Rozdział 43

121 5 3
                                    

- Alice?

Otworzyłam powoli zaspane oczy. Obok mnie był magik.

- Hm?

- Czas wstawać. Alex i Justin przyjechali z godzinę temu.

- Co?! - gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. - To ja tak długo spałam?

- Dwie godzinki może, nie wiem, ale spokojnie. Nie śpiesz się - mruknął, zbliżając się do mnie.

Pocałował mnie z czułością. Nie robiliśmy tego zbyt długo, bo nie mieliśmy na to wiele czasu.

Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Uśmiechnęłam się do przyjaciół, którzy siedzieli w kuchni.

- Cześć!

- Alice, w końcu! Ile można spać? - zaśmiała się Alex.

- Sorki, zmęczona byłam.

- Masz wszystko spakowane? Moonlight jest gotowy, prawda?

- Tak, wszystko jest gotowe.

- Jest sprawa - Alex spojrzała na mnie i chłopaka. - Zwolnił się dwuosobowy pokój w hotelu na zawodach. Alice, nie zmuszam Cię do opuszczenia naszego pokoju, ale jeśli chcielibyście... Ydris już się zgodził.

- Może być - wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się. - Kurcze, zabrzmiało to tak jakbym nie chciała Waszego towarzystwa.

- Nie ma problemu, serio - powiedział Justin.

- Na pewno? - zapytałam, siadając naprzeciw nich przy stole.

- Tak. Mieszkaj sobie z chłopakiem na zawodach - odpowiedziała Alex. - I tak będziemy się często widzieć, bo ten pokój jest naprzeciw naszego.

- Dzięki!

- To co, jedziemy? - zapytał Justin.

- Można jechać.

Wstaliśmy z swoich miejsc i wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Po drodze zgarnęłam kantar dla wierzchowca i podeszłam do niego.

- Jedziemy na zawody - uśmiechnęłam się do niego i założyłam mu kantar.
Parsknął radośnie.

Po paru minutach, które spędziliśmy na spakowaniu toreb do auta byliśmy gotowi do drogi.

- Alice, Ydris, wsiadajcie z tyłu - rzucił J gdy staliśmy już przy samochodzie.

Ja wsiadłam z lewej, a magik z prawej strony tyłu. Alex usiadła na przednim siedzeniu a Justin oczywiście był za kierownicą. Ruszyliśmy w drogę.

Nie mogłam długo wytrzymać w pozycji siedzącej. Już po minucie położyłam się i ułożyłam wygodnie na kolanach chłopaka. Uśmiechnął się tylko do mnie, bo nie miał nic przeciwko.

- Alex, to w końcu sama startuję z naszych w zawodach? - zagadnęłam przyjaciółkę.

- Nie.

- Jak to?

- Linda się zapisała na skoki.

- Serio? - zapytał Justin. - Nie chwaliła się.

- Stwierdziła, że skoro jest na miejscu to weźmie udział - wzruszyła ramionami. - A czemu się nie chwaliła to nie wiem.

- Pewnie zepsułaś jej niespodziankę dla nas w tej chwili - zaśmiałam się.

- Ups. Możliwe...

Po kilkunastu minutach przyjechaliśmy na miejsce. Gdy tylko zaparkowaliśmy wyskoczyłam z auta i pomachałam do Hermana.

- Jesteście! Super Was widzieć - przywitał nas.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz