Rozdział 3

11.9K 237 137
                                    

Czuje mrowienie w dłoni. A głowa normalnie mi pęka. Zdaje mi się że jestem w samochodzie. Otwieram oczy i zauważam ze leżę na tylnich siedzeniach a z przodu siedzi dwóch chłopaków. Stwierdzam że nie uda mi się uciec bo niby dokąd. Nie mam już domu ani niczego. Chyba czas się zaprzyjaźnić. Siadam powoli i wkładam głowę między siedzenia. Na początku mnie nie zauważają.

- Cześć. - mówię dość głośno i widzę ze się przestraszyli. Zaczynam się śmiać.

- Laska weź nie strasz!- mówi ten młodszy. Chyba Noah jak zapamiętałam. Siedzi na miejscu pasażera.

- Co ty taka uśmiechnięta?- odzywa się drugi- Jeszcze niedawno chciałaś uciekać.

- Teraz też o tym myślałam ale stwierdziłam ze nie mam gdzie wracać i jestem też popierdolona. Gdzie jedziemy?

- Nie możemy ci powiedzieć.- mówi młodszy.

- Jestem Vivian.

- Wiemy.- odpowiada krótko ten który prowadzi.

- Chciałam być miła. Chociaż z reguły dla nieznajomych jestem suka.- opieram się o siedzenie.

- Nie wyglądasz na taka.

- Może kiedyś się przekonasz Noah.- odwraca się do mnie zdziwiony.

- Zapamiętałaś moje imię?

- Mam świetna pamięć do imion i liczb ale do takich codziennych rzeczy nie- uśmiecham się.

- A co ci się stało w twarz?- zastanawiam się o co chodzi ale gdy jej dotyka czuje zadrapania i ból policzka.

- No tak to...

- Nie gadaj z nią Noah!- mówi ostro ten straszy.- Mieliśmy ja tylko przywieźć bez szwanku do szefa. Dark nie będzie szczęśliwy ze uderzyła się w głowę.

- Kojarzę te przezwisko.- chwile się zastanawiam ale nie mogę sobie nic przypomnieć.

Siedzę tak kilka minut i robi mi się nie dobrze. To pewnie przez ten upadek. Próbuje brać większe oddechy. Przysuwam się do okna i otwieram je. Dziwne że można. Wdycham trochę świeżego powietrza ale to nie pomaga. Gdy wszystko podchodzi mi do gardła łapie się za usta.

- Zatrzymajcie samochód!- wydzieram się.

- Żebyś uciekła? No chyba nie.- śmieje się ten mniej fajny.

- Chcesz żebym zwróciła wszystko w samochodzie.- warczę. Patrzy na mnie w lusterku i gwałtownie hamuje. Wyskakuje z samochodu i wymiotuje w jakieś krzaki na poboczu.

- Co jest?- pyta jasnowłosy. Staje obok mnie i gładzi moje plecy.

- Już okej. To pewnie przez to ze uderzyłam się w głowę.- zakręciło mi się w głowie. Łapie Noah'a za ramie.- Jedźmy już.

Wsiadam z powrotem na swoje miejsce. Kładę głowę na oknie i zamykam oczy. Jestem tak zmęczona ze zasypiam.

——-

Ktoś zdecydowanie nie daje mi pospać. Cały czas szturcha mnie w ramie. Mruczę cicho. Jestem nadal padnięta. Jednak jak zwykle dopiero później przypominam sobie ze jestem w samochodzie.

- Zabierz tą łapę bo ci ją połamie.- sycze gdy zauważam że Noah chce mnie walnąc żebym się obudziła.

- Już spokojnie. Jesteśmy, wysiadaj. Twoje rzeczy już są zaniesione.

Wychodzę z pojazdu i rozglądam się. Przede mną stoi ogromny budynek. Wyglada jak willa ale jest większa. Na oko ma 3 albo 4 piętra. Odwracam się i widzę długa ścieżkę do wielkiej bramy a dookoła piękny ogród. Cholerka. Bogactwo. Ruszam za Noah'em do środka. Wchodzimy i już od progu widać ile pieniędzy musiało to kosztować. Przechodzimy przez salon. Na kanapie siedzi około 7 chłopaków. Akurat dziś, albo wczoraj musiałam ubrać obcisła, jeansowa spódnice i biały sweter z dekoltem w serek. Widzę ze się za mną oglądają gdy wchodzimy po schodach. Po kilku minutach jesteśmy na najwyższym pietrze. Ktoś mnie szarpie a ja od razu się wyrywam.

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz