Rozdział 1

19.8K 309 179
                                    


- Panienko Collins czy ty mnie słuchasz?- podnoszę wzrok na moja nauczycielkę od muzyki słysząc swoje nazwisko.

- Przepraszam. Zamyśliłam się.- zakładam kosmyk włosów za ucho licząc że nikt zbytnio nie zwróci na mnie uwagi.

- Pewnie myślała jakby tu schudnąć i się nie ośmieszyć.- słyszę drwiący głos Zacka. Przewracam oczami ignorując jego zaczepkę.

- Craford cicho siedź a ty Vivian zacznij słuchać.

Kiwam głowa a pani Brown odchodzi. Oddycham z ulgą i spoglądam na zeszyt. Przez pół lekcji wymyślałam piosenkę. Mam już jedna zwrotkę. Może dlatego nie słuchałam. Kilka minut później słyszę dzwonek na przerwę. A dla mnie zwiastujący koniec lekcji. Pakuje rzeczy do czarnego plecaka z Nike i wychodzę z klasy. Idę do łazienki. Przeglądam się w lustrze. Mam na sobie beżowy top oraz niebieskie jeansy z dziurami. Włosy mam kasztanowe, do pasa i pofalowane. Chciałabym mieć naturalnie proste. Moje oczy są koloru zielonego. Czasami wpadają w morski. Mam trochę za duże ramiona ale za to piękne wcięcie w talii. Szerokie biodra i długie nogi. Mój metr 75 robi swoje. Nie wiedziałam nigdy o co chodzi Zackowi. Nie byłam dla niego wredna ani nie jestem jakoś otyła. Wychodzę z pomieszczenia i idę do szatni. Ubieram kurtkę i wychodzę z budynku. Przed nim jak zwykle stoi Craford. Przewracam oczami gdy widzę że zachowuje się jak król szkoły.

- Ej Collins!- odwracam się w kierunku nawoływania. Przede mną stoi debil do kwadratu.

- Chcesz czegoś konkretnego czy mogę iść do domu?- pytam prosto z mostu. Nie lubię być nie miła.

- Tak. Dawaj plecak- wyrywa mi moja własność i wyrzuca wszystko z środka.

- Co ja ci zrobiłam ze zawsze mnie tak traktujesz?!- krzyczę z wyrzutem i zbieram rzeczy gdy mój plecak również ląduje na ziemi.

- Żyjesz. Weź się zabij albo chociaż wypisz z tej szkoły.- słyszę śmiechy jego kumpli ale mnie to nie obchodzi.

Gdy wszystko już schowałam idę w stronę mojego domu. Mam dość tego dupka. Niech sam się zabije. Na szczęście ma pod koniec tygodnia wyprowadzić się gdzieś daleko. Wreszcie będę miała go z głowy. Wracam do domu wkurzona. Przed drzwiami zaczynam odczuwać strach. Jak najciszej otwieram i zamykam drzwi wejściowe. Staram się nie robić hałasu i wejść na górę.

- Vivian!- przeklinam pod nosem, biore głęboki oddech i kieruje się do salonu.

- Tak pani Caroline.- muszę tak do niej mówić bo dostanę w twarz. Wiem, powalone.

- Zrób obiad, odkurz i umyj cały dom a jak spojrzę na blat w kuchni mam widzieć swoje odbicie.

- Oczywiście. Szybko się przebiorę i lecę wszystko zrobić.- odwracam się z powrotem i zaczynam wchodzić po schodach.- Czuje się jak pieprzony Kopciuszek.- to już jedynie mruczę pod nosem.

Nawet mi nie odpowiada co z jednej strony jest fajne bo nie muszę słuchać jej głosu. Proszę w duchu żeby wreszcie spadła ze schodów. W pokoju ubieram szary komplet dresów a włosy spinam w kucyka. Po chwili jestem w kuchni i zaczynam robić obiad.

——-

Skończyłam robić wszystko po czterech godzinach. Kręgosłup mnie boli jak jakaś staruszkę a mam dopiero 17 lat. Wolałabym już mieszkać z ojcem który cały czas pracuje. Nienawidzę tej kobiety. Cały dzień leży na kanapie a ja robię wszystko. A jak coś jej się nie spodoba albo zacznę do niej pyskować dostanie mi się za to. Przewracam oczami i idę do łazienki. Nalewam wody do wanny ale zauważam ze Caroline wyłączyła podgrzewanie jej. Nie spytam się czy włączy bo oberwę, śmiać mi się chce z mojej sytuacji życiowej. Najwyżej muszę się myć w prawie zimnej. Czasami ja wyłącza jak chce się poznęcać nade mną. Rozbieram się i wkładam najpierw jedna nogę a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wreszcie przyzwyczajam się do temperatury wody i sięgam po telefon ze słuchawkami. Włączam moja playliste i od razu do moich uszu dociera pierwsza melodia piosenki Shawna Mendesa „Never be alone".

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz