Rozdział 18

336 12 16
                                    

W dniu dzisiejszym odbył się pogrzeb mojej mamy. Pochowałam ją w Opactwie Doyla. Na uroczystość zjechało się całe Jorvik. W sumie nic dziwnego, moja matka była bardzo znana i ceniona na naszej wyspie. W czasie tego wydarzenia było mi bardzo smutno, ale nie uroniłam ani jednej łzy. Musiałam być silna. Mama nie chciałaby, abym się załamała z takiego powodu. Kondolencje składane przez ludzi pamiętam jak przez mgłę.

Myślami byłam zupełnie w innym miejscu.

Po pogrzebie zostałam jeszcze aby pobyć sam na sam. Obiecałam sobie, że znajdę tego kto to zrobił. Nie odpuszczę w tej sprawie.

Siedziałam w ciszy. Było wyjątkowo spokojnie, wiatr delikatnie szumiał.

Gdy nadszedł według mnie odpowiedni moment wstałam. Ostatni raz spojrzałam na miejsce spoczynku mojej matki i odeszłam od tego miejsca. Szłam zamyślona i jak zwykle po kilku krokach na kogoś wpadłam.

- Byłeś tu cały czas i czekałeś na mnie? - zapytałam cicho, wtulając się w chłopaka.

- Tak - odpowiedział magik.

- Dziękuję...

Nawet w tym momencie się nie rozpłakałam. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak on, kto mnie pocieszy.

- Cokolwiek by się nie działo, jestem z Tobą, pamiętaj.

Pogładził mnie po włosach z czułością i oparł swoją głowę na mojej. Staliśmy tak długi czas nie przejmując się niczym.

Nadal nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Moje życie jest zwariowane do potęgi.
Ale wiem, że mama byłaby ze mnie dumna w tym momencie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Alex, tak właściwie po co kazałaś mi założyć tą opaskę na oczy? - zapytałam podczas gdy dziewczyna ciągnęła mnie w jakimś kierunku.

- Nie chciałam ryzykować, że będziesz podglądać po drodze! Niespodzianka to niespodzianka - odpowiedziała.

Byłyśmy w Mieście Jorvik, jednak gdy tylko wyszłyśmy z przystanku znajdującego się w Upadku Gubernatora kazała mi zakryć oczy tą opaską. Po paru minutach chodzenia i uważania na różne przeszkody takie jak próg lub schody w końcu zatrzymałyśmy się najprawdopodobniej w jakimś pomieszczeniu. Alex na chwilę mnie puściła i sięgnęła po opaskę.

- A teraz uwagaaaaa - rzuciła i zdjęła ją. - Proszę bardzo!

Byłam w szoku widząc to co zobaczyłam. To był przepiękny kompletny strój do ujeżdżenia, ale także widziałam w nim mocną inspirację stylu jaki prezentował magik. Wysokie czarne oficerki, białe bryczesy, przepiękny frak, białe rękawiczki i cudowny czarny cylinder. A znajdowałyśmy się w najlepszym sklepie jeździeckim w Jorvik.

- Wow... Alex, to jest... coś pięknego! - ledwo wydusiłam.

- A wszystko dla Ciebie od nas wszystkich - uśmiechnęła się. - Złożyliśmy się w kilka osób w ramach Twoich urodzin.

- Jezu... dziękuję - przytuliłam ją z wdzięcznością.

- Nie ma za co. Przymierzaj! Tam masz przymierzalnię - wskazała ręką gdy się od niej oderwałam. - Chociaż, wymiary powinny być okej.

Nadal nie mogąc uwierzyć w ten cudowny prezent wzięłam go do pomieszczenia. Gdy zakładałam poszczególny element stroju uśmiechałam się coraz szerzej. Był idealny. Wzięłam do ręki kapelusz i wyszłam.

- Alice! Nie sądziłam, że będziesz AŻ tak dobrze wyglądać! - stwierdziła. - Jak Ci się podoba?

- Jest przepiękny. Cudowny prezent.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz