Rozdział 17

6.4K 129 6
                                    

Wstaje nie ogarniając przez chwile co się dzieje. Ale przypominają mi się wydarzenia z wczoraj. Od razu się wzdrygam. Otwieram oczy ale od razu zaczynaja mnie boleć. Pewnie od płakania kilka godzin. Czuje bijące ciepło obok mnie. Spoglądam w tamta stronę, Blake. Nadal mnie mocno obejmuje a ja leżę głowa na jego klatce piersiowej. Wzdycham. Zegar pokazuje godzinę 8:30. Spałam może 3/4 godziny. Ledwo żyje, a myśl o Alice wywołuje u mnie płacz. Nie mam ochoty odsuwać się od bruneta. Czuje się bezpiecznie w jego ramionach. Znowu zaczynam myśleć.

Przestań myśleć to będzie dobrze.

Ale nigdy nie słucham tego głosu w głowie. Nie mogę się tak załamać. Nie tak jak wcześniej. Wtedy straciłam jedyna osobę w swoim otoczeniu która mnie kochała. Teraz mam ich więcej. Noah, Matt, myślę że nawet Harry. Chłopcy tez są dla mnie strasznie mili. Mam dla kogo żyć. Blake? Nie jestem jeszcze pewna. Chyba coś do niego czuje ale on przecież jest bez uczuć. Muszę wziąć się w garść. Jestem silna i ja to wiem. Nawet nie zauważam gdy łzy płyną mi po policzkach. Pociągam nosem i czuje jak chłopak głaszcze mnie po głowie. Podnoszę szybko wzrok. Patrzy na mnie tymi błękitnymi tęczówkami z ciepłem i troska.

- Nie płacz już, proszę.- gdy słyszę jego głos robi mi się cieplej na sercu.

- Już lepiej...- orientuje się że gardło mnie strasznie boli. Ledwo mówię.

- Ciężko mi się patrzy na ciebie w takim stanie.- mruczy a mi szybciej bije serce. Wtulam się w niego bardziej i przymykam oczy.

- Będzie dobrze, nie doprowadzę się do takiego stanu jak 5 lat i 3 lata temu.- mówię strasznie cicho z powodu bólu. Wreszcie podnoszę się i kieruje do łazienki.- Idę się ogarnąć.

- Trzymaj się.- słyszę jeszcze zanim znikam za drzwiami.

Podchodzę do lustra i prawie podskakuje ze strachu. Moje oczy są strasznie spuchnięte i przekrwione przez ten płacz. Całe policzki mam w tuszu do rzęs. Wzdycham i zdejmuje ubrania. Staje w kabinie i biorę długi prysznic. Wychodzę ubierając to samo na siebie. Z szafki wyjmuje okłady na oczy. Muszę coś z nimi zrobić. Wracam do pokoju a łóżko jest już pościelone. Kładę się na nim, a okłady daje na powieki. Od razu czuje ulgę. Leżę tak kilka minut i wstaje. Dociera do mnie pukanie do drzwi, przez które po sekundzie przechodzi  Noah z torba z McDonalda w ręku. Uśmiecham się delikatnie.

- Cześć.- mówi niezwykle cicho. Podchodzi i siada obok mnie. Robię mu więcej miejsca, wygodnie opierając się o ścianę.

- Hej..- mruczę z bladym uśmiechem.

- Już lepiej?- przytakuje- Blake mi powiedział dlaczego to się stało. Nie obwiniaj go, nalegałem.

- Nie no i tak chciałam ci powiedzieć ale nie miałabym siły mówić tego drugi raz. - przytulam go z całej siły co chłopak odwzajemnia.

- Cieszę się że cię mam.

- Dobra dawaj to jedzenie bo umieram z głodu.- śmieje się i wyrywam mu z ręki torbę.

- Jak zwykle.- uśmiecha się pod nosem i bierze laptopa.- Co oglądamy?

- Nie wiem, może Avengers Czas Ultrona?- uwielbiam ten film. Chłopak od razu zabiera się za włączanie. - Jezu kocham cię.

- Hm?- kompletnie nie wie o co chodzi.

- Kupiłeś mi 20 nuggetsów. Uwielbiam, zawsze je zamawiam. - ściskam go jeszcze raz. Siadam z powrotem i zaczynamy oglądać film.

—————

Jest już godzina 15. Nie wyszłam jeszcze z pokoju. Przez ten czas był u mnie tylko Noah, Matt a nawet Louis. Ten drugi opowiedział mi wszystko i że dostał się do gangu. Cieszę się jego szczęściem ale mimo wszystko to jest niebezpieczne. Stwierdzam ze wreszcie trzeba się ruszyć mimo że wyglądam jak wrak człowieka. Jeszcze czerwone oczy i mega cienie pod nimi. Włosy odstające w każda stronę, zwykle szare dresy i za duża bluza Nicka. Jeszcze jej nie zdjęłam. Nie mam ochoty. Dobra no to wstaje. Podnoszę swój tyłek i ruszam do wyjścia. Schodzę po schodach do salonu. Na kanapie siedzą wszyscy oprócz Matt'a i Noah'a. Czyżby jakaś randeczka? Ale nie wnikam. Gdy staje w progu podłoga skrzypi a wszystkie pary oczy padają na mnie. Każdy wygląda na zatroskanego.

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz