- Eee... witam? Kim Pan jest? - zapytałam zdezorientowana.
Light słysząc mój trochę przestraszony głos cofnął się parę kroków od tajemniczego mężczyzny.
- Widać, że jesteś nowa. Wspaniały Ydris - szalmancko zdjął kapelusz i ukłonił się nisko.
- Wręcz przeciwnie, przyjechałam odwiedzić stare śmieci - odgryzłam się, uważnie przypatrując się jego osobie.
- Naprawdę, mon chéri? W takim razie z kim mam przyjemność rozmawiać? - zapytał.
- Alice Dreamer.
- Coś mi to mówi, ale nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili, kruszynko.
- Nie mam pojęcia, czy Ty, Wspaniały Ydrisie, znasz najlepszych jeźdźców i konie w Jorviku.
- Nie jest to wykluczone - odpowiedział, czekając aż mu powiem.
- Była kilkukrotna mistrzyni w skokach oraz ujeżdżeniu i dwukrotne wicemistrzostwo w trzech próbach - wymieniłam na jednym tchu, obserwując jego reakcje. - Mam wymieniać dalej?
- Nie trzeba, ptaszynko. To mi już dużo mówi - powiedział.
- Dodam jeszcze, że ten oto wierzchowiec - pogłaskałam szyję Moonlighta, który od razu prychnął z zadowolenia. - poprowadził mnie przez całe jeździeckie życie. Od pierwszej chwili w siodle po zawody.
- Rozumiem - Ydris pogłaskał mojego konia. - Skoro już Cię trochę znam, pchełko, mam małą prośbę.
- Słucham?
- Dzisiaj wczesnym rankiem moja klacz, Zee, wybrała się na spacer po okolicy. Do tej pory się nie pojawiła i zaczynam się odrobinę niepokoić. Nie znamy tak dobrze tutejszych terenów.
- Mogę jej poszukać - zaproponowałam. - Znam każdy kąt i mam mnóstwo czasu.
- Wiedziałem, że to zaproponujesz, mon chéri. Nie poprosiłbym byle kogo, żeby poszukał MOJEGO konia. W sumie, Ciebie też nie powinienem, ale cóż. Jak tylko ją znajdziesz, proszę, przyjedź do cyrku i daj mi znać.
- Dobrze - potwierdziłam.
Jeszcze przez chwilę patrzyłam za odchodzącym w kierunku cyrku mężczyzną.
Zaintrygowała mnie jego osoba.
Wydaje się być tajemniczy i bezpośredni po tej stosunkowo krótkiej rozmowie.Może kiedyś go zrozumiem, tak samo jak Radnego z Miasteczka. On też jest niezłym dziwakiem. Zanim go rozszyfrowałam minęło sporo czasu.
W tym przypadku będzie pewnie tak samo, tylko tak z... 10 razy trudniej.
Poprowadziłam mojego wierzchowca wokół terenu Wzgórza, ale nigdzie nie znalazłam zabłąkanego albo samotnego konia. Wyjechałam z powrotem na teren Moorland i przejechałam przez dobrze mi znany slalom Josha. Postanowiłam przejechać się po plaży w poszukiwaniach.
Nie szukałam zbyt długo. Po przejechaniu paru metrów zobaczyłam ładnego ciemnego wierzchowca stępującego po brzegu w moją stronę. Podjechaliśmy bliżej. Moonlight zarżał.
- Hej, ty jesteś Zee? - zapytałam klacz.
W myślach wiedziałam, że mi nie odpowie, ale nie mogłam się powstrzymać.
Klacz nie zareagowała.
- Moon, proszę przekaż jej to co się dowiedzieliśmy - szepnęłam do wierzchowca. Nie wiem jak, ale on mnie rozumiał zawsze doskonale.
Prychnął parę razy. Zee odpowiedziała i podeszła bliżej.
Siedziałam nieruchomo w siodle. Light odwrócił się i zaczął iść tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.
Usłyszałam jak za nami podąża klacz. Odwróciłam się, żeby się upewnić, że idzie za nami.
Po kilku minutach znaleźliśmy się przed polaną z cyrkiem. Podjechałam niepewnie bliżej na całkiem obcy mi teraz teren, ale prawie natychmiast zauważyłam Ydrisa stojącego nieopodal cyrku.
- Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz - uśmiechnął się do mnie, a następnie popatrzył na swoją klacz. - Zee, masz mi coś do powiedzenia? Nie powinnaś odchodzić zbyt daleko.
Opuściła nisko łeb. Miałam wrażenie, że przeprasza swojego Pana za swoje zachowanie.
- No dobra, dobra, daruję Ci, ale następnym razem nie rób tak - ostatni raz zwrócił się do niej.
- Dlaczego nie może? - zapytałam go.
Nie mogłam powstrzymać się od tego pytania.- Kruszynko, jeszcze nic nie rozumiesz? - spojrzał się na mnie swym hipnotyzującym spojrzeniem. - Jak na razie to nie jest znany nam teren. Przyjechaliśmy tu bawić ludzi, a nie tracić uczestników spektaklu Cyrku Marzeń. Zee nie może plątać się po obcym obszarze. Jeszcze straciłbym przyjaciółkę, a tego bym nie zniósł przez długi czas.
- Ah, rozumiem - powiedziałam.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa. Wyjęłam telefon z kieszeni i przeczytałam treść.
Alice, tu mama. Za niedługo kończę swoje sprawy, dam znać jak będzie po wszystkim i się spotkamy. Mam nadzieję, że miło spędzasz czas z Lightem. Mam dla Ciebie niespodziankę, ale to później Ci opowiem. Na pewno będziesz zadowolona. Buziaki!
Podczas czytania coraz szerzej otwierałam oczy. Po przeczytaniu nadal nie mogłam otrząsnąć się z natłoku informacji. Jaką niespodziankę? O co mamie chodzi? Nigdy nie usłyszałam od niej tego słowa!
- Pchełko, wszystko dobrze? - zapytał Ydris. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Tak, tak, wszystko gra - odpowiedziałam z przekonaniem chowając telefon do kieszeni.
Moon odwrócił łeb w stronę mojego buta i szturchnął. Dokładnie jakby wiedział, że coś się dzieje.
- Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem, będzie mi ciebie brakować - szepnęłam mu do ucha wtulając się w jego grzywę.
W tej chwili zapomniałam, że stoję przed magikiem a gadam do konia, który swoją drogą tylko czasami mi odpowiada.
Całkiem normalne, prawda?
- Widać, że łączy Ciebie głęboka więź z tym wierzchowcem - stwierdził mężczyzna. - Mówiłaś, że na nim startowałaś w zawodach? Dlaczego czas przeszły?
- Już nie startuję, a Moonlight niestety nie jest mój - odpowiedziałam ze smutkiem. - I raczej nigdy nie będzie.
- Mon cher, nigdy nie mów nigdy. Jestem przekonany, że prędzej czy później będzie Twój.
- Wybacz, ale muszę już iść. Mam jeszcze parę rzeczy do ogarnięcia przed wyjazdem wieczorem.
- Rozumiem. Do zobaczenia niedługo, ptaszyno.
- Skąd to przekonanie? - zapytałam podejrzliwie, zawracając konia.
- Ja bym takich rzeczy nie wiedział? Jestem przekonany, że zobaczymy się niebawem. I tego, że przyniesiesz wieści.
- Jeszcze zobaczymy - zawołałam zza ramienia, odjeżdżając.
W drodze do Moorland dużo rozmyślałam. Próbowałam rozszyfrować Wspaniałego Ydrisa. Dlaczego każdy magik jest taki tajemniczy?
Hmm, chyba lepszym określeniem będzie, że jest taki M A G I C Z N Y.
Dobra, ogarnij się. Za kilka chwil dowiesz się o niespodziance, która wywróci twoje życie o 180°.
No to pierwsze koty za płoty! Ydris się pojawił ;)
Jestem dosyć zadowolona z rozdziału, mnóstwo razy poprawiałam parę słów. Może nie jest idealnie, ale początki początkami a jest teraz trochę wolnego, będę skrobać w wolnych chwilach :)
Mam nadzieję, że dobrze odwzorowałam charakterek magika. Starałam się to zrobić w miarę podobnie.
Do zobaczenia!
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?