Pov. Blake
- Otwórz te cholerne drzwi!- krzyczę. Gdy przybiegł Harry nigdy nie byłem tak wystraszony.- Proszę cię!
Nie słyszę żadnej odpowiedzi. Odsuwam się trochę i uderzam z całej siły barkiem o drzwi. Wypadają z zawiasów. Widzę ją siedzącą na oknie. Podchodzę. Odwraca się do mnie. Serce mnie ściska jak zauważam jej ból w oczach. Podchodzę szybciej żeby ja złapać ale w tej samej chwili puszcza się parapetu.
- NIE!- biegnę żeby spojrzeć w dół. Obok niej jest już Noah. Leży bezbronna z uśmiechem na ziemi. Na szczęście nie spadła na beton.- Nie podnoś jej!
- Dlaczego?- pyta smutnym głosem.
- Poczekaj.
Zbiegam jak najszybciej. Po chwili jestem obok. Sekundę później pojawia się tez Harry. Mógł z nią zostać. Zadzwonić do mnie. Mógłby ja złapać chociaż ale on pobiegł. Kucam obok niej i już wiem że mój przyjaciel dzwoni do naszego lekarza. Patrze na ta drobną dziewczynę. Rękę ma wygięta w nienaturalny sposób. Delikatnie podnoszę jej głowę i kładę na swoich kolanach. Z jej skroni sączy się krew. Z siła jaka uderzyła może mieć wstrząśnienie mózgu. Naprawdę nie chciałem żeby to zrobiła. Dlaczego ją wyzywałem. Wiem że dużo przeszła. Jedyne czego o niej nie wiem to skąd ma te blizny.
- Stary...- mówi cicho szatyn i kuca obok mnie.- Ty płaczesz?
- Co, nie.- zauważam dopiero ze po policzku popłynęła mi jedna łza. Jak najszybciej ja wycieram.- Kiedy będzie Jasper?
- Za 15 minut. Mówił żeby jej nie ruszać bo mogło jej się stać coś w kręgosłup.- kiwam głowa ze rozumiem.
- Idźcie. Sam poczekam.- słychać od razu ze jestem przybity.
Nigdy się tak źle nie czułem. Nigdy nie doprowadziłem dziewczyny do próby samobójczej. Naprawdę nie chciałem. Bałem się ze coś do niej poczułem. Uczucia nigdy nie są dobre. A tym bardziej w mojej pracy. Do tego dzwoniła rano do mnie babcia. Powiedziała ze przyjeżdża z moja siostra poznać moją „narzeczona". Już za dwa tygodnie. Przestraszyłem się że uciekła. Mimo tego że nie powinnienem nic do niej czuć bałem się że mnie zostawi. A jak powiedziała że mnie nienawidzi i się mną brzydzi czułem się jakbym dostał kulkę w serce. Modlę się żeby przeżyła.
———
Pov. VivianCzuje ból w całym ciele. Taki promieniujący od dołu do góry. Najbardziej boli mnie głowa i lewa ręka. Jeżeli to niebo to dlaczego boli. Chociaż bardziej widzę siebie w piekle.
- Przepraszam.- słyszę szept kogoś. Dopiero po chwili poznaje głos.
Nie umarłam.
- Nie dotykaj...- mówię z wielkim bólem. Całe moje gardło zaschło.
- Jezu, już ci daje wodę.- nie otwieram jeszcze oczu bo strasznie mnie bolą.- Pij.
Przysuwa mi słomkę i pije. Po chwili woda trafia do moich ust. Od razu czuje się lepiej. Odsuwa szklankę i chyba znowu siada obok. Łapie mnie za rękę a ja nawet nie mam ochoty otwierać oczu. Jednak muszę to zrobić. Powoli uchylam powieki. Widzę beżowe ściany i jakiś sprzęt lekarski. Za oknem widzę ze nadal jestem w domu. Czego się spodziewałam? Szpitala? Wreszcie patrze na bruneta. Jego wzrok jest zamglony i cały czas skierowany na nasze dłonie. Zauważam ze ma czerwone oczy, roztrzepane włosy i ma na sobie tylko dresy. Od razu robi mi się gorąco. No co? Przystojniak. Nadal mam mu za złe. Ale przybija mnie myśl że chyba płakał.
CZYTASZ
Wypełniasz tą pustkę
Teen FictionVivian Collins to zwykła nastolatka. Chodzi do prywatnego liceum tylko ze względu na tatę. Ojciec nie interesuje się nią i dlatego opiekuję się nią „przyjaciółka" rodziny. Jej mama zmarła gdy miała 13 lat. Jej pasją jest taniec, śpiew i ma do tego...