Rozdział 50

117 5 5
                                    

Obudziłam się późnym rankiem. Przechyliłam lekko głowę i spojrzałam na śpiącego chłopaka. Uśmiechnęłam się na myśl dzisiejszej nocy. Był to spory przełom w naszej relacji. Nadal nie mogłam uwierzyć, że do tego doszło... Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy.
Zatopiłam się we własnych myślach kiedy nagle poczułam uścisk. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do magika.

- Nie śpisz? - zapytał cicho.

- Jak widać.

- Mam nadzieję, że nie masz wątpliwości co do dzisiejszej nocy.

- Nie.

Pocałował mnie lekko i przytulił.

- Też mi się podobało.

Sięgnęłam po telefon z szafki nocnej. Spojrzałam na godzinę i mruknęłam z niezadowoleniem.

- Robisz coś dziś?

- Nic konkretnego - odpowiedział.

- Ok. Idę do łazienki.

Odłożyłam telefon i wstałam powoli z łóżka. Tak bardzo mi się nie chciało wstawać.

- Tak źle jest? - zapytał.

- Trochę.

Skorzystałam z toalety i gdy podeszłam do umywalki spojrzałam w lustro. Popatrzyłam na siebie samą z lekkim uśmiechem. W tym momencie zorientowałam się, że mam na szyi malinkę.

To, co wydarzyło się między nami tej nocy, było naprawdę niesamowite.

Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Chłopak zdążył już wstać z łóżka.

- Wszystko ok? - zapytał z troską, podchodząc do mnie.

- Tak, tak.

- Dziękuję.

- Za co? - zapytałam cicho gdy mnie przytulił.

- Za zaufanie - odpowiedział.

- Ale... czemu?

Chwycił mnie za dłonie i spojrzał na mnie z troską.

- Nie chciałem Cię skrzywdzić, rozumiesz? Stresowałem się tym, że coś zrobię nie tak...

- Serio?

- Serio. Wiesz, że nie miałem wcześniej bliskiej relacji z dziewczyną. Ty też nie masz w tym temacie doświadczenia.

- Dobraliśmy się idealnie - zaśmiałam się cicho.

- Trochę tak, dlatego wybacz mi jeśli zrobiłem coś nie tak jak powinno.

- Coś Ty. Nigdy wcześniej się tak dobrze nie czułam.

- Cieszy mnie to.

Pocałowałam go na co z zadowoleniem przystał. Oddał pocałunek i przytulił mnie mocno.

- Kocham Cię, kruszynko.

- Ja Ciebie też.

Chwilę tak staliśmy wtuleni w siebie. W końcu rozluźnił uścisk i oderwał się ode mnie z niechęcią.

- Idę wziąć prysznic.

- Jasne.

- Chyba, że chcesz...

Domyśliłam się o co mu chodzi.

- Nie. Ydris, nie dziś, dobra?

- Rozumiem. To idę.

Pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki. Ja postanowiłam zrobić śniadanie za ten czas. Nie miałam pomysłu na nic kreatywnego, więc postanowiłam przygotować kilka standardowych kanapek, które położyłam na dużym talerzu. Zaniosłam je na stół i gdy tylko je postawiłam usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi od łazienki. Wróciłam do sypialni.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz