Dzisiaj najbardziej nudny rozdział ever ;P
- Hej Loretta! - krzyknęłam do koleżanki.
- Cześć!
- Czy padok jest wolny? - zapytałam, gdy do niej podjechaliśmy i popatrzyłam w jego stronę. Był póki co pusty.
- Alice, przykro mi, zaraz będzie tu szkółka - odpowiedziała. - Zapytaj Jenny, u niej chyba jest wolny.
- Dzięki!
Odwróciłam konia i ruszyłam do miasteczka. Po drodze minęłam wspomnianych członków szkółki. W większości były to dzieciaki. Przypomniałam sobie czasy kiedy to ja uczyłam się jeździć. To były cudowne czasy.
- Cześć Jenna! - przywitałam blondynkę. - Jest wolny plac?
- Hej! Tak, jest wolny, wszyscy poszli na główny - uśmiechnęła się do mnie. - Dawno Cię tu nie widziałam.
- Parę razy tu byłam ostatnio. Przepraszam, że Cię nie odwiedziłam.
- Rozumiem. Ja muszę iść do stajni. Miłej jazdy! - powiedziała na odchodne.
- Dziękuję!
Wjechaliśmy na plac i zaczęliśmy trenować. Chciałam sprawdzić, czy Lightuś cokolwiek pamięta z ujeżdżeniowej strony. Dawno nie ćwiczyliśmy w konkretnym kierunku, były tylko tereny i tereny. Czas wziąć się do pracy. Mam nadzieję, że Jenna pozwoli mi trenować w Moorland od czasu do czasu. A jak nie to trudno. Nie chcę przeszkadzać Ydrisowi w cyrku, przynajmniej przez najbliższy czas kiedy ćwiczą do jakiegoś spektakularnego pokazu. Jeśli nie będę mogła w Moorland to pojadę do Marleya albo zapytam Linn czy mogę wynająć od czasu do czasu arenę A lub B. Zostaje mi jeszcze padok u Steve, ale jest mały. Ewentualnie ten opuszczony w Eponie, ale musiałabym załatwiać drągi i stojaki na treningi skokowe i jeszcze jakoś je przetransportować, więc lepiej się tego nie podejmować.
Jakieś 40 minut trenowaliśmy na tym placu. Mój kontakt z Moonem jest o tyle fajny, że się rozumiemy i jeśli coś nie wychodzi mogę mu wytłumaczyć o co go proszę. Ma to swoje plusy i minusy. Może jeszcze wrócimy na międzynarodowe areny? Nikt tego nie wie, ale... jeśli mam taki zamiar to muszę ćwiczyć. A jeśli nie to choćby dla formy mojego wierzchowca i mojej.
Zrobiliśmy ostatnie kółko w kłusie na luźnych wodzach i przeszliśmy do stępa. Dałam mu pełny luz i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Zauważyłam, że stała tam Majka.
- Cześć! Alice, nie straciliście formy, jest super! - stwierdziła, gdy tylko się do niej zbliżyliśmy.
- Musimy sobie przypomnieć to i owo, ale jest dobrze - pogłaskałam Moona po szyi.
- Mam dla Ciebie info - powiedziała tajemniczo.
- Hmm?
- Strażniczka Marisol prosiła, aby znaleźć jej jakąś pomoc. Trzeba przygotować teren na sobótkę - na te słowa zrobiłam facepalma.
- Boże, co roku to samo - westchnęłam.
- Bo co roku ten teren wygląda tak samo - zaśmiała się. - Tylko miejsce się czasami zmienia.
- Taaa. Czyli co, koło starej farmy Jaspera? - skinęła głową. - Moon?
Koń machnął ogonem z niechęcią.
Chyba też miał dość corocznych zadań.- No cóż. Idę zobaczyć co trzeba zrobić, w końcu jesteśmy super bohaterami, prawda Lightuś? - parsknął na te słowa.
- Dacie radę. W końcu wiecie co trzeba. Ja idę wynosić gnój ze stajni, powodzenia! - powiedziała na odchodne Majka.
- Pa - mruknęłam.
Byłam trochę przybita tym, że po raz kolejny będę pomagać przy sobótce, ale... bo jak nie my to kto to zrobi?
Wyjechaliśmy z Moorland i ruszyliśmy drogą na starą farmę. Gdy byliśmy już blisko od razu zauważyłam Strażniczkę niedaleko. Były tu już tłumy ludzi! Jeszcze się nie zaczęło, a już wszyscy przybyli. Normalny widok.
- Moon, dojdziemy do niej? - parsknął potwierdzająco. Po kilku sekundach na szczęście bez skutków stratowania do niej doszliśmy.
- Witaj Alice! Jesteś dzisiaj moją pomocą? - powiedziała na powitanie.
- Tak. Może nie traćmy czasu i od razu powiedz co mamy robić - uśmiechnęłam się do niej.
- Możesz pomóc moim trzem przyjaciołom. Stanislav ma za zadanie rozstawić słup majowy, Ashley powinna rozpalić ognisko a Dylan - rozstawić stoły. Mam nadzieję, że szybko się z tym uporamy.
- Zrozumiano - zasalutowałam z uśmiechem i odjechałam w stronę pierwszej osoby jaką widziałam. Najpierw pomożemy z ogniskiem.
- Cześć! Pomagasz nam z sobótką? - zapytała mnie.
- Tak. W czym mogę Ci pomóc?
- Razem ze swoim wierzchowcem moglibyście przywieźć mi drewno do ogniska, które jest z tyłu domku pana Jaspera.
- Już się robi! - zaśmiałam się i odjechaliśmy w wspomniane miejsce.
Trochę nam zajęła cała pomoc przy tym wydarzeniu. Gdy przywiozłam drewno musiałam także pomóc przy rozpaleniu, które się niestety przy pierwszej próbie nie powiodło. Dodatkowe drewno znaleźliśmy przy na placu GED, które musieliśmy zebrać. Przy takiej ilości już musiało się udać! No i się udało.
Potem pojechaliśmy pomóc Dylan. W tym celu musieliśmy przywieźć stoły i krzesła z Moorland. Gdy tam zajechaliśmy zobaczyłam Majkę, która trochę się ze mnie nabijała. Na szczęście szybko zabrałam to co musiałam i uciekliśmy od niej z śmiechem. Gdy przyjechaliśmy także pomogliśmy w rozstawieniu tego wszystkiego. Dylan poprosił jeszcze o przywiezienie głośników z dyskoteki w Forcie Pinta. Gdy to przywiozłam dostał SMS z informacją o gotowym jedzeniu... także w Forcie. Super.
Na szczęście Moonlight dawał radę przy transporcie różnych rzeczy. Ciekawe co by zrobili gdybym była sama, bez wierzchowca?
Ostatnim zadaniem u chłopaka było wysłanie zaproszeń. Zastanawiam się kogo zapraszali, skoro już w tej chwili były takie tłumy ludzi. Chyba armię druidów z daleka.
Ostatnią osobą której dzisiaj pomagałam była Stanislav. Słup który miał służyć jako słup majowy znaleźliśmy ponownie obok farmy Jaspera a następnie pojechaliśmy zbierać kwiaty do ozdobienia obok kowala Conrada. Po ozdobieniu i dodaniu wianków postawiliśmy całość i wydarzenie mogłoby się rozpocząć, ale brakowało jeszcze najważniejszego. Flagi Jorvik.
I oczywiście to JA musiałam się wspinać po słupie majowym z wielką Flagą Jorvik. Jakże inaczej.
Jednak gdy już powiewała tam na górze poczułam w sobie pewne przywiązanie do Jorviku, bo w końcu to miejsce odmieniło niejednej osobie życie, a mi w szczególności.
Tylu ludzi poznałam, pomogłam... Niesamowita sprawa. Nie mówiąc o tym, że moja miłość do koni się pogłębiła, a w szczególności do Lightusia...
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?