Rozdział 52

83 4 3
                                    

Wyszłam z domu zaraz za moim chłopakiem. Wiedziałam, że stresował się wyjazdem do rodzinnego miejsca, więc nie chciałam go zostawić samego.
Porozmawiał krótko z karłem, Zee oraz Ise, którzy stali przed cyrkiem i gdy to uczynił podszedł do mnie powoli.

- Alice... Tak jak Ci wczoraj mówiłem, wrócę wieczorem, obiecuję - powiedział cicho, chwytając mnie za dłoń i ucałował ją z czułością. - O nic się nie martw.

- Tylko nie zrób nic głupiego.

- Nic nie zrobię - uśmiechnął się lekko i spojrzał mi głęboko w oczy. - Wynagrodzę Ci to, obiecuję.

- Nie obiecuj za dużo, bo potem sam zapomnisz co obiecywałeś i będzie źle - zaśmiałam się.

- Ja? Zapomnieć? - zapytał ze zdziwieniem i pocałował mnie w usta. - Nigdy.

- Powodzenia.

- Nie dziękuję. Gdyby coś odwalali... - kiwnął lekko w stronę swoich podwładnych. - ...przywołaj ich do porządku w moim imieniu, proszę.

- Hmm, nie będzie takiej potrzeby, ale dobra!

Pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się do nas wszystkich.

- Do zobaczenia później!

Stworzył portal do swojego rodzinnego domu, pomachał nam ostatni raz i zniknął za różową mgłą. Po kilku sekundach nic z tego nie zostało i zostaliśmy sami.

- Szef nam uciekł - powiedział ze smutkiem karzeł.

- Damy radę. Macie coś do roboty? - zapytałam ich.

- Ja wrócę do Jarlaheim na ten dzień. I tak nic nie zrobimy bez szefa - stwierdziła Ise.

- Dobra, masz moją zgodę. Mam nadzieję, że nie będzie zły, że nic nie będziecie robić...

- Nie będzie - stwierdził z całą pewnością Xin. - Naprawdę.

- Róbcie co Wam pasuje, ja idę do Moonlighta.

Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja poszłam na tyłu cyrku i ruszyłam w stronę swojego wierzchowca. Zajadał trawę, ale gdy mnie zauważył parsknął cicho na powitanie i przytulił się do mnie gdy byłam tuż obok.

- Cześć Moon, co robimy?

Jeszcze raz parsknął i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Po chwili obejrzał się w tył.

- Pojeździmy? - gwałtownie machnął łbem w górę i dół. - Rozumiem. Idę po sprzęt, nie mam siły wsiadać bez niczego.

Pogłaskałam go po szyi i wpadł mi genialny pomysł do głowy. Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do dziewczyny.

Alice: Hej Elis! Co robisz za 30 minut?

Elissa: Póki co jeszcze nie wstałam i nie wiem co dla mnie wuj przewidział, a co?

Alice: Ok. Dzięki za info:)

Wyłączyłam telefon i uśmiechnęłam się na myśl swojego planu. Miałam tylko nadzieję, że wypali tak jak chcę.

Gdy doszłam do części stajennej cyrku podeszłam do boksu Statusa. Tą noc spędził w boksie, bo od dziś zacznie dopiero regularnie wychodzić na zewnątrz w towarzystwie Moonlighta. Oparłam się o drzwi boksu i cmoknęłam głośno, żeby zwrócił na mnie uwagę.

- Hej, Status, co powiesz na wizytę i przejażdżkę do swojej pani? - zapytałam go.

Wiedziałam, że mi nie odpowie, ale wyglądało na to, że wszystko zrozumiał. Parsknął cicho i trącił mnie pyskiem.

MagAlice StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz