Rozdział 20

341 16 13
                                    

Pozdrawiam osobę, która wbije nam 200 gwiazdek. I bardzo dziękuję za taką liczbę! To mega dużo 💖
A, jestem dumna z tego rozdziału🥰

Obudziłam się wcześnie rano. Nadal nie mogłam uwierzyć, że będę w tym miejscu się budzić już codziennie. To było nie do pomyślenia.

Popatrzyłam na obudzonego już chłopaka.

- Cześć kruszynko, jak ci się spało? - zapytał z charakterystyczną, poranną chrypą.

Słodkie.

- Bardzo dobrze. Masz za wygodne łóżko.

- Cieszę się, ale wydaje mi się, że mam idealnie wygodne. Która jest godzina?

- Parę minut po szóstej. - odpowiedziałam gdy sprawdziłam godzinę na telefonie.

Niezadowolony mruknął coś do siebie w innym języku i przytulił się do mnie.

- Nie chcę wstawać...

- A co dzisiaj robisz?

- Dzisiaj mam być na Ranczu Starshine. Nie mam określonych godzin, ale im wcześniej tym lepiej.

- Mój ty biedaku - zmierzwiłam mu włosy. - Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, żebym tu z Tobą była.

- Dlaczego?

- Obowiązki zaniedbasz.

- Wolę Ciebie niż jakieś obowiązki - mruknął.

- Skoro tak to mogę z Tobą jechać na Ranczo.

- Mówisz poważnie? - zapytał.

- Tak. Idź pierwszy się ogarniać, bo jak ja pójdę to nie wiem ile to zajmie.

- Jak muszę to muszę - westchnął i wstał z łóżka.

- Tylko nie za długo!

- Mi to mówisz? - rzucił i wyszedł z pokoju.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Także wstałam i postanowiłam, że pościelę łóżko i przygotuję sobie ubrania. Tak też zrobiłam. Miałam wrażenie, że szybko mi to poszło, tymbardziej, że właśnie gdy sobie skompletowałam strój przyszedł magik.

Kurde, jak on to robi, że w tak krótkim czasie wygląda idealnie?!

- Łazienka wolna - uśmiechnął się. - Ja idę do kuchni. Zrobić Ci coś w tym czasie?

- Jakaś herbata i kanapki będą git. Sam decyduj z czym będą, nie chce mi się wymyślać.

- Spoczywa na mnie wielka odpowiedzialność - zażartował.

- Przewidzisz na co mam ochotę, przecież wiem - zaśmiałam się i odeszłam z swoimi rzeczami.

Okazało się, że miałam rację. Gdy ogarnięta przyszłam do kuchni zastałam już gotowe śniadanie dla mnie, a były to zwykłe kanapki z ogórkiem i jajkiem. Ydris swój posiłek już zdążył zjeść i teraz pił kawę.

- Mówiłam, że przewidzisz - stwierdziłam siadając przy stole.

- Mon chéri, nie było to zbyt trudne.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, potem poszedł umyć szklankę a następnie odłożył ją na swoje miejsce.

- Wiesz co, mogę nas teleportować do rancza - powiedział. - Chciałabyś?

- Ciekawy pomysł, jestem za. Ale jesteś tego pewny? - zapytałam, jedząc już ostatnią kanapkę.

- Tak. Jedynym utrudnieniem jest to, że tego nie znasz, ale na pewno poradzisz sobie doskonale - uśmiechnął się.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz