Dziś rano pojechała już babcia i siostra Blake'a. Sam chłopak ma za godzinę akcje. Czyli o 18. A chłopcy już wrócili do domu. Leżę na łóżku w już swoim pokoju i właśnie skończyłam czytać książkę. Biore telefon do ręki i przeglądam portale społecznościowe. Przeglądam profil dziewczyn z mojej starej szkoły. Nie przejęły się w ogóle moim zniknięciem. Ale czego się spodziewać po laskach które mnie nienawidziły. Słyszę pukanie do drzwi przez które wchodzi po chwili Noah.
- Hej młoda.
- Jestem tylko rok młodsza wiec nie przesadzaj.- śmieje się i odkładam telefon.
- Dobra już, chce ci tylko powiedzieć że wychodzimy za niedługo na akcje. Będziesz sama w domu.
- Spoko, rozumiem.- następuje chwila ciszy- Nie martw się, nie ucieknę.
- Ja bym już dawno zwiał.
- Podoba mi się tu.- uśmiecham się pod nosem a chłopak promienieje.
- Naprawdę dziekuje że tu jesteś. Przynajmniej mam kogoś w prawie tym samym wieku.
- Uwielbiam cię.- wstaje i przytulam chłopaka.- Wiesz?
- Ja ciebie tez Viv.- macham Noah'owi i idę do łazienki.
Minęła chyba godzina odkąd siedziałam w wannie. Wreszcie wstałam i ubrałam się w piżamę. Wróciłam do pokoju i zobaczyłam że jest już po 18. Jak dobrze wiem jestem sama w domu a chłopacy powinni wrócić za 3 godziny jakoś. Stwierdziłam że zrobie lazanię. Kocham gotować. Schodzę do kuchni i zaczynam wyjmować składniki. Mięso mielone, ser, makaron i kilka innych rzeczy. Po 2 godzinach było już gotowe. Siadam na kanapie w salonie gdy do moich uszu dochodzi jakiś ruch na zewnątrz. Na palcach podchodzę do kamer. Nie ma ochrony. Jednak przyglądam się bardziej i zauważam dwa leżące ciała należące najprawdopodniej do ochroniarzy. Serce zaczyna mi walić. Zaczynam się powoli cofać. Ktoś łapie za klamkę ale drzwi są zamknięte. Zatykam buzie ręką.
- Nikogo nie ma.- słyszę męski szept. Wzdrygam się trochę.
- Mamy zostawić tylko wiadomość i dobrze ze nikogo nie ma idioto. - jakiś drugi z nich warknął wściekłym tonem.
Zaczynaja grzebać w zamku. Cofam się do kuchni i wyciągam nóż. Chowam się szybko w najciemniejszym kącie. Po chwili udaje im się otworzyć drzwi. Dostrzegam dwie potężne sylwetki. Coś tam szepczą ale nie wiem co. Ruszają w moim kierunku. Serce mi się ściska i wstrzymuje oddech. Kładą coś na blacie.
- Musimy zwijać. Zaraz ktoś tu może być a szef jasno się wyraził żeby nikogo nie zabijać teraz.- wciągam powietrze na te słowa. Dopiero po chwili zrozumiałam ze to usłyszeli.
- Kto tu jest?- kucam aby jeszcze bardziej się ukryć.
- Wychodź wychodź! Nic nie chcemy ci zrobić.- rozdzielają się wyjmując pistolety.
Ten wyższy zaczyna iść powoli w moją stronę. Wstaje i zaczynam biec. Słyszę tylko krzyk że mam się zatrzymać. Ale nie zwracam na to uwagi. Jednak jestem niezdarą i potykam się o schody i przewracam się, uderzając głowa o kant szafki. Chwilowo robi mi się niedobrze i ciemno przed oczami. Czuje że stoją obok mnie ale ledwo kontaktuje.
-Zostawmy ją i tak nie widziała naszych twarzy. A on wyraził się jasno że żadnych ofiar i więźniów.
- Dobra. Ale ona i tak może umrzeć. Wbiła sobie nóż w brzuch. - słysze wszystko jak przez mgłę. Dotykam palcami podbrzusza. Wyczuwam lepką ciecz.
- Dlaczego zawsze ja?- mruczę pod nosem na ostatnim tchu.
- Czy to nie jest...- nic więcej nie słyszę bo tracę przytomność.
CZYTASZ
Wypełniasz tą pustkę
Teen FictionVivian Collins to zwykła nastolatka. Chodzi do prywatnego liceum tylko ze względu na tatę. Ojciec nie interesuje się nią i dlatego opiekuję się nią „przyjaciółka" rodziny. Jej mama zmarła gdy miała 13 lat. Jej pasją jest taniec, śpiew i ma do tego...