Minęło już kilka dni. Jest sobota i ostatnie 2 dni przed powrotem do szkoły a dzisiaj moje urodziny. Mam nadzieje że nikt nie pamięta. Nienawidzę swoich urodzin od kilku lat. Zawsze coś złego mi się przytrafiało i kilka innych powodów dlaczego nie lubię jak ktoś o nich wspomina. Wychodzę wreszcie z łazienki i w samej bieliźnie staje przed szafą. Wstałam dziś bardzo późno bo po 13. Zdążyłam obejrzeć film jeszcze w łóżku i ani razu nie wyszłam z pokoju. Nie byłam głodna. Do tego jeszcze nikogo nie widziałam. A teraz po tym wszystkim i kąpieli jest przed 17. Już jestem pomalowana. Tym razem nałożyłam tylko ciemny brokat i zrobiłam kreski a usta pomalowałam bordowa szminka. Wyjęłam z szafy białe jeansy z dziurami, szarą koszulkę, której przód włożyłam w spodnie i jasny kardigan. Włożyłam wszystko na siebie i spojrzałam w lustro. Tym razem zakręciłam włosy na lokówce. Trochę już mam odrosty ale chyba wrócę do naturalnych. Jednorazowe farbowanie jest spoko ale na stałe to chyba nie. Biorę z szafki telefon który chowam do tylnej kieszeni i zbiegam na dół. Stawiam pierwsze kroki do salonu. Nikogo nie ma, dziwne. Przewracam oczami i idę do kuchni. Robię szybko bułkę z serem i kakao. Kończę jeść i czuje dłonie na mojej talii.
- Myślałam że nikogo nie ma.- odzywam się i odwracam twarzą do Blake'a.
- Ale jednak ktoś jest, chodź.- łapie mnie za rękę i ciągnie na górę do mojego pokoju.- Trzymaj.- marszczę brwi i patrze na pudełko.
- Co to jest?
- Prezent, w końcu masz urodziny.- wzdycham i w myślach uderzam się w łeb. Przecież on wie wszystko.
- No dobrze dziękuję, a co chcesz robić?- dziwnie się on zachowuje ale staram się nie zwracać na to uwagi.
- Przebierz się.- mówi szybko a z moich ust wydobywa się jęk niezadowolenia.
- Przed chwilą się ubrałam. - słyszę tylko jego śmiech.
- Teraz otwórz już prezent.- przewracam oczami i uchylam wieczko.
Kładę karton na łóżku i wyjmuje ciemny materiał. Podnoszę brwi zdziwiona że jest to sukienka. Jest trochę ciemniejsza niż bordowa i na plecach ma suwak, ciągnący się od samego dołu do góry. Jest obcisła, będzie podkreślać moje kształty, ma 3/4 rękawy i chyba będzie mi sięgać przed kolano.
- Ale śliczna.- całuje bruneta szybko w usta.
- To szybko ją ubierz i widzimy się za chwile na dole. - przytakuje a on już znika.
Zdejmuje dopiero co ubranie ciuchy i wzdycham. Wciskam się w sukienkę i oglądam w lustrze. Idealnie na mnie leży. Decyduje się jeszcze ubrać moje ukochane czarne sandałki z cekinami. Jest wyjątkowo ciepło a mi się nie chce łazić w szpilkach. Poprawiam swoje włosy i psikam się jeszcze perfumami. Ponownie dzisiejszego dnia schodzę na dół. Przy drzwiach stoi chłopak ubrany w koszulę. Trochę to dziwne ale nie pytam.
- Możemy iść?- podaje mi rękę którą przyjmuje od razu.
- Tak, jestem gotowa.- wychodzimy a on zamyka drzwi. Przed nami stoi już odpalony samochód, spoglądam pytającym wzrokiem na mojego męża.
- Ah no tak, zawiezie nas jeden z ochroniarzy. Nie jest to daleko ale nie chce mi się iść.- śmieje się, a Blake otwiera mi drzwi. Wsiadam od razu a chłopak zaraz po mnie. Ruszamy.- Mogę zawiązać ci oczy?
- Po co?
- Proszę nie zadawaj dziś pytań.- przewracam znowu oczami ale się zgadzam. Brunet wyjmuje jakaś opaskę i zakłada mi na oczy.- Dosłownie za minute już będziemy.
Tak jak powiedział po niedługiej chwili wysiadamy. Chłopak trzyma mnie mocno w tali i prowadzi żebym się nie przewróciła. Słyszę pod stopami jakby skrzypiące drewniane deski. Po chwili zatrzymuje mnie i zdejmuje materiał z oczu. Przyzwyczajam się do światła i otwieram szeroko oczy. Jesteśmy obok restauracji przy plaży i dobrze myślałam mówiąc o deskach. Bo stoimy na nich na dworzu a przede mną jest pięknie nakryty stolik ze świecami. Uśmiecham się szczęśliwa i przytulam Blake'a.
CZYTASZ
Wypełniasz tą pustkę
Teen FictionVivian Collins to zwykła nastolatka. Chodzi do prywatnego liceum tylko ze względu na tatę. Ojciec nie interesuje się nią i dlatego opiekuję się nią „przyjaciółka" rodziny. Jej mama zmarła gdy miała 13 lat. Jej pasją jest taniec, śpiew i ma do tego...