Od razu gdy weszłam do domu skierowałam się do łazienki. Gdy z niej wychodziłam przyszedł magik z jedzeniem którego nie wykorzystaliśmy podczas ogniska.
- Czemu tak szybko uciekłaś? - zapytał kierując się do kuchni aby odłożyć to co miał w rękach.
- Nie chciało mi się na Was czekać - stwierdziłam i oparłam się o ścianę.
Gdy schował jedzenie podszedł do mnie z lekkim uśmiechem.
- Jak Ci się podobało na ognisku? - pocałował mnie w czoło.
- Było super.
- I to jest właściwa odpowiedź.
- Idziemy stąd? Chyba nie będziemy tu tak stać - zapytałam cicho.
- Doprawdy? - uniósł brwi.
Przewróciłam oczami i pociągnęłam go w stronę sypialni. Usiedliśmy na łóżku i pocałował mnie co wywołało jak zwykle we mnie motylki w brzuchu. Uśmiechnęłam się gdy na chwilę oderwaliśmy się od siebie.
- Jesteś najcudowniejsza - szepnął patrząc mi prosto w oczy.
- Ty też... - odpowiedziałam nieśmiało - ale... mam malutkie pytanie.
- Jakie?
- Naprawdę mnie kochasz? - popatrzył na mnie z czułością.
- Kocham Cię ptaszynko - po raz kolejny tego dnia mnie pocałował.
Po "bitwie na języki" która trwała jakiś czas byliśmy tak zmęczeni, że zasnęliśmy na łóżku wtuleni w siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zostawiłam chłopaka w kuchni kończącego śniadanie i wyszłam na zewnątrz. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłam padający śnieg a wszędzie wokół leżała już dosyć gruba warstwa.
Momentalnie wpadłam na genialny pomysł. Schowałam się z boku cyrkowego wozu i zaczęłam robić kulkę śnieżną. Gdy po jakimś czasie magik wyszedł rzuciłam ją w niego i zaśmiałam się z jego dezorientacji, ale po chwili jednak stwierdziłam że lepszym pomysłem byłaby ucieczka i szybko pobiegłam za cyrk.
- Nie chcesz mnie zabić za to? - zażartowałam.
- Nie chce mi się - kucnął i zaczął robić swoją kulkę śnieżną. - Wystarczy, że dostałem śniegiem w twarz na odległość.
Uśmiechnęłam się lekko, ale po chwili niespodziewanie dostałam od niego śniegiem... też prosto w twarz. Spojrzałam ze zdziwieniem na mężczyznę, bo nie widziałam momentu gdy nim rzucił.
- Czekaj, co? Czy ty właśnie użyłeś magii na kulce śniegu?
- Można tak powiedzieć - uśmiechnął się lekko.
Wzięłam garść śniegu i zaczęłam formować kulkę podchodząc do niego.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałam - wyznałam.
- Pokażę Ci - gestem dłoni poprosił abym podeszła bliżej i wziął ją ode mnie. - Patrz teraz.
Spojrzałam na kulkę która w jednym miejscu dziwnie się świeciła pod naciskiem jego palca.
- Dzięki temu kulka wie jak ma się przemieszczać. To taka jakby łatka i wystarczy, że mając śnieg w rękach jasno pomyślisz gdzie ma polecieć - wyjaśnił, oddając mi ją. - Spróbuj trafić w Xina który zaraz wyjdzie z cyrku.
Pomyślałam o tym jakbym chciała żeby poleciała i już po chwili zaśmialiśmy się z zdezorientowanej miny karła.
- Ja rozumiem, że sztuczki to sztuczki, ale czemu JA byłem celem?!
- Byłeś idealnym kandydatem - odpowiedział niewinnie magik i uśmiechnął się do mnie.
- Ehhhh - naburmuszony karzeł odszedł od nas pukając się w czoło.
- Chyba go obraziliśmy - stwierdziłam, a chłopak przewrócił oczami.
