Wyszłam z domu zaraz za moim chłopakiem. Wiedziałam, że stresował się wyjazdem do rodzinnego miejsca, więc nie chciałam go zostawić samego.
Porozmawiał krótko z karłem, Zee oraz Ise, którzy stali przed cyrkiem i gdy to uczynił podszedł do mnie powoli.- Alice... Tak jak Ci wczoraj mówiłem, wrócę wieczorem, obiecuję - powiedział cicho, chwytając mnie za dłoń i ucałował ją z czułością. - O nic się nie martw.
- Tylko nie zrób nic głupiego.
- Nic nie zrobię - uśmiechnął się lekko i spojrzał mi głęboko w oczy. - Wynagrodzę Ci to, obiecuję.
- Nie obiecuj za dużo, bo potem sam zapomnisz co obiecywałeś i będzie źle - zaśmiałam się.
- Ja? Zapomnieć? - zapytał ze zdziwieniem i pocałował mnie w usta. - Nigdy.
- Powodzenia.
- Nie dziękuję. Gdyby coś odwalali... - kiwnął lekko w stronę swoich podwładnych. - ...przywołaj ich do porządku w moim imieniu, proszę.
- Hmm, nie będzie takiej potrzeby, ale dobra!
Pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się do nas wszystkich.
- Do zobaczenia później!
Stworzył portal do swojego rodzinnego domu, pomachał nam ostatni raz i zniknął za różową mgłą. Po kilku sekundach nic z tego nie zostało i zostaliśmy sami.
- Szef nam uciekł - powiedział ze smutkiem karzeł.
- Damy radę. Macie coś do roboty? - zapytałam ich.
- Ja wrócę do Jarlaheim na ten dzień. I tak nic nie zrobimy bez szefa - stwierdziła Ise.
- Dobra, masz moją zgodę. Mam nadzieję, że nie będzie zły, że nic nie będziecie robić...
- Nie będzie - stwierdził z całą pewnością Xin. - Naprawdę.
- Róbcie co Wam pasuje, ja idę do Moonlighta.
Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja poszłam na tyłu cyrku i ruszyłam w stronę swojego wierzchowca. Zajadał trawę, ale gdy mnie zauważył parsknął cicho na powitanie i przytulił się do mnie gdy byłam tuż obok.
- Cześć Moon, co robimy?
Jeszcze raz parsknął i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Po chwili obejrzał się w tył.
- Pojeździmy? - gwałtownie machnął łbem w górę i dół. - Rozumiem. Idę po sprzęt, nie mam siły wsiadać bez niczego.
Pogłaskałam go po szyi i wpadł mi genialny pomysł do głowy. Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do dziewczyny.
Alice: Hej Elis! Co robisz za 30 minut?
Elissa: Póki co jeszcze nie wstałam i nie wiem co dla mnie wuj przewidział, a co?
Alice: Ok. Dzięki za info:)
Wyłączyłam telefon i uśmiechnęłam się na myśl swojego planu. Miałam tylko nadzieję, że wypali tak jak chcę.
Gdy doszłam do części stajennej cyrku podeszłam do boksu Statusa. Tą noc spędził w boksie, bo od dziś zacznie dopiero regularnie wychodzić na zewnątrz w towarzystwie Moonlighta. Oparłam się o drzwi boksu i cmoknęłam głośno, żeby zwrócił na mnie uwagę.
- Hej, Status, co powiesz na wizytę i przejażdżkę do swojej pani? - zapytałam go.
Wiedziałam, że mi nie odpowie, ale wyglądało na to, że wszystko zrozumiał. Parsknął cicho i trącił mnie pyskiem.
CZYTASZ
MagAlice Story
FanfictionAlice mieszka w Dolinie Złotych Wzgórz. Kiedyś startowała na międzynarodowych zawodach w barwach Jorvik, teraz wiedzie (nie)spokojne życie w krainie jesieni. Pewnego dnia spotyka osobę, która nieraz zawróci jej w głowie... Ale czy na dobre?