Dwa miesiące później
Dosypuje cukru do herbaty. Biorę łyka i stwierdzam że jest dobra. Podchodzę do wyspy kuchennej gdzie odkładam kubek. Chłopacy wyjechali na mały urlop i dzisiaj wracają. Sama zostałam w domu z Blake'iem. Wczoraj widziałam się z całą moja ekipą z liceum. Wreszcie zebraliśmy się razem po takim czasie. Uśmiecham się ale nagle czuje jakąś ciecz na nogach. Patrze na swoje czarne legginsy a po chwili krzyczę.
- Blake!!!!- gardło zaczyna mnie boleć i słyszę szybko kroki na schodach a do kuchni wpada brunet. Ma lekki zarost.- Rodzę!
- To już?!- wrzeszczy ale od razu zabiera z salonu torbę i bierze mnie pod rękę. Prowadzi mnie do garażu i wsiadam. Nie czekając na nic rusza rzucając bagaż na tylne siedzenia. Łapie mnie za dłoń która ściskam z całej siły.- Oddychaj. Za niedługo będziemy.
- Nie mów mi co mam robić.- warczę i biorę wolne oddechy. Zbliża się kolejny skurcz i krzyczę. Widzę jak mężczyzna łamie wszelkie przepisy.
- Już jesteśmy!- słyszę po kilku minutach które trwają wieczność.
Wysiadamy przed prywatnym szpitalem w którym pracuje Jasper. Ale mój poród ma odebrać jego żona tez lekarka. Opierając się o Blake'a wchodzimy do budynku a od wejścia podchodzi do nas pielęgniarka. Siadam ma wózku i prowadzi mnie na porodówkę. Kątem oka zauważam jak brunet wyjmuje telefon i jestem pewna że pisze na grupie z gangiem i moimi przyjaciółmi że już czas. Chowa telefon gdy wjeżdżam na sale. W środku stoi już Samanta i dwie pielęgniarki. Z trudem kładę się i znowu krzyczę czując jeszcze większy ból.
- Dobrze, jest już spore rozwarcie.- odzywa się kobieta gdy jestem już przygotowana. - Zaczynaj przeć.
- Trzymaj się.- mąż ściska mi dłoń a ja rzucam mu mordercze spojrzenie.
- Aaaaa...- zdzieram gardło zaciskając powieki. Czekają mnie długie godziny.
***
- Brawo, mamy jedno.- odzywa się rudowłosa i podaje płaczące dziecko pielęgniarce pewnie żeby je zbadała.- Jesteś dzielna, jeszcze chwila.
- Nie mogę!- krzyczę i ostatni raz próbuje.
- Udało się!- mówi i słyszę kolejny płacz. Uśmiecham się szeroko. Trwało to chyba za długo i padam.- Zabierzcie ją do sali, za chwile przyniesiemy dzieci. Jakie imiona?
- Julie i Theo.- słyszę pełen dumy głos Blake'a. Całuje mnie w spocone czoło ale chyba to ignoruje.
Pielęgniarki wszystko ogarniają i przenoszą na miększe łóżko. Zaczynaja wyjeżdżać z sali przez długi korytarz a z oczu znika mi mój mąż.
Pov. Blake
Wychodzę przed porodówkę gdzie jest cały gang i przyjaciele mojej Vivian. Podnoszą się z miejsc zauważając mnie i od razu zawalają mnie lawiną pytań.
- Wszystko poszło dobrze, przenoszą ją do sali. Specjalnie mówiłam żeby była duża żebyście się zmieścili.
- Ty to masz łeb.- odzywa się Noah i razem ruszamy korytarzem do sali.
- Musicie poczekać. - zwracam im uwagę gdy chcą już wejść.
Jęczą niezadowoleni a ja wchodzę. Na łóżku leży zmęczona brunetka która trzyma jedno z naszych maluszków. Drugie leży obok w specjalnym kojcu. Podchodzę do niego i biorę na ręce małego Theo. Siadam na materacu obok miłości mojego życia i spoglądam również na córeczkę.
- Możecie wejść.- mówię dość głośno żeby za drzwiami mnie usłyszeli. Od razu to robią a pokój zaczyna się przepełniać. Podchodzą do nas a dziewczyny zaczynają płakać.
- Ale słodziaki.- mówi Veronica a każdy potwierdza skinieniem.
- Chodź tu do mnie.- słyszę cichy głos Viv która wskazuje na jasnowłosego. - Proszę Julie to twój chrzestny Noah.
Chłopak odbiera mojego córkę z rąk mojej żony i podchodzi do tłumu. Każdy zaczyna ją zabawiać a dziecko się śmieje. Uśmiecham się i pokazuje jej bliżej syna.
- Chrzestna Julie będzie tez Grace.- zaczynam a dziewczyna cicho piszczy.- A Theo to będą Nick i Miranda.- dostrzegam błysk w ich oczach i szerokie uśmiechy.
- Cześć Theo..- moja żona wzdycha i dotyka opuszkiem palca jego policzka. Zaczyna ziewać a ja odkładam chłopca a potem dziewczynkę. Każdy zaczyna wychodzić a ja całuje delikatnie brunetkę.
- Odpocznij kochanie..- mówię i wychodzę.
10 miesięcy później
- Skrabie!- słyszę krzyk Blake'a i wychodzę do ogrodu. Zaskoczona podnoszę brwi i piszczę.
- Moja malutka!- podchodzę do bruneta który kuca przy trawie. Julie zaczyna iść w naszą stronę a jej brat patrzy na nią wielkimi oczyma. Po chwili wpada w ramiona mężczyzny.- Pierwszy raz sama zaczęła chodzić.
- Dajesz Theo...- mruczy mój mąż i oddaje w moje ręce córkę. Chłopiec próbuje powtórzyć ruch siostry ale za pierwszym razem upada na tyłek ale się nie poddaje. Kilka sekund później również znajduje się przy Blake'u.- Nasz mały wojownik.
- Mam wrażenie że będą sprawiały nam spore kłopoty gdy trochę dorosną.- wzdycham bo już są buntownikami i dużo rzeczy psują.
- Damy rade, ale jestem pewny że Theo będzie łamaczem serc razem z moją księżniczka Julie. - potwierdzam skinieniem głowy.
Nasz syn odziedziczył oczy po Blake'u za to mała ma jedno niebieskie a drugie zielone. Wygląda bardzo słodko. Oboje mają gęste, ciemne włosy i dołeczki gdy się uśmiechają ale nie wiem po kim bo my nie mamy. Jedynie moja mama je miała. Będą przepiękni jak dorosną.
- Będę bronił mojej córeczki przez chłopcami. Nie chce żeby miała złamane serce. - chichocze pod nosem.
- Przy twojej ochronie i swojego brata napewno nic się nie stanie.- oboje uśmiechamy się.
Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Po próbach samobójczych, depresji i wielu błędach nie myślałam że będę tak żyć. Mam kochającego męża, cudowne dzieci i najlepszych przyjaciół na świecie. Grace niedługo sama będzie rodzić, Matt i Noah zaadoptowali syna. Rocznego Lucasa. Wreszcie mogę szczerze powiedzieć że jestem w stu procentach szczęśliwa.
————
Skończyliśmy losy Vivian i Blake'a. Chciałabym wam podziękować za wszystko. Każdą odsłonę, głosy i komentarze. Pierwszy raz ukończyłam jakąś książkę i jestem z niej naprawdę dumna. Teraz smutne wieści bo raczej nie myślałam o tym żeby kontynuować ich dalszych losów. A raczej dzieci. Ale jeżeli byłoby dużo komentarzy że chcielibyście część druga skuszę się na napisanie jej.
Jeszcze raz dziękuję kochani.Z czasem sprawdzę wszystkie rozdziały i poprawie błędy.
JK
CZYTASZ
Wypełniasz tą pustkę
Teen FictionVivian Collins to zwykła nastolatka. Chodzi do prywatnego liceum tylko ze względu na tatę. Ojciec nie interesuje się nią i dlatego opiekuję się nią „przyjaciółka" rodziny. Jej mama zmarła gdy miała 13 lat. Jej pasją jest taniec, śpiew i ma do tego...