- Przejdzie mu.
- Ale w ogóle ciekawy ten śnieg - powiedziałam. - Już dawno nie padał. Bardzo dawno.
- Myślisz, że to cud? - zapytał.
- Nie wiem. Może Święty Mikołaj rozsypał z wielkiego worka tyle śniegu. Co myślisz?
- Niewykluczone. Wracając do tematu łatki... - zmienił temat. - ...nie możesz jej sama zrobić, bo tą umiejętność mam tylko ja. Działa trochę inaczej niż przemieszczanie czegoś myślami.
- Jak zwykle to nic normalnego - uśmiechnął się na moje słowa.
- Ja i coś normalnego to złe połączenie - zaśmiał się cicho.
- Zdecydowanie.
- A teraz przepraszam cię bardzo, obowiązki wzywają - westchnął i przytulił mnie. - Jak tylko skończę wrócę do ciebie. Mon chéri, nie będziesz się nudzić, prawda?
- Nie przepraszaj. Nie będę się nudzić, znajdę jakieś zajęcie - zapewniłam go.
- W razie czego wiesz gdzie mnie szukać.
- Rób co musisz, nie przejmuj się mną.
- Wiesz, że jesteś idealna? Myślałem, że powiesz że nie chcesz abym Cię opuszczał nawet na chwilę - przewróciłam oczami gdy to usłyszałam.
Jednak wewnątrz bardzo miło mi się zrobiło gdy to usłyszałam.
- To nie myśl więcej. Nie jestem ideałem, ale jeszcze jestem w stanie zrozumieć to, że masz inne obowiązki. Nie mam zamiaru błagać Cię na kolanach żebyś został ze mną.
- Jeszcze - podkreślił. - To dziękuję za zrozumienie.
Pocałował mnie czule i poszedł w swoją stronę. Odprowadziłam go wzrokiem aż nagle coś mnie szturchnęło od tyłu. To Moon domagał się pieszczot trącając mnie pyskiem.
- Co tam koniku? - zapytałam go i pogłaskałam go po szyi.
Parsknął radośnie.
- Potrzebujesz trochę więcej uwagi, co? Zaraz Cię porządnie wyczyszczę - zapewniłam go.
*Ydris*
- I co tam? - zapytał mnie karzeł gdy wszedłem do namiotu.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, czemu pytasz? - odpowiedziałem pytaniem i oparłem się o bandę.
- Zazdroszczę Ci - stwierdził. - Masz kogoś dla kogo warto zrobić wszystko. A ja? A ja co najwyżej posłucham marudzenia Zee lub tysięczny raz będę użerać się z twoimi potworkami.
- Nie przesadzaj. Musisz znaleźć kogoś kto Cię zaakceptuje takim jaki jesteś i tyle.
- No rzeczywiście, bułka z masłem - burknął.
- Nie mówię, że to jest łatwe, ale jak się postarasz to na pewno kogoś wartościowego znajdziesz.
- Dobra dobra, nieważne. Czyli Tobie układa się idealnie?
- Zdecydowanie tak - uśmiechnąłem się pod nosem gdy pomyślałem o dziewczynie.
- Mogę być świadkiem?
- Co? - uniosłem brwi.
- Aha, czyli to nie ten moment, okej.
- Ty wiesz, że ja ją kocham, ale to jeszcze nie jest ten etap.
- Jasssne.
Nagle do namiotu przybyła Isebell. Uśmiechnęła się na nasz widok.
- Kogo dziś obgadujecie? - rzuciła ze śmiechem.
- Piękną miłość która rośnie wokół nas - odpowiedział Xin a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- A, rozumiem. Czyli jakaś próba i szef ucieka do ukochanej?
Karzeł jej przytaknął a ja tylko obserwowałem tą wymianę zdań bez słowa. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że do siebie pasują.
Alice, mamy misję do wykonania.
CZYTASZ
MagAlice Story
FanficAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?