- Panienko Collins czy ty mnie słuchasz?- podnoszę wzrok na moja nauczycielkę od muzyki słysząc swoje nazwisko.- Przepraszam. Zamyśliłam się.- zakładam kosmyk włosów za ucho licząc że nikt zbytnio nie zwróci na mnie uwagi.
- Pewnie myślała jakby tu schudnąć i się nie ośmieszyć.- słyszę drwiący głos Zacka. Przewracam oczami ignorując jego zaczepkę.
- Craford cicho siedź a ty Vivian zacznij słuchać.
Kiwam głowa a pani Brown odchodzi. Oddycham z ulgą i spoglądam na zeszyt. Przez pół lekcji wymyślałam piosenkę. Mam już jedna zwrotkę. Może dlatego nie słuchałam. Kilka minut później słyszę dzwonek na przerwę. A dla mnie zwiastujący koniec lekcji. Pakuje rzeczy do czarnego plecaka z Nike i wychodzę z klasy. Idę do łazienki. Przeglądam się w lustrze. Mam na sobie beżowy top oraz niebieskie jeansy z dziurami. Włosy mam kasztanowe, do pasa i pofalowane. Chciałabym mieć naturalnie proste. Moje oczy są koloru zielonego. Czasami wpadają w morski. Mam trochę za duże ramiona ale za to piękne wcięcie w talii. Szerokie biodra i długie nogi. Mój metr 75 robi swoje. Nie wiedziałam nigdy o co chodzi Zackowi. Nie byłam dla niego wredna ani nie jestem jakoś otyła. Wychodzę z pomieszczenia i idę do szatni. Ubieram kurtkę i wychodzę z budynku. Przed nim jak zwykle stoi Craford. Przewracam oczami gdy widzę że zachowuje się jak król szkoły.
- Ej Collins!- odwracam się w kierunku nawoływania. Przede mną stoi debil do kwadratu.
- Chcesz czegoś konkretnego czy mogę iść do domu?- pytam prosto z mostu. Nie lubię być nie miła.
- Tak. Dawaj plecak- wyrywa mi moja własność i wyrzuca wszystko z środka.
- Co ja ci zrobiłam ze zawsze mnie tak traktujesz?!- krzyczę z wyrzutem i zbieram rzeczy gdy mój plecak również ląduje na ziemi.
- Żyjesz. Weź się zabij albo chociaż wypisz z tej szkoły.- słyszę śmiechy jego kumpli ale mnie to nie obchodzi.
Gdy wszystko już schowałam idę w stronę mojego domu. Mam dość tego dupka. Niech sam się zabije. Na szczęście ma pod koniec tygodnia wyprowadzić się gdzieś daleko. Wreszcie będę miała go z głowy. Wracam do domu wkurzona. Przed drzwiami zaczynam odczuwać strach. Jak najciszej otwieram i zamykam drzwi wejściowe. Staram się nie robić hałasu i wejść na górę.
- Vivian!- przeklinam pod nosem, biore głęboki oddech i kieruje się do salonu.
- Tak pani Caroline.- muszę tak do niej mówić bo dostanę w twarz. Wiem, powalone.
- Zrób obiad, odkurz i umyj cały dom a jak spojrzę na blat w kuchni mam widzieć swoje odbicie.
- Oczywiście. Szybko się przebiorę i lecę wszystko zrobić.- odwracam się z powrotem i zaczynam wchodzić po schodach.- Czuje się jak pieprzony Kopciuszek.- to już jedynie mruczę pod nosem.
Nawet mi nie odpowiada co z jednej strony jest fajne bo nie muszę słuchać jej głosu. Proszę w duchu żeby wreszcie spadła ze schodów. W pokoju ubieram szary komplet dresów a włosy spinam w kucyka. Po chwili jestem w kuchni i zaczynam robić obiad.
——-
Skończyłam robić wszystko po czterech godzinach. Kręgosłup mnie boli jak jakaś staruszkę a mam dopiero 17 lat. Wolałabym już mieszkać z ojcem który cały czas pracuje. Nienawidzę tej kobiety. Cały dzień leży na kanapie a ja robię wszystko. A jak coś jej się nie spodoba albo zacznę do niej pyskować dostanie mi się za to. Przewracam oczami i idę do łazienki. Nalewam wody do wanny ale zauważam ze Caroline wyłączyła podgrzewanie jej. Nie spytam się czy włączy bo oberwę, śmiać mi się chce z mojej sytuacji życiowej. Najwyżej muszę się myć w prawie zimnej. Czasami ja wyłącza jak chce się poznęcać nade mną. Rozbieram się i wkładam najpierw jedna nogę a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wreszcie przyzwyczajam się do temperatury wody i sięgam po telefon ze słuchawkami. Włączam moja playliste i od razu do moich uszu dociera pierwsza melodia piosenki Shawna Mendesa „Never be alone".
CZYTASZ
Wypełniasz tą pustkę
Teen FictionVivian Collins to zwykła nastolatka. Chodzi do prywatnego liceum tylko ze względu na tatę. Ojciec nie interesuje się nią i dlatego opiekuję się nią „przyjaciółka" rodziny. Jej mama zmarła gdy miała 13 lat. Jej pasją jest taniec, śpiew i ma do tego...