Może nie będzie tak źle i mnie nie zrzuci...

Podeszłam do wierzchowca trzymanego przez dziecko i odebrałam od niej wodze. Siwy spojrzał na mnie z błyskiem w oku i trącił mnie przyjaźnie pyskiem. Pogłaskałam go.

- Hej Status, pamiętasz mnie, prawda? Pomożemy Ci, obiecuję — szepnęłam do niego, żeby nikt tego nie usłyszał.

Nie stawiał żadnego oporu. Dopasowałam strzemiona pod siebie, założyłam kask i wsiadłam z ziemi.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz