Rozdział 56

66 3 6
                                    

Zdecydowałam się na poranny spacer, aby nacieszyć się świeżym powietrzem i móc pomyśleć w spokoju. Spacerowałam dookoła cyrku, słuchając śpiewu ptaków i obserwując śpiące jeszcze konie na trawie. Podeszłam cicho do Moonlighta, kucnęłam przy nim i pogłaskałam go po szyi. Dawno nie widziałam, żeby zdecydował się na sen w pozycji leżącej.

Otworzył oczy i podniósł łeb w moją stronę.

- Ciiii, Moon. Możesz spać dalej. Kocham cię, mój cudowny koniku - szepnęłam.

Podniosłam się i zostawiłam go, żeby mógł spać dalej. Podeszłam do Siwego, który także leżał, ale zdążył już wstać.

- Cześć Status.

Trącił mnie pyskiem i spojrzał na mnie. Pogłaskałam go po łbie.

- Mam pomysł na dzisiejszy dzień, więc lepiej, żeby Elis miała wolny dzień - powiedziałam mu. - Poczujesz się wyjątkowy.

Zostawiłam konie w spokoju i ruszyłam do cyrku, jednocześnie pisząc SMS do Elis z prośbą o kontakt w wolnej chwili. Weszłam do środka i spokojnie przechadzałam się po głównej arenie, nie zapalając żadnego światła. Panował półmrok. Na chwilę zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, ze poranek tutaj zawsze jest tak cichy i spokojny.

- Alice? - usłyszałam głos w oddali.

Otworzyłam oczy i odwróciłam się w stronę karła. Patrzył na mnie ze zdziwieniem i ciekawością.

- Cześć Xin - przywitałam go.

- Cześć Alice - odpowiedział Xin, uśmiechając się szeroko. - Co tu robisz tak wcześnie? Wydawało mi się, że jesteś osobą, która nie wychodzi z łóżka przed swoim chłopakiem.

Zaśmiałam się cicho gdy to powiedział. Trochę w tym racji było.

- Właśnie postanowiłam zrobić mały poranny spacer przed rozpoczęciem dnia - odpowiedziałam, podchodząc bliżej Xina. - A co ty tutaj robisz? Nie spodziewałam się ciebie zobaczyć tutaj i to o tej porze.

Xin westchnął lekko i spojrzał w dół, nieco skrępowany. Wyglądało na to, że ma coś na myśli.

- Właściwie... - zaczął niepewnie - chciałem z tobą porozmawiać o czymś ważnym, ale nie wiedziałem, jak to rozegrać. Nie chciałem cię zaniepokoić. Obudziłem się i jak zobaczyłem, że wchodzisz do cyrku postanowiłem przyjść za Tobą.

Zaciekawiona, spojrzałam na niego ze zrozumieniem.

- Xin, mów o co chodzi.

- Zauważyłaś, że szef jest trochę nieswój ostatnio? Ydris ciągle myśli o stracie ojca. Chciałbym coś zrobić, żeby wrócił do siebie w stu procentach. Ty pewnie też chciałabyś.

- Może powinniśmy razem mu o tym powiedzieć? - zasugerowałam. - Może gdy zrozumie, że nie jest sam ze wszystkim będzie w stanie zaakceptować to. Niby staram się z nim cały czas być, ale chyba to aż tak nie działa na niego w tym sensie...

- Tak, to dobry pomysł - przyznał. - Tylko...
Przerwał zdanie, bo usłyszeliśmy kroki za sobą. Odwróciliśmy się w stronę dźwięku. Ydris spojrzał na nas ze zdziwieniem.

- A Wy co robicie tu tak wcześnie? - zapytał.

- Cześć kochanie - westchnęłam. - Przypadkiem się spotkaliśmy w cyrku i trochę porozmawialiśmy o Tobie.

Spojrzał na nas z zaciekawieniem.

- O mnie? Wiem, ze jestem interesujący, ale aż tak? - zaironizował.

- Nie, wcale - odgryzłam się.

- Raczej mamy na myśli twoje samopoczucie - dodał Xin. - Czy na pewno wszystko ok?

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz