- Ten mój przejazd był tak tragiczny, że ja nie wiem - rzuciłam, gdy wracaliśmy ze stajni do hotelu w celu zjedzeniu obiadu.
- Był zajebisty! O co Ci znowu chodzi? - zapytała z wyrzutem Alex. - Chyba wszyscy zgodnie stwierdzamy, że właśnie tak było tylko nie Ty. Ważne, że prowadzisz.
- No właśnie - powiedział Justin.
- Ale jakim kosztem - jęknęłam. - Może i było to na zero, ale tak leniwie i brzydko to pojechałam, że szok.
- Przynajmniej wystarczająco leniwie i wystarczająco brzydko.
- Nie wytrzymam z Wami - mruknęłam, odłączając się od tej dwójki i poczekałam na idącego z tyłu Ydrisa.
Uśmiechnął się do mnie.
- Błagam, tylko Ty mi nie mów, że pojechałam świetnie - rzuciłam, zajmując miejsce tuż obok niego.
- Nie zamierzam Cię denerwować.
- Dziękuję - odetchnęłam z ulgą.
- Co robimy po obiedzie? - zapytał gdy w końcu dotarliśmy do budynku i skierowaliśmy się do restauracji.
- Idziemy zobaczyć jak Linda sobie radzi a potem już chyba nic.
- Rozumiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obiad zjedliśmy w miarę szybko żeby zdążyć na przejazd przyjaciółki. Jako, że najszybciej go zjadłam poszłam szybko się przebrać w wygodniejsze ubrania do pokoju hotelowego. Przez ten czas wszyscy zdążyli zjeść swoje posiłki. Dotarliśmy na arenę dosłownie jeden przejazd przed tym na który wszyscy czekaliśmy.
- Cześć!
- Hejka, przyszliście mi kibicować? - zaśmiała się Linda stępując obok wejścia na parkur.
- Oczywiście! - powiedziała Alex. - Nie mogliśmy tego przegapić.
- Dzięki, bo to jest naprawdę miłe. Meteor świetnie skakał na rozprężeniu, więc mam dobre przeczucia.
- Super!
Uniósłam w jej stronę kciuki do góry i poszliśmy zająć miejsce na trybunach. Siedzieliśmy obok siebie na najniższym rzędzie i czekaliśmy na przejazd.
Gdy kończył swój przejazd poprzedni zawodnik Alex postanowiła, że nagra cały przejazd Lindy i Meteora swoim telefonem.- NA STARCIE POWITAJMY PRZEDOSTATNIĄ PARĘ. LINDA CHANDA NA KONIU METEOR!
- Elis już jechała czy jest ostatnia? - zapytałam Justina siedzącego obok mnie.
- Ostatnia chyba.
Kiwnęłam głową i skupiliśmy się wszyscy już na przejeździe. Miałam wielką nadzieję, że jej się uda.
I tak też się stało. Właśnie podjeżdżała do ostatniego, potężnego oksera który był dziesiątą przeszkodą i bez zawahania przez niego skoczyła bez zrzutki. Wstaliśmy i zaklaskaliśmy najmocniej jak potrafiliśmy z radości.
- SUPER, LINDA! - krzyknęła Alex.
- Nagrałaś swoje słowa? - zapytałam ze śmiechem.
- Nie.
- Idziemy do niej?
- Jak chcecie to idźcie, ja chce zobaczyć przejazd Elis - stwierdziłam.
- Dobra to ja idę do Lindy. Justin, idziesz?
- Tak.
- To pa! - zaśmiałam się.
Opuścili trybunę i skierowali się do przyjaciółki.
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?