Rozdział 23

5.1K 118 11
                                    

Westchnęłam i spojrzałam na mojego przyjaciela. Mówił mi od 20 minut o chłopaku który mu się podoba. Domyślacie się o kogo chodzi? Tak, Matt. Dowiedziałam się że po tym całym całowaniu przespali się. Na początku piszczałam ze szczęścia i wypytywałam o każdy szczegół. Był trochę nieśmiały ale mimo wszystko powiedział mi. Ale nie miałam już siły już tego słuchać. Cieszę się jego szczęściem ale aż tyle o tym opowiadać?!

- Proszę cię skończ.- zakryłam twarz rękoma i położyłam się na jego łóżku. - Kocham cię ale już mnie głowa boli. Za dużo...- chłopak jedynie się zaśmiał i zrobił to samo co ja.

- No przepraszam, ale chyba go kocham.- uśmiechnęłam się pod nosem.

- Wiedziałam to od dawna.

- Może pogadamy o czymś innym.- spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi. Jasnowłosy położył na brzuchu i oparł głowę na nadgarstkach.

- O co ci chodzi?- ponownie westchnęłam.

- Jak tam się wczoraj bawiłaś z Blake'iem?- otworzyłam szerzej oczy.

- Co? Jak? Skąd?- plątałam się w swoich słowach.

- Przyszedłem do ciebie jakoś o 8 i zauważyłem ciekawe rzeczy. - pośpieszyłam go ruchem ręki żeby kontynuował- Leżałaś z nim przykryci do połowy, ale nie martw się, nie wiedziałem twoich cycków.

- Idiota.- zaśmiałam się i zdzieliłam go poduszką.

- No dookoła były porozwalane ubrania, a do tego gdzieś leżała prezerwatywa więc się tylko zaśmiałem i wyszedłem.- nabrałam powietrza do płuc.

- Zero prywatności.

- No co?!

- I tak wciąż cię kocham.- przytuliłam się do niego, a chłopak mnie objął.- Jesteś dla mnie jak brat którego zawsze chciałam mieć.

- Kochana jesteś.- dałam mu buziaka w policzek i wstałam.- Gdzie lecisz?

- Idę robić tortillę na obiad. W końcu mieszka tu 11 chłopaków którzy mnóstwo jedzą wiec trochę to zajmie.- powiedziałam patrząc na zegar. 13:40.

- Pamiętaj że mamy teraz tydzień wolnego przez przerwę wiosenną.- uderzyłam się w twarz i zaśmiałam.

- Zapomniałam.

- A potem jeszcze tylko trochę ponad 3 miesiące i koniec.- pokazałam mu kciuka w górę i wyszłam.

Po chwili znalazłam się w kuchni gdzie przy lodówce stał Louis. Podeszłam do niego od tyłu i wychyliłam się patrząc co robi. Westchnęłam na co on podniósł się przerażony. Zaśmiałam się i zajęłam jego miejsce. Zaczęłam wyjmować sałatę, pomidory, kurczaka, rzeczy do sosu i kukurydze.

- Nawet nie masz pojęcia jak się wystraszyłem. - złapał się za serce a ja odłożyłam wszystko na blat.

- Szukałeś czegoś?- uśmiechnęłam się do niego życzliwie i zaczęłam przemywać warzywa.

- Chciałem coś zjeść.- podrapał się po głowie, słodko.

Trochę się chyba krępuje przy mnie. Podeszłam do niego i położyłam mu ręce na barkach. Przyciągnęłam i przytuliłam. Był zaskoczony moim posunięciem ale odwzajemnił to. Pogładziłam go po plecach i westchnęłam.

- Mam wrażenie że peszycie się w moim towarzystwie, ale to niepotrzebne.- odsunęłam go na odległość moich rąk i spojrzałam mu w oczy- Jesteście wszyscy dla mnie jak rodzina i mam nadzieje ze będziecie mnie tak w przyszłości traktować.

- Już cię tak traktujemy ale pomimo czasu ile już tu jesteś to nadal nie mogę się przyzwyczaić do obecności dziewczyny w domu.- rzuciłam mu pokrzepiający uśmiech.- Mogę ci w czymś pomóc?

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz