Rozdział 36

4K 99 5
                                    

- A teraz moi maturzyści, zaczęło się wasze dorosłe życie.- mówi przez mikrofon dyrektor w tym mój wujek.

Skończyliśmy całą ceremonie. Wszyscy zaczynaja wiwatować i wyrzucamy w górę nasze ostatnie sprawdziany. Taka tradycja. Wreszcie każdy się odwraca i rusza do wyjścia z sali gimnastycznej a potem ze szkoły. Już wcześniej opróżniłam moją szafkę wraz z przyjaciółmi. Wydostaje się na świeże powietrze i od razu czuje jak ktoś łapie mnie za rękę. Uśmiecham się szeroko i odwracam twarzą do Blake'a. Nic sobie nie robiąc z tego całuje mnie na oczach całej szkoły. Kątem oka widzę jak większość patrzy wciąż przerażona na mojego męża. Wzdycham gdy odsuwa się i kładzie mi dłonie na talii.

- Sylvia jest w domu z chłopakami i kończy gotować. - patrze na niego marszcząc brwi.- Takie jakby przyjęcie zrobiła. Chłopaki jej pomagają.

- Ale jestem głodny.- rozciąga się Matt a ja wraz z Noah'em się śmiejemy.

- Vivian!- słyszę krzyk moje kuzyna i podnoszę wzrok. Podchodzi do mnie wraz z wujkiem. Przytulam ich na przywitanie.- Jak się czujesz po skończeniu szkoły średniej?

- Trochę dziwnie. - przyznaje szczerze i drapie się po głowie. - Ale przynajmniej mogę się wysypiać.

- Oj nie kochanie.- przewracam oczami na słowa bruneta- Będziesz mi teraz pomagała z papierami a potem chciałaś iść na jakieś studia.

- No, kolejne lata nauki.- strzelam palcami jakbym się stresowała.

- Wpadacie na przyjęcie z okazji zakończenia?

- Możemy, ale będziemy chwile później.- przytakuje na słowa Marka. - Do zobaczenia.

Zaczynamy odchodzić ale z daleka zauważam jeszcze dziewczyny stojące obok swoich rodziców. Uśmiecham się i odsuwam od Blake podchodząc do nich. Od razu mnie zauważają i zaczynaja machać.

- Cześć.- przytulam je i zwracam uwagę na dwie kobiety i mężczyznę.- Dzień dobry, jestem Vivian.

- Bardzo nam miło cię poznać.- mówią chyba rodzice Mirandy i ściskają moja dłoń.- Nasza córka opowiadała nam o nowej przyjaciółce. Wydajesz się całkiem sympatyczna.

- Dziękuje.- uśmiecham się uprzejmie. Zauważam że Blake, Matt i Noah czekają na mnie przed samochodem.

- Ah to ty znasz mojego syna?- wracam spojrzeniem na rodzicielkę Grace. Przytakuje jedynie.- Dawno go nie widziałam ale cieszę się że przyjedzie na trochę.

- Również się cieszę.

- Wiecie że Vivian ma męża?- uderzam się w twarz w myślach na słowa rudej, ich rodzice patrzą na mnie zszokowani.

- Doprawdy?- odzywa się wreszcie mężczyzna po czterdziestce.

- Tak, mimo młodego wieku bardzo go kocham.- przyglądam się brunetowi opierającego się o maskę auta i uśmiecham się pod nosem.

- Co na to twoi rodzice?- wzdycham bo nie wiem co mam powiedzieć.

- Mamo...- jęczy zrezygnowana czerwonowłosa.

- Nic się nie stało..Moi rodzice nie żyją.- ich wyraz twarzy od razu się zmienia.- Mama od jakiś 5 lat a tata od ponad miesiąca. Ale w porządku.

- Nasze kondolencje.- kiwam głową.

- Muszę już lecieć, widzimy się dzisiaj dziewczyny. - mówię odchodząc.

- Nagadałaś się?- pyta drwiąco Noah a ja wystawiam mu język.- Dojrzałe zachowanie.

- Spadaj.- śmieje się i wsiadamy do samochodu.

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz