Droidy bojowe otworzyły ogień, lecz czerwone pociski odbijały się od zielonego miecza świetlnego. Rycerze Jedi siedzący w lożach powstawali ze swoich miejsc, by dokładniej przyjrzeć się tej dziewczynce. To była ona? O niej mówił mistrz Yoda?
Katie odbijała strzały z blasterów, które kierowała w stronę droidów. Na ogół blaszaki nie są zbyt inteligentne, więc nie było to trudne zadanie.
Z perspektywy obserwujących wyglądało to świetnie, jednak Katie nie była aż taka spokojna, na jaką wyglądała. Serce biło jej mocno i szybko, i wydawało jej się, że gdyby nie dźwięki blasterów to ktoś siedzący w najwyższej loży mógłby usłyszeć jego szybkie uderzenia. Wiedziała, że walka musi odbywać się bez emocji, ale stres i strach, które czuła, były nie do pokonania. Bała się, że coś pójdzie nie tak...
Ostatnie trzy droidy odepchnęła Mocą, a blaszaki uderzyły w ścianę i rozpadły się na kawałki. Wokół niej leżało już tuzin zniszczonych maszyn. Kątem oka dostrzegła Obi-Wana, który uśmiechnął się do niej serdecznie, dodając jej tym samym otuchy. Nie zdążyła odwzajemnić uśmiechu; drzwi na końcu sali otworzyły się, a wszystkie głowy odwróciły się w tamtą stronę.
Kłęby dymu zasłoniły wejście. Katie niewyraźnie widziała sylwetkę droida, który miał być jej ostatnim zadaniem. Ta niezwykła maszyna miała zdolności do zmieniania się w dowolną postać; mogła przejąć czyjś wygląd, głos, a nawet styl walki! Dziewczynka wzięła głęboki oddech. Kto stanie się jej przeciwnikiem?
Usłyszała dźwięk, który przypominał wybuch detonatora. Dym opadł, a droid przyjął nowy wygląd.
W jej kierunku kroczył mężczyzna z siwą brodą. Miał na sobie brązowoczarną szatę, a w prawej dłoni trzymał czerwony miecz świetlny z zakrzywioną rękojeścią.
Jej przeciwnikiem został Hrabia Dooku. Obi-Wan opowiadał jej o nim; mówił, że pomimo wyglądu starca, Dooku jest bardzo potężny i dobry w walce.
Katie zacisnęła palce na rękojeści swojego zielonego miecza, a lewą ręką sięgnęła do pasa po drugi miecz świetlny o tym samym kolorze ostrza. Próbowała uspokoić bicie serca. Denerwowała się, ale z niecierpliwością czekała na atak ze strony Dooku.
I doczekała się – czerwone ostrze uderzyło w dwa zielone miecze Katie. Hrabia odepchnął dziewczynkę Mocą, ale ona szybko się podniosła i ruszyła do ataku.
Dooku odskakiwał od ataków, tylko co jakiś czas je blokując.
Nagle wywiązała się długa wymiana ciosów. Miecze uderzały w siebie co pół sekundy. Zaatakowali w tym samym momencie, a ostrza zetknęły się na dłużej.
Dooku napierał, a miecze zbliżały się niebezpiecznie do twarzy Katie. Próbowała zachować spokój i trzeźwo myśleć, ale spojrzenie Sitha wzmacniało jej strach.
— Jesteś słaba — powiedział Dooku tak cicho, że tylko Katie była w stanie go usłyszeć. — Za dużo w tobie strachu...
Młoda Jedi nie odpowiedziała, bo nagle przeszła jej przez głowę pewna myśl. Dlaczego się bała? To nie był prawdziwy Dooku! To droid, to tylko droid...
Odepchnęła droida-Dooku, a następnie zaatakowała. Sith obronił się przed jej atakiem, ale Katie nie dawała za wygraną. Hrabia spróbował zaatakować z prawej, Katie odskoczyła od ciosu i przeskoczyła nad starcem, robiąc salto w przód. Odwróciła się i wykonała cięcie. Dooku nie zdążył się obronić. Zielone ostrze przecięło materiał jego szaty na klatce piersiowej. Popatrzył na dziewczynkę z wściekłością i... zamienił się z powrotem w droida o żółtych światłach zastępujących mu oczy.
To był koniec jej testu.
***
Anakin był zaskoczony tym pojedynkiem. Nie spodziewał się, że Katie sobie poradzi.
— Jest dobra... — powiedział do swojego mistrza. — Ale musi jeszcze poćwiczyć. Za bardzo się rozprasza, nie umie się skupić. Gdyby nie to, to już dawno by go pokonała.
— Nauczy się, spokojnie. — odpowiedział Kenobi. — Będzie mieć dobrego nauczyciela — dodał.
— Będę musiał z nią ćwiczyć od podstaw. Odpowiednia postawa, skupienie, panowanie nad emocjami...
— Nie przesadzaj, Anakinie — powiedział Kenobi. — Ale chciałbym dodać, że ty też zaczynałeś w podobnych okolicznościach i ciebie też trzeba było jeszcze trochę podszkolić.
Anakin nie odpowiedział, bo dobrze wiedział, że jego mistrz mówi prawdę. Pamiętał swoje pierwsze misje, szkolenia... Więc może i on powinien dać Katie szansę?
***
Kilka godzin później zmęczona Katie poszła do swojego pokoju i od razu padła na łóżko. To był udany dzień. Po pierwsze – udało jej się przejść test, a po drugie – zdali wszyscy. Jutro czekało ją kolejne wyzwanie. Młodzi Jedi będą musieli zdobyć kryształy Kyber, aby wybudować swoje miecze. Te, którymi teraz władali, były tymczasowe, przeznaczone do treningów. Jutro każdy będzie musiał zbudować swoją własną broń.
Z opowieści starszych padawanów słyszała, że kryształów Kyber bronią różni strażnicy, a droga do nich może nie być taka łatwa. Będzie trzeba się zmierzyć przede wszystkim z samym sobą, ze swoim strachem.
Mimo tego Katie nie obawiała się. Przecież leciał z nimi mistrz Yoda i kilku żołnierzy!
— Ciekawe, jaki kolor będzie miał mój nowy miecz...? — zastanawiała się.
Obecnie miała dwa zielone miecze, do których bardzo się przywiązała. Ale kolor nie miał znaczenia. Musiała pamiętać, by dobrze zbudować miecz, aby służył jej na długo.
Z tymi myślami zasnęła i śniła o kryształach Kyber, meczach świetlnych i Lordach Sithów, których pokonywała w walce, a także wyobrażała sobie swojego mistrza i ich wspólne misje. Za kilka dni będzie padawanem jednego z Jedi. Wiedziała, że te dni będą najlepsze w jej życiu...
***
Dziś wyszło trochę krótko, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe... 😅🤔
Poza tym, Wattpad jak zwykle coś szwankuje i nie wiem, czy opublikuje się wersja z wszystkimi poprawionymi błędami... Za wszelkie literówki, pomyłki bardzo Was przepraszam – nie mam siły poprawiać tego po raz setny, a Wattpad i tak nie szanuje mojej pracy!Za tydzień (jeśli wszystko pójdzie dobrze) kolejny rozdział 😁😁
J.V
CZYTASZ
Padawan Skywalkera: Historia Katie ✏
Fanfiction[PREQUEL] Czy jedno dziecko może zmienić losy wojny? Cóż, według mistrza Yody - tak. Tylko czy aby na pewno na lepsze? Katie to ośmioletnia dziewczynka, która tak jak wiele innych dzieci uczy się w Świątyni, by w przyszłości zostać Rycerzem Jedi. M...