Rozdział 20

6.3K 124 10
                                    

Pov. Blake

Nie wiem jak mam się czuć. Minął ponad tydzień od ostatniej akcji. Ta urocza i do niedawna niewinna brunetka zaczęła zabijać. A dla kogo? W dużej mierze dla mnie. Ciężko mi jest myśleć o tym. Wydaje mi się że jej się podobam. Nie umiem się przyznawać do swoich uczuć bo to dla mnie ciężkie po tej ilości osób jakie straciłem. Nie chce stracić mojej słodkiej Vivian. Nikt się nie może dowiedzieć o jej tożsamości. Ale chce żeby była już oficjalnie moja. Westchnąłem i ruszyłem na górę do pokoju Harrego. Wszedłem bez pukania a w środku był jeszcze Louis.

- Hej..- powiedziałem cicho, od razu oboje odwrócili się do mnie.

- Co jest stary?- zapytał szatyn.

- Chyba muszę już powiedzieć Vivian że coś do niej czuje..- wziąłem głęboki oddech i zauważyłam zdziwione oczy blondyna.

- Czyli, że ty kochasz tą dziewczynę?- przytaknąłem tylko- Wow, tego się nie spodziewałem.

- Dobra nie ważne.- mój przyjaciel tylko machnął na niego ręką.- Wiesz że może być w niebezpieczeństwie?

- Tak dlatego będę ja chronił. A jak będą jakieś wyścigi lub misje gdzie ona będzie trochę się ją przebierze.- widzę ze nad czymś się zastanawiają- Nie mogę więcej myśleć bo stchórze, idę.

- Wielki szef najgroźniejszego gangu Darkness mógłby stchórzyć? Ciekawe.- warknąłem tylko na naszego młodszego lekarza i wszedłem na najwyższe piętro.

Zapukałem dwa razy do pokoju dziewczyny i wszedłem. Siedziałam na łóżku w samej bieliźnie i sprawdzała coś w telefonie. Przygryzłem wargę na ten widok. Strasznie dziwnie że za każdym razem tak na nią reaguje. Podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się niewinnie. Podszedłem do niej i usiadłem obok.

- Zanim coś ci powiem, możesz się ubrać?- nie powiem, uwielbiam gdy nie ma na sobie ubrań ale tym razem się rozproszę.

- A co?- powiedziała tym swoim pięknym głosem na co przeszedł mnie dreszcz.

- Prosze..- Mruknęła coś pod nosem ale podeszła do szafy. Po chwili miała na sobie już czarne legginsy i moja, bordową bluze.- Skąd ją masz?- zmarszczyłem brwi, a ona tylko się zaśmiała.

- Ukradłam. - uśmiechnąłem się pod nosem i gdy już usiadła z powrotem obok mnie zacząłem mówić.

- Jesteś dla mnie bardzo ważna. Na samym początku miałaś być tylko moja niewolnica i udawana narzeczona. Gdy pierwszy raz cię zobaczyłem naprawdę byłaś strasznie wkurzająca, tak bardzo że o mało cię nie zastrzeliłem. Byłaś pierwsza osoba która odważyła mi się dać w twarz mimo tego że wiedziałaś kim jestem.- Vivian zaśmiała się pod nosem pewnie na to wspomnienie, przez co uśmiech wpłynął mi na usta- Miałem cię dość od samego początku ale po jakimś czasie przyszłaś do mnie nie bojąc się w ogóle. Nie pojmowałem tego. I kolejny raz wyprowadziłaś mnie z równowagi. Zawsze szybko się denerwowałem a przy tobie tym bardziej. Zawsze jesteś szczera, nie boisz się mówić prawdy mimo tego że możesz się spodziewać wszystkiego od takiej osoby jak ja. Z jednej strony chciałem cię przeprosić za te wszystkie krzywdy które ci zrobiłem. Ale gdy wpadłaś do tej wody i nie wypływałaś nigdy chyba się tak nie bałem. Byłem roztrzęsiony gdy nie oddychałaś. Potem jak cię zamknąłem w pokoju twoje kostki na dłoniach. Wystraszyłem się kolejny raz. A ja przecież niczego się nie boje. Jednak najbardziej zabolała mnie twoja próba samobójcza. Ale wierzyłem że się obudzisz i dałaś rade. Coraz bardziej stawałaś się dla mnie ważna. Aż wreszcie coś poczułem- kątem oka zauważyłem ze marszczy brwi.- Za każdym razem gdy byłaś blisko spoglądałem na ciebie. Nienawidziłem tego że inny facet na ciebie patrzył. Pokochałem treningi z tobą i wspólne spędzanie czasu. Pierwsze pocałunki to było coś. Nigdy nie czułem się przy nikim jak przy tobie. Nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli bo gdybym to zrobił mogłoby ci się coś stać. Ale dłużej nie mogę. Chce żebyś była tylko moja. Może być wiele przeszkód ale obiecuje ze zawsze będę cię bronić. Moi wrogowie staną się twoimi a tego nie chce...

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz