Katie mogła jedynie udawać, że wszystko jest z nią w należytym porządku i że naprawdę już wrócił jej humor. W rzeczywistości była nieco przybita usłyszaną historią i zobaczeniem swojego zrujnowanego domu. Nie spodziewała się, że aż tak to wszystko przeżyje. Myślała, że była już gotowa na poznaniu swojej przeszłości i losów swojej rodziny i że po przejściach u Dooku już nic jej nie ruszy, a wręcz stanie się odporna na negatywne emocje. Szybko przekonała się, że tak się nie stało i było to raczej niemożliwe. Cierpienie innych wciąż sprawiało jej ból, odkryła nawet, że łatwo ją było przestraszyć lub wywołać u niej dreszcze takimi opowieściami.
Chciała ukarać samą siebie za to, że śmiała pomyśleć, że była już taka silna, twarda. Może i liczyła na to, że skoro jest już oficjalnym padawanem, będzie dojrzalsza, bardziej opanowana, ale tak naprawdę żadne wydarzenie nie zmieni tego faktu, że wciąż jest kilkuletnim dzieckiem, które łatwo doprowadzić do łez.
W każdym razie zaraz po powrocie z Tatooine zamknęła się w swoim pokoju i położyła się do łóżka, mocno ściskając w dłoni fotografię otrzymaną od Obi-Wana. Dał jej ją zaraz po lądowaniu na Coruscant i wytłumaczył, że to jedyne zdjęcie jej rodziców, które udało mu się znaleźć kiedyś w ruinach jej domu. Wprawdzie było ono nieco pomięte, a w dodatku czarnobiałe i nie potrafiła sobie wyobrazić, jak wyglądali w rzeczywistości, ale cieszyła się, że mogła poczuć choćby namiastkę ich obecności.
Fotografia prawdopodobnie pochodziła z ich ślubu, ponieważ kobieta miała na sobie długą, najpewniej białą suknię i trzymała w swojej prawej ręce niewielki bukiet kwiatów. Jej włosy były rozpuszczone i choć miała na głowie burzę loków, Katie mogłaby się założyć, że naturalnie na pewno miała proste włosy. Nie wiedziała, skąd to przeczucie się wzięło, ale coś tak jej podpowiadało.
Z kolei ciemnowłosy mężczyzna w garniturze obejmował ramieniem swoją żonę i tak jak ona uśmiechał się szeroko w stronę obiektywu. Ta połowa zdjęcia, na której się znajdował, była akurat nieco bardziej zniszczona i Katie nie była w stanie znaleźć jakichś charakterystycznych szczegółów swojego ojca, na których mogłaby oprzeć swoją wizję rodziców w głowie. Jedynym, co udało jej się ustalić, było to, że nosił okulary.
Przycisnęła zdjęcie do piersi i skuliła się na łóżku. Zaczęła rozmyślać, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby tamtego dnia jej rodzice przeżyli. Zastanawiała się, jak by to było, gdyby miała prawdziwą rodzinę. Jak radziłaby sobie na Tatooine? Czym by się zajmowała? A przede wszystkim – czy wtedy też dostałaby szansę na zostanie Jedi?
Im głębiej zatapiała się w tych przemyśleniach, tym bardziej robiła się senna. W końcu nie potrafiła już się przeciwstawiać zmęczeniu i poddała się, zapadając tym samym w spokojny sen.
***
Gdy dziewczynka się obudziła, miała przedziwne wrażenie, że to, co widziała, nie było zwykłym snem. Wizją również nie mogła tego nazwać, bo zwykle były one negatywne, a scenka, którą widziała, była czymś pięknym, radosnym, choć trochę nierealnym.
Mianowicie zobaczyła swojego mistrza w towarzystwie młodej, ciemnowłosej kobiety. Trzymali się za ręce i radosnym krokiem biegli wśród wysokiej trawy. Widziała to jakby z lotu ptaka, dzięki czemu mogła również zauważyć kawałek pięknego krajobrazu. Wszędzie były kolorowe kwiaty, a niedaleko jakaś woda, prawie na pewno jezioro. Okolica przypominała dziewczynce Naboo, ale nie była tego w stu procentach pewna. W każdym razie Anakin i ta kobieta wyglądali na bardzo szczęśliwą parę.
Nie od razu była pewna tożsamości młodej kobiety, ale na pewno skądś ją kojarzyła. Myślenie nad tym zajęło jej całą drogę z pokoju na stołówkę, na której czekał już Anakin Skywalker siedzący przy jednym ze stolików i zabierający się za ogromną porcję swoich jajek z bekonem.
CZYTASZ
Padawan Skywalkera: Historia Katie ✏
Fanfiction[PREQUEL] Czy jedno dziecko może zmienić losy wojny? Cóż, według mistrza Yody - tak. Tylko czy aby na pewno na lepsze? Katie to ośmioletnia dziewczynka, która tak jak wiele innych dzieci uczy się w Świątyni, by w przyszłości zostać Rycerzem Jedi. M...